Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
315
BLOG

Dzieci i błoto

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Nie będę się mądrować jak wychowywać (przez duże "W") dzieci, bo pewnie sama robię wiele błędów, ale mogę powiedzieć jak je traktować. Z pełną świadomością i bez złośliwości stwierdzam bowiem, że dzieci są przebiegłymi graczami i cwaniakami. Wszelkie teorie o tabulach rasach w tej kwestii nie mają uzasadnienia, nie sprawdzają się i są wielką ściemą.

Dziecko rodzi się bowiem z zakodowaną tendencją do sprawdzania kto jest mocniejszy... "ja, czy oni?". I nie chodzi o to, żeby nie przytulać niemowlaka, nie brać go do siebie pod kołdrę, albo starą modą karmić co trzy godziny bez względu na to, czy śpi, czy nie. Dziecko wyczuwa nasze słabości, które skierowane są właśnie na jego żądania. A żąda od chwili, gdy załapie pewnego rodzaju rytułał... Zaczyna się od codziennej kąpieli, a kończy się na walce o klocki w sklepie. Otóż właśnie... Jakkolwiek płaczu w sprawie kąpieli wyperswadować nie można, tak na etapie histerycznego rzucania się na podłogę w sklepie można to zwyczajnie powstrzymać, a dupa nie szklanka. Nie chcę tu robić elaboratów o konsekwencji, bo również konsekwentna nie bywam, ale w niektórych momentach nawet wstydliwa i niepodręcznikowa reakcja jest konieczna. A! I odradzam wrzask. Nie działa. Poza tym jak już naprawde trzeba wrzasnąć, to brakuje skali.

No w każdym razie bywa, że rodzice są szurnięci. Po pierwsze matka mówi do dziecka np. " Chodź, mama ci zawiąże buciki". Ale CZYJA mama?! Jak ma dziecko nauczyć sie swojej tożsamości, jeśli nawet mama jest w trzeciej osobie? Słowo "JA" (w dobrym tego słowa znaczeniu) jest istotne. Przecież dziecko wie, że mama to mama, ciocia to ciocia, a tata to tata. Bo się mówi "Idź do mamy". I wystarczy, żeby dziecko spersonalizowało otoczenie. Poza tym taki wujek z czystym sumieniem może wówczas określić WŁASNE potrzeby typu "potrzebuję chwili spokoju". Zdanie w wykonaniu wujka: "Wujek potrzebuje chwili spokoju" dla dziecka nic nie znaczy, bo "wujków" to ono ma tysiąc pięćset sto dziewięćset i skąd taki szkrab ma wiedzieć o którego wujka chodzi? Ma wtedy gdzieś konkretny nastrój danego wujka.

I jeszcze kwestia ubierania dzieci... Lezie baba po ulicy, krótkie spodenki, koszulka na ramiączka i klapki, bo upał. A dziecko w wózku? Siedem warstw bawełny, czapka, skarpetki i kapcie oraz przykryte kocykiem. A potem panika w domu, że potówki.

Po co to wszystko piszę?

Ano dlatego, że zastanawiają mnie opowiadane historie o pewnym dziecku i jego rodzicach, którzy wychowani w "zdrwowej" pod tym względem rodzinie są zupełnie niereformowalni. Boję się, że dążą do modelu pewnej mojej znajomej z pracy, która przebiera swoją córkę nawet pięć razy dziennie, bo bawiła sie na działce i poplamiła rajstopki trawą.

A jak wiadomo dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe.

 

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości