Chevalier Chevalier
1055
BLOG

Państwo Polskie narzędziem panowania klasowego

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 33

Na początku link, nie ma potrzeby streszczać czy komentować, fakty mówią same.

Podkreślmy, że w wielu wypadkach chodzi o łamanie nie tylko kodeksu pracy, ale i karnego. Przypomnijmy, że  prokuratura i policja nie robią zwykle takich ceregieli, gdy trzeba ścigać maluczkich. A jeśli już się kogoś ukarze, to często - jak przy śmiertelnym wypadku przy budowie Stadionu Narodowego - kierowników danego odcinka robót, jako "bezpośrednio odpowiedzialnych". Choć realizowali polecenie szefostwa.

Jak to ujmowali klasycy socjalizmu? "Państwo jest narzędziem panowania klasowego, służącym do utrwalenia - i usprawnienia - wyzysku klas uciskanych". Klasycy socjalizmu byli świadomi, że model ten nie powinien być aplikowany łopatologicznie: podkreślali, że bywało - np. w absolutyzmie francuskim czy "oświeconym", prusko-austriackim, także w bonapartyzmie -  iż aparat państwa uzyskiwał pewną autonomię wobec klasy ekonomicznie panującej, wykorzystując do tego m. in. właśnie antagonizmy klasowe,  i - do pewnego tylko, ograniczonego stopnia - osłaniał klasy niższe przed wyzyskiem. Tylko do pewnego stopnia, absolutyzm osłaniał chłopów przed "nadużyciami",  zaś mieszczanom ułatwiał awans, dopuszczał ich do pewnych praw i funkcji, dotąd zastrzeżonych dla szlachty; nie kwestionował jednak samej zasady nierówności stanowych czy praw senioralnych szlachty, co dobitnie pokazała konfrontacja państw absolutyzmu oświeconego z rewolucją francuską - w monarchii habsburskiej z "oświecenia józefińskiego" ostał się wtedy głównie rozbudowany, już prawdziwie "nowoczesny", aparat policyjny. Pruski Fryderyk II deklamował o "naturalnej równości ludzi", ale o największym filozofie swych czasów (tak się złożyło, że jego poddanym) tyle miał tylko do powiedzenia, że to syn wytwórcy siodeł, który ma pretensje do bycia intelektualistą, miast robić to samo co ojciec: wtedy przysłużyłby się monarchii.

W kapitalizmie analogiczną rolę neutralnego rozjemcy stara się pełnić "państwo dobrobytu". Chroni - też do pewnego tylko stopnia - pracowników przed wyzyskiem, ma wmontowane mechanizmy społecznej kontroli. W kapitalizmie neoliberalnym państwo staje się narzędziem wspomagania kapitalistów już bez osłonek. Zwłaszcza na peryferiach kapitalizmu, jak w Polsce i innych byłych "demoludach", gdzie słabości i atrofii funkcji państwa sprzyja - zrozumiała - reakcja po omnipotentnym, a niewydolnym, państwie "realnego socjalizmu". Burżuje i medialni eksponenci ich interesów skwapliwie podchwycili - mogącą liczyć na spory społeczny oddźwięk - retorykę walenia w "urzędasów", "pasożytniczą biurokrację". Ludzie kupujący tę retorykę  powtarzają banalne stereotypy o "przejadającej pieniądze podatników biurwokracji", domagają się redukcji aparatu państwowego; a potem wielce się dziwują, złorzeczą i pomstują, kiedy śpieszą ze zgłoszeniem na policję, i słyszą: nie mamy teraz ludzi, wyślemy patrol za sześć godzin; lub kiedy w urzędzie stoją w długiej kolejce do jedynego okienka przyjmującego interesantów. I do głowy im nie przyjdzie, że to przecież może być skutek tak przez nich upragnionej redukcji "pasożytniczej biurokracji".

Burżuje wołają o redukcję aparatu państwa już choćby z tej przyczyny, że słabe państwo żadną miarą - nawet gdyby chciało - nie może próbować pełnić roli arbitra między klasami, nie może - mówiąc po marksowsku - uzyskać częściowej autonomii wobec klasy panującej ekonomicznie. Źle opłacani urzędnicy są podatni na korupcję, nie mają też społecznego prestiżu, co przekłada się i na wykonywanie przez nich urzędowych funkcji. Aparat państwowy niedoinwestowany, bez prestiżu i "etosu", łatwiej można obsadzać ludźmi realizującymi w praktyce lobbing na rzecz biznesu - i po wykonaniu zadania odpowiednio przez biznes wynagradzanymi (egzemplaryczny przypadek Ewy Lewickiej, pełnomocnika rządu Buzka d/s reformy emerytalnej, po jej uskutecznieniu prezesa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych). Im mniej personelu i środków  finansowych w takich zwłaszcza instytucjach jak NIK, PIP, UKS, tym dla kapitalistów i korporacji lepiej. Również słabość i nieefektywność wymiaru sprawiedliwości i aparatu ścigania, choć i dla klas wyższych bywa dokuczliwa, to jednak per saldo jest dla nich in plus. Funkcje policyjne częściowo wypełniają - niekiedy je po prostu uzurpując (vide praktyki na stadionie "Legii") - firmy ochrony. Bogacza na zatrudnienie ochrony stać, biedaka - nie. Przy powolnym i niewydolnym aparacie wymiaru sprawiedliwości tym większą rolę odgrywają pieniądze, możliwość zatrudniania dobrych adwokatów, znajomości. Niedofinansowane i niesprawne służby publiczne łatwiej sprywatyzować (właśnie szykuje się skok na uzdrowiska). Słabe (i "tanie") państwo to z punktu widzenia kapitalistów i korporacji masa korzyści, przy pewnych tylko - uwzględnianych jako niezbędne koszty - niedogodnościach.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka