SANARE. SANARE.
2035
BLOG

Czemu dominikański Grób Pański mnie nie zachwycił

SANARE. SANARE. Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Po tym, gdy wróciłem z wieczornej, sobotniej rezurekcji, zasiadłem przed komputerem i zobaczyłem zdjęcia Grobu Pańskiego u krakowskich dominikanów, po raz pierwszy w życiu poczułem, że ten Zakon mnie zawiódł.

Grób Pański. W tle wielkie wyobrażenie rozoranych grud ziemi, nad nimi ciężkie niebo. Najświętszy Sakrament, zapakowany w coś, wisiał nad głowami na żyłce. Bez monstrancji, prawie niedostrzegalny. Potraktowanie w ten sposób Najświętszego Sakramentu, niezgodnie z przepisami liturgicznymi, w dość kiczowatej (dla mnie ohydnej) aranżacji, wywołało spore kontrowersje wśród wielu wiernych nawiedzających kościół, zarówno ludzi starszych, jak i młodszych, studentów, także z Beczki (która była odpowiedzialna za przygotowanie grobu). Zniesmaczonych było również wielu braci i ojców z krakowskiego konwentu. Sprawą zainteresował się portal rebelya.pl, z którego zresztą sam dowiedziałem się o incydencie.

Bynajmniej nie jestem tradycjonalistą w kwestii wystroju Grobów Pańskich. Podobają mi się te odnoszących do aktualnej kondycji człowieka, do wydarzeń, w których wespół z cierpieniem ludzkości obecne jest także cierpienie Chrystusa. W których pojawiają się symboliczne wraki samochodów, gazety, komputery. Choć najbardziej lubię te dobitne swą skromnością, nie uważam, że te kapiące od figur, kwiatów i wstążek („ludyczne”) są czymś złym. Nie przesłaniają, lecz wyrażają wiarę prostą, a zarazem głęboką. Jesteśmy przecież z ziemi, potrzebujemy znaków i symboli, co także Kościół daje wyraz choćby przez sakramentalia. Np. welon na monstrancji dla wielu nie jest przysłonieniem Chrystusa, lecz wręcz przeciwnie: pomaga w zrozumieniu tego, że to nagrobny całun, że śmierć zabrała nam Chrystusa, że na razie w poczuciu klęski wydaje się, że jest między nami ściana podziału. Nie każdy ma wiarę jak ziarnko gorczycy i trzeba to uszanować.

Jest za to zjawiskiem ciekawym, jak bardzo w obronę Grobu zaangażował się przeor, o. Paweł Kozacki OP. Według niego, studenci chcieli ukazać uniżenie Chrystusa, bez zbędnych dodatków, by nie przysłonić Ukrzyżowanego. Po wypowiedziach dla telewizji, w odpowiedzi na kontrowersje, zamieścił dziś jeszcze wpis na stronie dominikanie.pl. Zaskakuje tak duża aktywność przeora, który w przypadku wielu innych wydarzeń w krakowskim klasztorze nie zabiera głosu. Oburza się, że ludzie, którzy widzieli grób, nie dostrzegli od razu aluzji do 24 i 25 rozdziału Izajasza, tylko zobaczyli wzburzone morze (no a przecież jest przeorana ziemia. Wg mojej przyjaciółki o pomyłkę nietrudno, gdyż scena namalowana jest na czymś w rodzaju prześcieradła).

Rozumiem dobrą wolę ojca przeora i studentów. Nie mniej, czy żeby ukazywać pokorę i uniżenie Syna Bożego, trzeba iść aż tak daleko? Czy symbol, jakim ma być Grób Pański, musi stawać się tak… dosłowny? Zeszłoroczny Grób Pański, na który składała się monstrancja wśród kwiecistej aranżacji, przypominała o niesionym przez Zmartwychwstanie odrodzeniu, o woni nowego życia, o tym, że obok śmietnika Golgoty, w miejscu złożenia Chrystusa, jest ogród, przypominający o pierwotnej szczęśliwości Edenu. Czy pomalowana płachta nie wystarczyłaby w tym roku dla wyrażenia uniżenia Boga, pustki i samotności jakiej musiał zaznać, tego, jak bardzo banalizujemy grzech i cierpienie, nie dostrzegając Jego…? Nastąpił przykry przerost formy nad treścią.

Pojawił się argument, że przeciwnicy Grobu myślą nie biblijnie, a liturgicznie; jest w tym jakaś ukryta, uszczypliwa sugestia, jakoby jeszcze tkwili ślepo w przepisach Prawa („zamiast skojarzeń biblijnych narzucają mu się odstępstwa od norm i przepisów”, „postawa kogoś, kto patrzy na palec w sytuacji, gdy ktoś wskazuje na księżyc”), podczas gdy twórcy Grobu wszystko opierają na wolności w Chrystusowej miłości. Jakże smuci przeciwstawianie przepisów liturgicznych Biblii – i to przez członka Zakonu, który tak bardzo dba o piękno liturgii. O. Kozacki popadł też w dość infantylne myślenie: gdy Hostia jest bez monstrancji, to jest autentycznie, bo mamy nagiego Boga, który powierza się w nasze ręce, ale jak jest już w monstrancji, to jest „na bogato”, ludziom podoba się świecące złoto liturgicznego naczynia i ogólnie Chrystus w promieniach króluje i triumfuje. Naprawdę, ludzie nie są tak głupi. I potrafią przejść obojętnie obok Chrystusa niezależnie od tego, czy jest w monstrancji, czy bez. Najświętszy Sakrament uobecnia Chrystusa zarówno cierpiącego, jak i zmartwychwstałego. Nawiedzając Grób Pański, uczestnicząc w misterium, w „teraz”, mamy jednak już nadzieję na wielkanocny poranek. Uwielbiony Chrystus, Chleb Anielski, przemawia do nas.

Wg o. Kozackiego, Najświętszy Sakrament „na metalowym patyku z kilkoma drutami rozchodzącymi się koncentrycznie przykryty firanką” przysłania Boga. Nie przysłania za to rozmyślanie, czemu Chrystus jest na żyłce w dziwnym opakowaniu i strach, czy nie doszło do nienależytego potraktowania Eucharystii. Nie przysłania zastanawianie się, dlaczego Chrystusa potraktowano jak pranie na sznurku, upodobniono do księżyca i sto innych głupich interpetacji, które musiały pojawiać się w głowie adorujących, a jednak nie skupiających się na sednie - samym Baranku - na czym tak zależało twórcom. Nadziwić się nie mogę, czemu nie postarano się choćby o kustodię czy melchizedeka, skoro monstrancja wg przeora tak bardzo przeszkadza. Czemu nie umieszczono Hostii na podwyższeniu, wśród świec, bez zbędnych cyrków? Ludzie rozważaliby wtedy uniżenie Boga, nie myśląc z niepokojem, czy nie doszło do profanacji. Co na to liturgista o. Grabowski, przypominający o pięknie liturgii, o tym że jest dziełem Boga dzięki asystencji Ducha Św. w Kościele?     

Smuci postawa przeora, zwłaszcza wobec sprzeciwu wielu braci i ojców. Dziwi, bo jako zwierzchnik powinien umieć wyważać różnorakie opinie i emocje, być bardziej zachowawczy (żeby nie powiedzieć wprost: tradycyjny), nawet gdy ma odmienne poglądy, nie lekceważyć znacznej części współbraci, niestety postawionych pod ścianą post factum i zmuszonych do wysłuchiwania skarg od wiernych. Doszło do przesadnego zaangażowania, do cyrku, który paradoksalnie przykuł uwagę na formę, a nie treść, na której tak świetnemu kaznodziei jak o. Kozacki bez wątpienia zależało.

 

SANARE.
O mnie SANARE.

Interesuję się historią, teologią, literaturą i polityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości