Aktualnie w mediach dominuje kilka kwestii. Zbliżająca się przegrana Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nieudany Kongres Lewicy - brak Jaruzelskiego, a szczególnie Wałęsy, i najbardziej czerwonej gwiazdy, znaczy się Aleksandra Kwaśniewskiego. Jeden jest bliżej ziemi, drugi skupia się na kasie, trzeci jeszcze bardziej skupia się na kasie, i doprowadza do palpitacji serca Janusza Palikota i szorstkiego Millera.
Owszem jak skończyły się zegarki pewnego ministra, to teraz zaczęło się opisywanie wydatków jedynej i najwspanialszej partii według mediów. Bardzo to miłe, że wajha została przesunięta. Oczywiście jak PiS wróci do władzy, to z powrotem wajha wóci na swoje miejsce. PO znów będzie jedynym obrońcą demokracji. Tak więc może obecne media trochę znudziły się serwowaniem codziennie papki tłumaczącej wpadki obecnej formacji rządzącej. Wobec tego Kongres Lewicy jest chyba obiektem ich troski i niecierpliwości względem Kwaśniewskiego. Nijak widać tu alternatywę dla Tuska, a alternatywa jest potrzebna - bo drogi czytelniku, na nas bije się niezłe kokosy, więc chodzi o dalszy deal. Tylko musi dojść do swoistego ponownego pogodzenia kochanków, ktoś komuś musi dać d..., aby transakcja się opłaciła. Nim jednak to nastąpi - kochanka musi pokazać, że zasługuje na względy. W tej chwili PO bardzo słabo musi adorować media, skoro czerwony lis waży się ją atakować. Swoisty serdeczny klaps? Reakcja będzie wroga ze strony rządowej - bo urażony kochanek ma swoje poczucie dumy - a może nareszcie PO się otrząśnie? Wątpię. Wajha została przesunięta, a tego Tusk najbardziej się boi. Oczywiście w jednym jest silny, będzie tak rozgrywał polityczną układankę żeby wygrana PiS nie była duża. W porę media wyciągną także i coś na Kaczyńskiego, tak, by żaden nie był zupełnym zwycięzcą.
W Elblągu zdaje się wygra PiS, później zostanie odwołana HGW w Warszawie. Po tych zdarzeniach nastąpi coraz większe przetarcie się w świadomości wyborców, że PO można zatopić. Oczywiście nasz system partyjny i skłonności elektoratu są tak zmienne, że nie będzie zbyt druzgocącego zwycięstwa PiS. Nastąpi większa fragmentaryzacja parlamentu, ponieważ elektorat PO nie idzie do PiS. Ktoś inny zbierze te głosy. Będzie większy kocioł, i jeszcze większy bałagan. I wajha wróci na swoje miejsce. Modernizatorzy znów będą walczyć z ciemnogrodem. A co z Polską? Chińskie przysłowe mówi, że czasami trzeba uciąć łeb kurczakowi, aby małpy się wystraszyły. Czy Polska to taki kurczak? Może i PiS uważa, że Polska przypomina czasy saskie, i to prawda. Tylko, czy jeszcze większa polaryzacja polityczna nie będzie przyczyną jeszcze wiekszych porażek Polski? A może utraty podmiotowości i powagi? Złoży się na to jedna, oczywista słabość - gospodarka.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka