Nasz krajowy artysta Antoni Krauze, reżyser filmowy, twórca powalającyh dzieł powziął równie powalajacą decyzję o zrealizowaniu filmu na temat katastrofy smoleńskiej. Z propozycją zagrania roli Lecha Kaczyńskiego wystąpił do Pana Mariana Opani, który nie jest ofertą zainteresowany z różnych powodów, a głównie ze względu na osobę Pana Prezesa, który wg aktora nie jest kompatybilny w swoich poczynaniach ani z poglądami aktora, ani tym bardziej z postacią jego brata, którego szanował i szanuje.
Pan Krauze żywi nadzieję, że rozmowy jednak doprowadzą do kompromisu (czyt.: zgody), więc zamierza nie ustawać w wysiłkach. Biorąc pod uwagę kulturotwórczy dorobek tegoż reżysera wszyscy oczywiście liczą na powstanie dzieła wiekopomnego i aż się dziwię, że Pan Opania nie chce wziąć udziału w takim przedsięwzięciu. Na jego miejscu podjęłabym się nie tylko roli, ale i dobrania pozostałej obsady, bo rozumiem, że jeszcze nie ma pomysłu kto zagra Prezesa. Jako że konieczne jest odwzorowanie postaci autentycznej, więc musi występować podobieństwo fizyczne nie tylko do oryginału, ale i do Mariana Opani. Jasne, że sztuka charakteryzacji jest na wysokim poziomie, ale jednak wszystkiego oszukać się nie da.
Myślę więc, że Pan Krauze przed rozpoczęciem negocjacji z aktorem powinien skonsultować się z Panem Jarosławem, który miałby pierwszeństwo w wystawieniu kandydata na samego siebie. Byłby to ciekawy eksperyment, który jako pierwszy w historii castingów nie zgromadziłby nikogo przed wejściem do studia. Powodem byłaby oczywiście pokora i nieśmiałość ewentualnych kandydatów.
Inne tematy w dziale Kultura