Kamil Sasal Kamil Sasal
1536
BLOG

Słaba Unia Europejska i koniec globalizacji

Kamil Sasal Kamil Sasal UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Epidemia ukazała słabość Unii Europejskiej, która nie była w stanie stworzyć kompleksowego działania na ten kryzys. Poza niewielką pomocą finansową adresowaną do państw, w zasadzie każde z nich jest skazane na samotne działanie. Przekazane środki są również zbyt małe, aby przeciwdziałać kryzysowi gospodarczemu. To od państw będzie zależało na ile są w stanie pomóc swoim przedsiębiorcom. Te okoliczności pokazały również, że znów na arenie międzynarodowej liczy się siła i prestiż danego państwa. Państwo, które jest w stanie budować relacje bilateralne z innymi, może to robić kiedy dysponuje zasobami. Pieniądze pomagają kupować leki i sprzęt ochronny, a jakość i skuteczność działania służby zdrowia ma związek z ilością łóżek, respiratorów - i te zdolności budują państwa. Przykłady wysyłania personelu medycznego do innego kraju zaliczają się do działań z kategorii soft power, ale są też działaniem wywiadowczym. Umożliwia to rozpoznanie sytuacji w kraju, gdzie panuje najgorsza sytuacja epidemiczna. Państwa nie oglądały się na Komisję Europejską, tylko niezależnie wprowadzały blokadę granicy. I choć jesteśmy przywiązani do idei swobodnego przepływu osób i towarów, to w tych okolicznościach zamknięcie granic było koniecznością. Pozostał tylko ruch tranzytowy, który również tworzy silne związki między państwami. 

Jednakże Unia Europejska sama w sobie jest już tworem politycznym pełnym sprzeczności i wzajemnych ograniczeń. Gdybyśmy chcieli ustanowić osobny fundusz na pomoc finansową dla państw południa Europy, państwa znajdujące się na północy jak Niemcy czy Holandia będą się sprzeciwiać. A więc w samej unii działają narody z reprezentacją polityczną, które nie chcą rozluźnienia dyscypliny finansowej, i które znacząco wpływają na marazm tej struktury. I ktoś mógłby pomyśleć, jak to? Wszystkiemu jest winna Unia? Tak się składa, że słaba UE jest wynikiem działania niektórych państw, i w zasadzie to one kończą pewien okres idealistycznego pomagania sobie nawzajem. Bo z chwilą, kiedy kryzys gospodarczy się nasili, będą potrzebne działania naprawcze. Pomoc finansowa będzie znów przewidywała oszczędności we Włoszech i Hiszpanii na, co społeczeństwa tych państw będą reagowały oburzeniem i poparciem populistycznych partii. Z całą siłą wykorzysta to Federacja Rosyjska i Chiny, które okażą tym państwom pomoc. Nie będzie ona bezinteresowna, ponieważ Pekin pokazał swoją prawdziwą twarz w Afryce. Przekazał państwom afrykańskim szereg pożyczek, które umożliwiają mu przejmowanie przedsiębiorstw i ziemi, kiedy dłużnik nie jest w stanie spłacić zobowiązań. Niektóre państwa europejskie są niczym źle funkcjonujące przedsiębiorstwa, które można przejąć w sytuacji, kiedy ich cena jest śmiesznie niska. Ta cena to ingerencja w gospodarkę i tworzenie sieci zależności. Unia Europejska nie jest temu w stanie przeciwdziałać, ponieważ zamknęła się w klinczu dyscypliny finansowej. Słusznie, bo ma ona uniemożliwić zadłużanie się, aby bogatsze państwa nie musiały finansować nierozważnych posunięć innych.

Może się jednak okazać, że każde z państw dotkniętych kryzysem nie będzie chciało respektować ograniczeń. W sytuacji kryzysu pomocnym narzędziem jest interwencjonizm gospodarczy. I nie wystarczy zwyczajowe oburzanie się, jakie to socjalistyczne, jakie wbrew regułom wolnego rynku. Takie myślenie można sobie wsadzić między bajki. W polityce liczy się skuteczność, a ludzie są najważniejszym zasobem każdego państwa. Kiedy przedsiębiorstwa upadają i rośnie liczba bezrobotnych, spada również konsumpcja, a z tym wiążą się również mniejsze wpływy do budżetu - powstaje niebezpieczna spirala. Zagląda nam w oczy zapaść i jedynym rozwiązaniem jest silne państwo, które wpycha się do gospodarki. Zadłuża się, aby realizować inwestycje i zwiększyć zatrudnienie. Bardzo wiele zależy wtedy od państwa, a zwłaszcza od tego jakie to inwestycje. Przykład błędnych inwestycji mieliśmy w dekadzie Gierka. Jednak i w czasie naszej obecności w UE ogromne ilości środków finansowych nie przysłużyły się do powstania prężnego koncernu motoryzacyjnego czy polskiej dolny krzemowej. Te byty byłyby zagrożeniem dla innych europejskich podmiotów gospodarczych. Polacy mieli być tanią siłą roboczą, tylko czy taka opcja nas cieszy? Państwo może to zmienić poprzez niedozwoloną pomoc publiczną, którą tak zjadliwie traktuje Unia Europejska. Kiedy państwa to zrozumieją, pod naporem rzeczywistości będą chciały wyrwać się z tego klinczu. Nie będą życzyć sobie ciągłego narzucania reguł, gdy trudne okoliczności niszczą ich gospodarkę. Może wtedy unia przejdzie transformację, ale to mało realne, ponieważ struktury zbiurokratyzowane wyjątkowo opornie reformują się. W interesie niektórych państw jest też, aby dalej była to instytucja słaba. Jednakże bardziej pewne jest to, że wchodzimy w kolejne przyśpieszenie na arenie międzynarodowej, gdzie siła państw będzie decydowała o jego możliwościach i realnych aliansach. Unia Europejska to piękna idea, ale choć wartościowa to mogła uśpić naszą czujność. Państwa są kulami bilardowymi i będą się ze sobą zderzać, kiedy będzie brakowało leków, wody i energii.


Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka