Niemcy, dzisiaj powiedzielibyśmy silny naród o bardzo prężnej gospodarce –stawia się ich nam jako wzór. Nie twierdzę, że Polska ma same chlubne strony swojej historii, ale już na pewno nie tak paskudne, jak te niemieckie. Nie piszę tego w kontekście złości na to państwo, bo bardzo często stawiam je właśnie jako wzór przemyślanej polityki ekonomicznej i wojskowej. Jednak chciałbym abyśmy bardziej w siebie uwierzyli.
„To, co stało się 11 sierpnia 1904 roku pod Hamakari w pobliżu Waterberg Plateau, trudno nazwać bitwą. To była masakra. Hererowie zebrali się w dużym obozowisku, gdzie pożegnawszy wcześniejsze siły niemieckie, oczekiwali na negocjacje pokojowe. Natomiast Trotha otoczył ich (mężczyzn, kobiety i dzieci), zaczął ostrzeliwać z dział, a później karabinami maszynowymi Maxim. Tak jak oczekiwał, ocaleli zbiegli „na swoją zgubę” (używając słów Trothy) na spaloną słońcem pustynię Omaheke. Studnie na skraju pustyni były pilnie strzeżone. Jak donosi oficjalny raport Sztabu Generalnego Afryki Południowo-Zachodniej: „Pozbawiona wody Omaheke powinna skończyć to, co rozpoczęły niemieckie działa: zagładę ludu Herero”. Trotha pisał też bez ogródek: „Uważam, że naród ten jako taki powinien zostać unicestwiony”.(kursywa własna)
N. Ferguson, Cywilizacja. Zachód i reszta świata, Wydawnictwo Literackie 2013, s. 225.
Powyższy wstęp tej historii ma za zadanie pokazać więcej, choćby to, że nigdy polski ekspansjonizm nie miał na celu niszczenia całych narodów. Polska myśl polityczna jednoczyła w postaci unii lubelskiej dwa narody: polski i litewski, i szkoda, że zabrakło trzeźwości umysłu, aby dać ofertę Ukrainie. Do dziś dnia mści się to na nas. Mogliśmy stworzyć prawdziwe imperium w środku Europy, które mogłoby w przyszłości powstrzymać rosyjski ekspansjonizm włącznie z tym niemieckim. Może świat nie musiałby czekać na zagładę milionów przez hitleryzm i komunizm.
„Niemcy nie poprzestali na zabiciu tych, którzy zbiegli na pustynię. Hererowie, nieuczestniczący w powstaniu zostali wytropieni przez patrole formowane do przeprowadzenia czystek, tworzone z oddziałów kolonialnych, których mottem było: „oczyścić, powiesić, ustrzelić, aż nikt nie zostanie”. Tych, których nie zabito na miejscu, głównie kobiety i dzieci, zamknięto w pięciu obozach koncentracyjnych. Później dołączyły do nich klany Nama, które popełniły błąd i przystąpiły do antyniemieckiego buntu, na domiar złego złożyły potem broń w zamian za gwarancję, że ocalą życie. Niemieckie obozy koncentracyjne różniły się od brytyjskich, zakładanych w Afryce Południowej podczas wojny burskiej. Tam wciąż szalała wojna partyzancka, a przerażająca śmiertelność była niezamierzoną konsekwencją fatalnych warunków sanitarnych. W Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej wojna została zakończona, a obozy koncentracyjne były pomyślane jako obozy śmierci(podkreślenie własne). Najgorszą sławą cieszył się obóz na Shark Island, niedaleko Lüderitz.” (kursywa własna)
N. Ferguson, Cywilizacja. Zachód i reszta świata, Wydawnictwo Literackie 2013, s. 225.
Nie wydaje się Wam to znajome – „pomyślane jako obozy śmierci” – już powstałe przed I wojną światową w 1904 roku?! Czy niemiecki sposób bycia, traktowania innych nie powoduje, że ten naród już na zawsze powinien być traktowany z nieufnością?
Może to za daleko posunięte wnioski, ale osobiście boli mnie pisanie i mówienie o polskich obozach śmierci, kiedy Niemcy zaczynali już swoją praktykę w tym zakresie przed Hitlerem za czasów kaizera.
W dalszej części autor opisuje sposób działania obozu, który umiejscowiony na wietrznej wyspie, trzebił więźniów bez wody i schronienia podczas ciężkich prac. Ludy Herero i Nama zostały zdziesiątkowane, tak że większość planu eksterminacji powiodła się.
Najgorsze jednak było to, że Niemcy prowadzili eksperymenty na umieszczonych więźniach zgodnie z teoriami eugeniki. Kwestia czystości rasy już wtedy zajmowała niemieckich uczonych, tak że:
„W 1906 roku przeprowadzono aż 778 sekcji zwłok więźniów na potrzeby tak zwanych badań rasowo-biologicznych. Po przeprowadzeniu sekcji niektóre czaszki wysyłano do Niemiec w celu prowadzenia na nich dalszych badań. Więźniarki zmuszano do oskrobywania czaszek do czysta odłamkami szkła”.(kursywa własna)
N. Ferguson, Cywilizacja. Zachód i reszta świata, Wydawnictwo Literackie 2013, s. 226.
Niall Ferguson ciekawie konkluduje: „Jednak pozostaje niepokojące pytanie: czy Niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia była poligonem doświadczalnym przed przyszłym, zakrojonym na szerszą skalę ludobójstwem?”. (kursywa i pogrubienie własne)
N. Ferguson, Cywilizacja. Zachód i reszta świata, Wydawnictwo Literackie 2013, s. 227.
To, co się stało, przeszłość jaką dźwiga cywilizacja jest niezmiernie trudno osądzić. Gdyż winni nie zostali osądzeni, narody grabieżców, gwałcicieli i morderców mają się dobrze, a nawet jeszcze lepiej. Historia ma tylko jedno do siebie – lubi się powtarzać. Jest niczym chodzenie po kole, i potykanie się wciąż o te same kamienie.
Jak znam postępowanie narodów silnych, nigdy nie liczą się ze słabszymi. Jak znam postępowanie narodów słabych, ciężko idzie im wyciągać wnioski ze swoich słabości. Nawet świadome, nie wiele z tym robią. Tak też jest z Polską. Miała wiele szans, i je zaprzepaściła. To naprawdę boli, to nie jest smutek za utraconą potęgą. To ból znacznie większy. Do dziś dnia pozostaje na nas brzemię wstydu, że jesteśmy gorsi, choć prawda jest taka, że nie powinniśmy tak myśleć. To nie my mordowaliśmy w obozach zagłady, to nie my zabijaliśmy głodem i bronią na masową skalę. W polskiej myśli politycznej nie było głupoty straceńczej dominacji, a duża doza koegzystencji, która miała w sobie silne i druzgocące ziarno anarchii.
Dziś chciałoby się powiedzieć – zmieńmy to, zapracujmy na lepszą przyszłość. Aby tak się stało musimy inaczej zacząć o sobie myśleć. Jeśli przykładowo zmarły tragicznie prezydent Lech Kaczyński chciał większej dbałości o pamięć historyczną, to winniśmy mu oddać hołd i zadbać o to. Jeśli inni politycy działali na rzecz umacniania narodowej dumy, to jest to pierwszy krok to budowy energii Polaków.
Ta energia traci swoją siłę przez masową emigrację, spadek dumy narodowej i brak twardego moralnego kręgosłupa. Rządzi bylejakość i wybaczcie, że tak to napiszę – kurestwo. Szmacenie się za garść srebrników, poniżanie innych, brak szacunku dzieci do rodziców, rodziców do dzieci, alkoholizm, rozwody i choroby weneryczne. Ktoś powie – szalone, ale z gruntu prawdziwe. Taki jest naród Polski – zagubiony.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka