Tak słucham od kilku dni o tej Plichcie (rodzaj żeński w odniesieniu do tego Pana przecież zupełnie uzasadniony) i popadam w pewnego rodzaju zazdrość. Że też ja nie umiem przerobić pół Europy i kawałka Afryki (a kto wie gdzie jeszcze), by mieć na waciki. A jeszcze filmy będą o tym robić, książki pisać... Prawa autorskie jak ... nomen omen ... w banku.
Tak sobie tylko pomyślałam, czy facet jeszcze kontroluje, gdzie zainwestował i w co, bo może się okazać, że wykupi sobie wycieczkę w jakiejś "Dziupla Sky" i nie będzie miał chłopina jak wrócić z Gula-Gula, a tu np. żelazko w domu zostało włączone.
Ciężkie życie biznesmena.
Inne tematy w dziale Rozmaitości