Niestety nie mogłem być na pogrzebie pani profesor Marii Dzielskiej.
Ale dziś rano rozmawiałem przez telefon z moim Przyjacielem, który był na tym pogrzebie i nie posiadał się z oburzenia nad nieodpowiedzialnością obecnej władzy.
Jak mi opowiedział, w krakowskim Kościele Norbertanek na mszy pogrzebowej były obecne jednocześnie i w tym samym miejscu wszystkie najważniejsze osoby w państwie, a to: Prezes Jarosław Kaczyński, Prezydent Duda, Premier Morawiecki, dwóch wicepremierów, marszałkowie Sejmu i kilku ważnych ministrów partii rządzącej i Kancelarii Prezydenta.
Więc, jak widać wejście elity Prawa i Sprawiedliwości na pokład Tupolewa lecącego do Smoleńska w dniu 10 kwietnia 2010 nic obecnej władzy nie nauczyło.
Bowiem, jak mi opowiedział mój Przyjaciel, do kościoła mógł wejść praktycznie każdy i wnieść w zasadzie, co chciał, gdyż nie było przenośnych bramek do prześwietlania, które są w każdym sądzie, czy urzędzie. Na domiar złego na ciasny parking przy kościele ludzie mogli wjeżdżać samochodami, a jakaś pani tak zaparkowała wóz, że zablokowała drogę ewakuacyjną, aż ksiądz musiał przez mikrofon prosić o usunięcie tej przeszkody.
No cóż. Po raz wtóry dopuszczono do tego, że jedna mała bombka, albo rozpylenie jakiejś śmiercionośnej substancji mogło za jednym zamachem załatwić całą obecną władzę.
Nie wiem jak Państwo, ale ja tego rodzaju niedopatrzenie uważam za wręcz skandaliczną lekkomyślność zarówno władz rządowych i prezydenckich, jak stosownych służb operacyjnych.
No cóż. Jak widać nie na darmo pisał nasz wieszcz Jan Kochanowski:
Cieszy mię ten rym: «Polak mądr po szkodzie»;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi
Ciekaw jestem Państwa zdania na ten temat.
I tylko nie mówcie, - to do "ortodoksyjnych pisowców", - że znów jątrzę i podjudzam.
Krzysztof Pasierbiewicz ( em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa )
Post Scriptum
Przeczytajcie Państwo koniecznie dodane do notki komentarze, a przekonacie się, że miałem rację krytykując wielokrotnie moim zdaniem zgubne, bo ślepe i bezkrytyczne przekonanie ortodoksyjnych wielbicieli partii Jarosława Kaczyńskiego, że PiS jest zawsze najmądrzejszy i jak pisał Thomas Sowell „wszystko wie lepiej”, - a każdy, kto się ośmieli Prawo i Sprawiedliwość skrytykować, bądź coś im doradzić w imię najlepszych intencji spotyka się z potępieniem i opluciem, a w najlepszym razie wyśmianiem i uznaniem za psychicznie chorego. Gorzej. Przekonacie się Państwo, że z tymi ludźmi nie da się dyskutować, ponieważ będą zawsze bronić nawet tego, czego nie da się obronić, - choćby chodziło, jak w przypadku tej notki o bezpieczeństwo władzy, którą wielbią i wspierają. Zaś jakakolwiek próba przekonania ich o tym, że tkwią w błędzie spotyka się z nienawistną agresją, wulgaryzmami, a nie rzadko z chamstwem. Powiem jeszcze więcej. W partii Jarosława Kaczyńskiego panuje żelazna zasada, że nie wolno "swoich" skrytykować, choćby to była krytyka konstruktywna. Dlatego tak mi się od nich każdorazowo obrywa, łącznie z posądzeniem o zdradę i pracę blogerską za pieniądze ich wroga. Powiem więcej. Ta wynikająca z partyjnego szowinizmu ślepota polityczna "ortodoksyjnych pisowców" zaczyna się coraz bardziej pogłębiać, co od partii Jarosława Kaczyńskiego odstręcza ludzi młodych. Dlatego uważam, że wielkim błędem pana Prezesa było obsadzenie kluczowych stanowisk w państwie jajogłowymi działaczami partyjnymi, a nie fachowcami. Ale jak o tym pisałem to mówiono, że mam obsesję na punkcie Terleckiego i jestem stojącym okrakiem na barykadzie agentem Platformy i KOD-u. A jeśli Jarosław Kaczyński coś w tej sprawie nie zrobi to poważnie się obawiam o wynik wyborów 2019.
