Bardzo pięknie... Miło przeczytać takie wiadomości popołudniem...
Pewien Sąd uznał bowiem, że wyrzucenie psa z drugiego piętra przez okno, to nie jest okrucieństwo, tylko ... incydent. Okrucieństwem by było ... uwaga! ... z wyższej kondygnacji. Dodatkowo za okoliczność łagodzącą uznano, że oskarżony był zdenerwowany, bo kłócił się z żoną oraz, że pies nie cierpiał przecież mąk i tortur, bo tylko szybko "myk" wyleciał przez okno. Spoks. Co ta tam takie lecenie z drugiego piętra i pierdut na ziemię, prawda? Napisano w uzasadnieniu, że zdarzenie nie wyczerpuje znamion artykułu ustawy o ochronie zwierząt. Uznano że jest to wyąłcznie czyn naganny moralnie. Równie dobrze można cisnąć chomikiem o ścianę zamiast wydłubywać mu oczęta, no nie? Taki incydent w afekcie., a nie dewiacja. Ależ skąd!
Ciekawe co by było, gdyby żona poleciała za psem. To też by był incydent bez znamion okrucieństwa, a jedynie czyn naganny moralnie?
Nie chce mi się cytować, co ten Sąd oświadczył, bo znów mnie coś trafi.
Aha! Pies przeżył. W związku z tym incydentem nagannym moralnie bez znamion okrucieństwa miał otwarte rany czaszki, krwawił z oczu i miał krwiaka pod czaszką.
Moralnie napiętnować, to można mnie, bo od przyjścia do domu godzinę temu nie nasypałam jeszcze psom jedzenia i łażą koło mnie skrobiąc mnie łapami po kostkach oraz stękając. Ale ja mieszkam na pierwszym piętrze, więc może w zdenerwowaniu wyciepnę jednak przez okno? Z tej kondygnacji to już chyba by mi tylko uznali wzorową opiekę nad zwierzętami.
Inne tematy w dziale Rozmaitości