Obserwując aktywność wielu dziennikarzy zajmujących się ekonomią i Polską energetyką w szczególności, zachodzę w głowę, dlaczego oni tak nienawidzą górników. Dlaczego ludzie dają się nabrać na takie pseudo ekonomiczne bzdury.
Otóż ekonomistom, dziennikarzom i Polakom niepałającym miłością do górników bardzo przeszkadza, że muszą dopłacać do polskiego górnictwa, ale nie przeszkadza, im dokładanie do europejskich samochodów, stali i innych wyrobów, które mogłyby być tańsze gdyby nie cła nakładane na chińskie wyroby. Również nie przeszkadza im, dokładanie do zakupów żywności, bo popierają embargo na ukraińską żywność i sprzeciwiają się podpisaniu umowy z krajami Mercosur.
Skąd to rozdwojenie jaźni? Przecież wystarczyłoby wprowadzić cło na import węgla lub embargo na jego przywóz i górnictwo węgla kamiennego przynosiłoby ogromne zyski. Dlaczego niektórzy nienawidzą górników?
Tutaj z pomocy przychodzi ludzka inteligencja. Połączmy kropki.
Pytanie 1: Czym różnią się górnicy od pracowników fabryk samochodów, hutników i rolników, których wyroby przeciwnicy polskiego węgla zgadzają się kupić po wyższej cenie?
Odpowiedź 1: Górnicy po szychcie kąpią się razem na golasa.
Pytanie 2: Kto może zazdrościć polskim górnikom, że kąpią się po szychcie razem na golasa?
Odpowiedź 2: Pseudo geje.
Możliwa krytyka mojej hipotezy: Wielu czytelnikom moja teza wydaje się naciągana. Mogą przecież pomyśleć, "no, ale gdyby tak było, to polscy dziennikarze krytykujący polskie górnictwo zatrudniliby się w kopalni", ale jest to myślenie magiczne, ponieważ napływ krwi do jednego z organów po znalezieniu się z tyloma nagimi i spoconymi mężczyznami od razu by ich zdradził.
Zresztą za moją hipotezą przemawiają kolejne dowody:
Dowód dodatkowy 1: Koronnym argumentem krytyków polskiego górnictwa węgla kamiennego jest, że węgiel wydobywany za granicą jest wydobywany metodą odkrywkową. Czyli w kopalniach, w których górnicy nie kąpią się razem na golasa!
Dowód dodatkowy 2: Jako wnuk górnika i Ślązak nie mogę zapomnieć o tym koronnym argumencie, którego zresztą wielokrotnie byłem naocznym świadkiem. Mianowicie górnicy nawet po wzięciu prysznica mają pięknie pomalowane na czarno oczy. I może tego najbardziej zazdroszczą im przeciwnicy węgla.
Mam nadzieję, że przedstawiony na fotografii Jakub Wiech zrozumiał, że to żart i się z niego uroczo śmieje. A jeżeli się nie zaśmieje no to cóż. Przykro mi. Może odblokuje mnie na mediach społecznościowych i zechce porozmawiać o emisjach krańcowych. Odpowie, dlaczego tak wspiera politykę przerzucania kosztów transformacji energetycznej i walki z klimatem na osoby mało zamożne.
A Wy co myślicie drodzy czytelnicy. Czy moje hipoteza wytrzyma próbę czasu? Czy jest w niej, chociaż ziarnko prawdy. Jak się Wam podoba, życie w epoce post prawdy?
#emisjekrańcowe
EDIT 1. Odniosą się do pewnych komentarzy, które pojawiły się pod tekstem. Są one zresztą doskonałym dowodem na to, w jakiej żyjemy post prawdzie. Twierdzenia, że polski górnik jest dwukrotnie mniej wydajny niż "zagraniczny", czy że Polski węgiel jest gorszej jakości niż "zagraniczny" są oczywiście prawdą, ale analogicznie Ukraiński rolnik na czarnoziemie jest 2 razy bardziej wydajny, chińskie samochody czy kurczaki w Brazylii są 2 razy tańsze niż nasze europejskie. Ale górnicy nie mają co liczyć na takie cła czy embarga jak inne branże, bo są właśnie elementem post prawdy, której definicja brzmi wg. Wikipedii następująco: "sytuacja, w której fakty są mniej istotne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwołania do emocji i osobistych przekonań". Górnicy są tą złą emocją, na którą można wszystko zwalić i wszystko wytłumaczyć, a fakty się nie liczą.
Możemy kupić węgiel za granicą za 10 mld złotych lub w Polsce za 20 mld złotych, z czego w Polsce zostanie w podatkach, VAT-ach, ZUS-ach, akcyzach, 18 mld złotych. Jesteśmy 8 mld do przodu. Gdyby mnie syn zapytał "tato umyje ci auto za 20 złotych" to ja bym mu nie odpowiedział "spadaj smarkaczu, na myjni sobie za 15 złotych umyję" ponieważ te pieniądze zostają w rodzinie. A ekonomiści i dziennikarze post prawdy powiedzą - "spadajcie smarkacze, my z łatwością przepalimy te pieniądze na projekty B+R".
I tu jest ten problem, że ekonomiści i dziennikarze nagadali ludziom głupot. Noblista z fizyki nigdy nie pokłóci się z innym noblistą z fizyki o to, w jakiej temperaturze zamarza woda, a ekonomiści sobie dają te pseudo noble i się ze sobą kłócą, bo ekonomia to nie jest nauka, to pseudonauka w czasach post prawdy.
Inne tematy w dziale Polityka