Na początek wątpliwości językowe... Dlaczego to co zacznie się 29 sierpnia 2012 roku w Londynie nazywane jest "paraolompiadą"? To są Igrzyska i jeśli tradycja nakazuje, to niech to się chociaż nazywa Igryszka Paraolimpijskie.
Poza tym ... dlaczego u nas nie ma o tym mowy? Przecież sztafeta już biegnie/jedzie z ogniem, by zapalić znicz. Polska na tych zawodach jest na szczytach rankingów medalowych i punktowych od wielu lat. Ludzie o ogromnych ograniczeniach fizycznych przywożą do kraju medale w imponujących ilościach, cieszą się do łez z wygranych, walczą ze sobą i rzeczywistością na co dzień i pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje. Nawet Tajlandia jest w zestawie nadawców telewizyjnych z tego wydarzenia, a polskich stacji jakoś nie ma. Bo co? Mało ciekawe, że niewidomy facet jeździ konno, albo kobieta bez nóg gra w siatkówkę? A może obrzydliwe? No tak... Liczą się tylko piękni, zdrowi i bogaci. A ci zawodnicy nie mają z tego zestawu tylko dwóch cech. Nie są zdrowi i nie są bogaci.
Są jednak piękni. W całej swej sile, desperacji i pasji.
I jeśli nasz zawodnik na "zdrowych" igrzyskach" dostaje za brązowy medal 7 tysi (też skandal), a "paraolimpijczyk" 1/10 tego, to ja przepraszam... A na treningi nikt im nic nie daje.
Jeśli nikt nie potrafi tego zauważyć, jeśli nie można tego propagować wśród społeczeństwa, gdzie dzieci i dorośli siedzą zamknięci w domach ze świadomością, że ich kalectwo wywala ich automatem na margines wszelkiego społecznego współżycia (nie mówiąc o sukcesach), to mnie coś trafia. Ja czuję się niepełnosprawna z racji tego, że nie potrafię tego zmienić. Dziwne, że media i odpowiednie organizacje oraz sponsorzy walczą o 10 medali z 218 zawodników, a nie interesują się ludźmi, którzy krwią i potem oraz własnymi pieniędzmi przysparzają splendoru Polsce. Przysparzają go za nic dla siebie. Za żadne wymierne korzyści. Pierdzielimy się w rozważaniach na temat Radwańskiej i Otylii (z całym szacunkiem), a w dupie mamy jakiegoś Kowalskiego, który ma szansę trzeci raz obronić złoto np. w podnoszeniu cieżarów dla ludzi na wózkach. Chrzanimy o kombinowaniu w jakichś śmiesznych związkach sportowych i drewnianych panach, kto-kogo-gdzie i kiedy oraz za ile...
Przykro mi z powodu takiej pychy i braku szacunku dla tych, którym chce się biegać bez nóg i strzelać z łuku bez rąk.
Bo nas - ze wszystkimi w miarę sprawnymi kończynami i zmysłami - obowiązuje jednak pokonanie własnej niepełnosprawności, która nazywa się ignorancja.
Inne tematy w dziale Rozmaitości