Jeśli pokaże, że jego faktycznym celem jest gospodarka. Od 1989 roku trwa neoliberalny dogmat w Polsce sankcjonujący niskie płace, a wysokie koszty życia przeciętnego obywatela. Bardzo rozbudowany program Prawa i Sprawiedliwości może ze względu na poziom szczegółowości nie być właściwie zrozumiany, a skutecznie wyśmiany przez media głównego nurtu. Program daje nadzieje, że celem nowego rządu będzie człowiek, któremu zostaną stworzone warunki pod łatwiejsze znalezienie pracy lub tworzenie swojego biznesu, co przełoży się na poprawę wpływów do budżetu.
Co więc jest największą wadą proponowanego programu? To jego strona marketingowa. O ile specjaliści nauk politycznych i ekonomicznych mogą żywo o nim dyskutować, to w wymiarze szerszym, jego aplikacje nie przedostaną się świadomości ogółu społeczeństwa. Dlatego celem budowy odpowiedniego przekonania o wartości programu - musi być skuteczna kampania medialna.
Obecnie brakuje wartościowego przekazu w mediach na temat Prawa i Sprawiedliwości, a nawet mniejszych partii prawicowych, jak choćby Solidarna Polska. Jednak to PiS ma większe możliwości finansowe, mógłby więc wrócić do szeregu spotów wyborczych, które już wcześniej gwarantowały mu sukcesy. Polacy są w dużej mierze konserwatywni, ale przywiązują olbrzymią wagę do spraw socjalnych. Należy przenieść szereg akcentów na kwestie ekonomiczne i przebudowę gospodarki, ponieważ jej obecny model sprzyja postkomunistycznym elitom i zdrajcom ideałów Solidarności. Należy odtworzyć społeczną energię Polaków, a także odbudować zaufanie do państwa. Tylko udany program gospodarczy gwarantuje PiS-owi zwycięstwo. Gdyż Polska biednieje, a ludzie z niej uciekają jakby wydarzył się tutaj poważny kataklizm ekologiczny lub trwała wojna.
Tym bardziej sensowne jest stworzenie rzetelnego przekazu, który pokaże obywatelowi, co PiS zamierza z sukcesem zrobić w I, II, III, IV roku rządzenia. To nie może być pokaz czczych obietnic na wzór typowych kampanii wyborczych. Już teraz Platforma Obywatelska próbuje za pomocą kampanii medialnych, mówiących, co zostało wybudowane za środki unijne, pokazać, że jednak coś się zmieniło. Czy, aby na pewno?
Czy wzrosły nasze pensje w sposób powodujący, że koszty życia wydają się znacząco mniej uciążliwe? Nie. Czy masz większe możliwości pozyskania mieszkania? Nie. Czy jest łatwiej z pracą? Nie. Czy nie grozi ci wyjazd za granicę? Tak.
Dlatego PiS musi podjąć bardziej agresywną kampanię medialną. Musi znów rzucić rządowi rękawice w sposób antagonizujący debatę. Obecne profesorski dyktat w tej partii sprzyja formułom debat, pogadanek i konferencji, czyli pewnej profesjonalizacji wizerunku, który trafi do małej liczby wyborców. Dla społeczeństwa przyzwyczajonego do mocnego języka polityki istotny jest konflikt o władzę, bo tak naprawdę chodzi o walkę o zasoby. Walkę elit ze społecznym dołem, który od 1989 roku może marzyć o faktycznej budowie szerokiej klasy średniej.
Nie chodzi też o to, by PiS podjął zbyt brutalny język, gdyż jak wiadomo elektorat zniechęcą się do nadmiernie dużego radykalizmu polityków. Nie chodzi o to – chodzi o argumenty na rzecz oceny obecnego stanu polityki i jakości życia. Platforma Obywatelska skutecznie te rzeczy przykrywa i serwuje miałkie tematy mediom, które sprzyjają elicie rządzącej. Dlatego powrót do sporu Polska liberalna kontra Solidarna musi nabrać nowego znaczenia. Gospodarczy marazm i rodzaj depresji społecznej powodują, że PiS może wygrać dzięki wykazaniu szeregu niesprawiedliwości jakie tkwią w systemie. Jeśli tak się nie stanie, czekają nas rządy koalicji PO-SLD. Mam wrażenie, że PiS-owi zmiękła rura.
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka