Po pierwsze dzisiaj świtem bladym widziałam relację z zamieszek w Denver... albo coś obok... gdzie rozpętały się zamieszki z powodu zastrzelenia młodego człowieka, członka gangu, który zaczął uciekać przed Policją, więc ta użyła broni. Nie wnikam, czy słusznie, czy nie, ale miejscowi wyszli na ulicę i jęli rozwalać miasto. Ruszyły się więc służby porządkowe i gumowymi kulami rozganiały tłum dewastujący wszystko i okradający sklepy. Pech chciał, że ze smyczy zerwał się policyjny pies, który rzucił się na demonstranta, powalił go na ziemię i go pogryzł. I co? I Policja wydała oświadczenie, że przeprasza i będzie finansować leczenie ofiary.
Ja chyba czegoś nie rozumiem... poprawki (do Konstytucji USA) poprawkami, na pamięć nie znam, jednak wydaje mi się, że coś tu nie gra. Gość w zasadzie poza skorzystaniem z darmowego leczenia (choć na zdjęciach nie wyglądał na konającego) zaraz wpadnie na pomysł wniesienia pozwu przeciwko producentowi obroży, smyczy i hodowcy psów, które wydały na świat takie wstrętne bydlę. Można jeszcze pokusić się o odszkodowanie ze strony firmy chemicznej, która nie potrafi wyprodukować proszku dopierającego plamy po trawie, bo na pewno upadając doznał uszczerbku na tkaninie posiadanej odzieży. No i tak można iść dalej i właściwie do końca życia odcinać kupony od wygranych procesów.
A druga rzecz... Dzisiaj dowiedziałam się, że w moim mieście istnieje coś takiego jak... "Pełnomocnik Prezydenta ds. Polityki Rowerowej". Upadłam.
Wobec powyższego poprawki do Konstytucji USA wysiadają.
A pies powinien dostać za swoją robotę michę dobrego żarcia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości