Czy zaciera się podział na klasycznego wyborcę PO i PiS? Sądzę, że tak, ponieważ aktualna partia rządząca w dużej mierze traci szanse na wygranie wyborów. Spora część wcześniej głosujących na ugrupowanie Donalda Tuska prawdopodbnie zmieni swoje preferencje. Demokracja, która faktycznie ma szansę na przetrwanie, staje się areną konkurencyjnych wyborów, gdzie jest właściwe, aby następowała zmiana władzy. Czy trzecia kadencja to nie zbyt dużo? Może się okazać, że różne instytucje staną się własnością PO, a nadzwyczaj upartyjnione państwo będzie rzecznikiem tych, którzy popierają jego władzę. Rodzi to dalszy ciąg patologii i braku chęci do reformowania. Z drugiej strony zawsze należy zakładać, że polityka działa w imię poprawy ogólnych zasad życia. Jeśli tak nie będzie, państwo pod wpływem własnego ciężaru i błędów - zapadnie się. Dlatego jest sensowne, aby Polska nie stała się państwem PO. Sensowna jest alternacja władzy.
Czy wobec tego klasyczny wyborca PO - zazwyczaj leming - zagłosuje na inne ugrupowanie? To możliwe, gdyż lemingi zbiedniały. Obecny kryzys strukturalny - bieda społeczenstwa - wyklucza stabilność rządów PO. Brak szerokiej podstawy społecznej w osobie silnej klasy średniej będzie oznaczał zmianę preferencji politycznych. W 2007 roku PO wygrała dzięki zdobyciu świadomości wyborców, szczególnie, że nastroje byłby zdecydowanie lepsze - gospodarka świetnie się rozwijała. W 2011 roku ludzie byli zmęczeni katastrofą smoleńską. Obecnie brak wyraźnej poprawy jakości życia, chociażby w dominacji bardzo niskiej płacy minimalnej, powoduje, że szanse na awans społeczny są niskie. Brak spełnionych aspiracji i problemy pokolenia Y nie wróżą nic dobrego dla Donalda Tuska.
Gospodarka kuleje - wzrost jest poniżej 3%, a tylko wyższy zapewnia silny spadek bezrobocia. Okazuje się, że szanse na dorobienie się są żałosne. Polska ma szansę dogonić kraje zachodnioeuropejskie tylko przy wzrostach rzędu 5-7% rocznie. Leming nawet jeśli słyszy żeby nie głosować na PiS - może poczuć, że tego typu straszenie nie ma sensu skoro wciąż mieszka z rodzicami lub musi liczyć na słoiki z domu. Z drugiej strony brak mobilizacji wyborców przez PO na pewno przełoży się na wyniki. Partie rządzącą mogą uratować poprawiające się wskaźniki ekonomiczne. Mniej młody, bardziej doświadczony przez życie wyborca PO powinien wiązać efekty rządzenia ze swoją sytuacją finansową. Jeśli faktycznie jest ona bardzo dobra, Donald Tusk nie musi się bać o przyszłe wybory.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka