Nie było gustownego gadżetu w przedmiocie elegancki alkomat... ale były momenty. Momentami było przykro patrzeć jak Kwaśniewski słania się na nogach, niczym broniący się przed nokautem bokser... albo jak zapędzony w narożnik, przyjmuje ciosy na tors.
Najwięcej były prezydent oberwał w rundzie - polityka zagraniczna. Było to o tyle dziwne, że sekundantem tej rundy była Monika Olejnik wyraźnie sympatyzująca z prezydentem i III RP. W tej rundzie Kwaśniewski pogubił się zupełnie... a pomoc zaprzyjaźniej dziennikarki zamiast go podnosić na duchu wyraźnie mu przeszkadzała i dołowała... na co jak mi sie wydawało pani Olejnik patrzyła z roczarowaniem i zdziwieniem... a może nawet z wściekłością.
W trzeciej rundzie nie usłyszeliśmy nic ciekawego... Przyznam się, że przysnęłam. Zapamietałam tylko, że Kaczyński liczy na koalicję z częścią PO... tą konserwatywną. Usłyszałam jeszcze bardzo ciekawą definicję IV RP - wolny rynek, wolni obywatele, demokracja... i na pohybel korporacjom... ale do tego będzie potrzebna zmiana konstytucji.
Słowem, żadnych rewelacji. Usłyszeliśmy to, o czym ludzie interesujący sie polityką doskonale wiedzą. Właściwie jedynym odkryciem tej debaty była kondycja zawodników. Moja ocena w tym temacie jest następująca.
Kaczyński Jarosław - kondycja znakomita. Wielki wigor i wiara w siebie. Ten człowiek wyraźnie wchodzi...
Kwaśniewski - słaby, jeszcze jest w stanie poderwać się do walki. Nawet potrafi błysnąć, ale szybciutko opada z sił... schodzi?
Idę spojrzec jak tam się układają siły na Ukrainie!
Wykształcenie: administratywistka,(magister administracji po studiach na Uniwersytecie Warszawskim) b. samorządowiec...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka