II. Kodeksy etyczne o prowokacji.
Co mówią o prowokacji dziennikarskiej kodeksy etyki dziennikarskiej?
Sytuacje, czy też raczej ogólne warunki użycia opisywanych metod usiłuje sprecyzować kodeks etyki dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP). Punkt 5 (rozdział Zbieranie i opracowanie materiałów) kodeksu stwierdza: „W zbieraniu materiałów nie wolno posługiwać się metodami sprzecznymi z prawem, nagannymi etycznie; ukryta kamera i mikrofon czy podsłuch są dopuszczalne wyłącznie w przypadku dziennikarstwa śledczego, tj. tropienia w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych – zbrodni, korupcji czy nadużycia władzy”.W dokumencie Zasady etyki dziennikarskiej w Telewizji Polskiej SA czytamy: „Niedopuszczalne jest posługiwanie się metodami moralnie nagannymi, takimi jak: wprowadzanie rozmówcy w błąd, podszywanie się pod inne osoby, ukrywanie rzeczywistego charakteru nagrywanej rozmowy, a także molestowanie i zastraszanie[…]. Jedyny wyjątek może stanowić działanie w imię wyższego interesu publicznego, gdy uzyskanie ważnej informacji w inny sposób jest niemożliwe, a sprawa wymaga jej potwierdzenia lub zaprzeczenia. Może to mieć miejsce w przypadku tropienia przestępstwa, oszustwa, nadużycia władzy. Zawsze jednak o takim zamiarze należy wcześniej uprzedzić przełożonego i uzyskać jego zgodę […]. Posługiwanie się ukrytą kamerą lub ukrytym mikrofonem może być również uzasadnione jedynie działaniem w interesie publicznym i to tylko za wiedzą i zgodą przełożonego”.
Autor niniejszego artykułu wyraża przekonanie, zgodne z zaleceniami kodeksu SDP, że prowokacje dziennikarska powinno się przede wszystkim w ramach dziennikarstwa śledczego. Podsumowując dotychczasowe rozważania należy stwierdzić, że zgodnie z przyjętymi zasadami prowokacja nigdy nie powinna być punktem wyjścia dla śledztwa dziennikarskiego, a raczej punktem zwrotnym lub ostatnim posunięciem i ostatecznym dowodem, potwierdzającym wcześniejsze domysły i przypuszczenia. Wiążą się z tym określone reguły postępowania. Prowokację można stosować, gdy:1. Prowadzone śledztwo wskazuje na winnego, a dziennikarzowi brakuje dowodów winy.
2. Prowokacja może potwierdzić nasze przypuszczenia.
3. Dzięki niej odkrywamy prawdę.
4. Jest środkiem ostatecznym, „ostatnią deska ratunku”.
5. W inny sposób nie możemy uzyskać tych samych informacji.
6. Jest stosowana w imię ważnego interesu społecznego i wyłącznie ze szlachetnych pobudek.
7. Suma zysków/ korzyści przeważa sumę strat, jakie ewentualnie poniesiemy w wyniku dziennikarskiego działania.
8. Przeprowadzona prowokacja zostanie ujawniona odbiorcy i stanie się częścią relacji dziennikarskiej.
9. Prowokacja może być zaaranżowana wyłącznie za wiedzą i zgodą przełożonych.
10. Wywołuje ona określone reakcje i zdarzenia, które i tak miałyby miejsce, czyli jest zgodna z rzeczywistym biegiem wydarzeń i nie kreuje rzeczywistości.
III. Prowokacja Pawła Mitera.
W czasie przeprowadzonej przez Mitera prowokacji sędzia, prezes sądu okręgowego Ryszard Milewski konsultował termin rozprawy i inne decyzje z przedstawicielem kancelarii premiera. Rozmowa podważa niezawisłość sędziego, który zapewnia, że ma odpowiednich, zaufanych ludzi w Gdańsku, którzy mogą być sędziami w omawianej sprawie. Nie będę szczegółowo opisywał rozmowy, bo jest ona szeroko znana, komentowana, i jej zapis znajduje się w internecie. Skupię się tylko na krótkiej analizie tej prowokacji w świetle przedstawionych wyżej punktów.
Ad. 1. Dziennikarz założył, że sędzia może nie być w przedmiotowej sprawie niezależny i niezawisły.
Ad. 2. Prowokacja potwierdziła te przypuszczenia.
Ad. 3. Dzięki niej odkryliśmy prawdę o miękkości czy plastyczności sędziego, który powinien reprezentować interes publiczny a nie rządowy.
Ad. 4. Nie wiem czy była środkiem ostatecznym. Okazała się jednak środkiem skutecznym, odsłaniającym z pewnością mechanizmy „obowiązujące” nie tylko w tej sprawie.
Ad. 5. Czy w inny sposób można było uzyskać te informacje, tę wiedzę? Moim zdaniem nie, przynajmniej nie na tym etapie, co wynika choćby z rozmowy i wzajemnego zapewnienia się przez rozmówców o trzymaniu poczynionych ustaleń w tajemnicy przed prasą.
Ad. 6. oraz 7. Trudno dywagować o pobudkach, ale na pewno prowokacja została przeprowadzona w imię ważnego interesu społecznego i przyniosła korzyść społeczną.
Ad. 8. Została ujawniona odbiorcy i częściowo odsłonięte jej kulisy.
Ad. 9. Prawdopodobnie nie była zaaranżowana za zgodą i wiedzą przełożonych, bo Miter nie jest zawodowym dziennikarzem, a raczej dziennikarzem obywatelskim, działającym poza redakcyjnymi strukturami i to on prawdopodobnie zgłosił się do GPC . Nawet jeśli później konsultował nagranie rozmowy z gazetą, to nie może być to argumentem podważającym jego wiarygodność.
Ad. 10. Nie ma znaczenia to, że kancelaria premiera mogłaby NIE ZWRÓCIĆ SIĘ do sędziego Milewskiego w takiej formie jak to uczynił Miter. Ważna jest dyspozycyjność sędziego do takiego zachowania, co kompromituje go jako piastującego funkcję prezesa Sądu Okręgowego.
Nie ma również – moim zdaniem – znaczenia fakt, że treść rozmowy została ujawniona przez GPC, a nie np. przez Rzeczpospolitą, Wprost, GW, czy Newsweek. Miter poszedł tam, gdzie spodziewał się życzliwego przyjęcia. I nie ma znaczenia, że treść rozmowy opublikowała gazeta niechętna rządowi i propisowska. Prowokacja służy opozycji, ale przede wszystkim służy społeczeństwu i praworządności w Polsce. Nie była co prawda ta prowokacja częścią jakiegoś jednostkowego i dłuższego śledztwa dziennikarskiego, ale można ją uznać za integralny element całościowego „śledztwa” prowadzonego przez środowisko dziennikarskie wobec Amber Gold.
ABW stawia dziennikarzowi zarzuty powoływania się na wpływy (art. 230, par. 1 k.k.) i fałszowania dokumentów (art. 270, par. 1 k.k.). Nie jestem prawnikiem, żeby oceniać ich siłę, ale...ten pierwszy byłby zasadny, gdyby Miter obiecywał sędziemu "załatwienie sprawy w zamian za korzyść majatkową lub osobistą albo jej obietnicę". Czego chciał Miter za "załatwienie" spotkania z premierem? Ciekawe, jaki argument poda ABW.
Summa summarum: prowokacja Pawła Mitera mimo, iż nie spełnia niekórych warunków uzasadnionej prowokacji, zasługuje na uznanie ze względu na korzyści społeczne (i być może polityczne) jakie przyniesie w dłuższej perspektywie. Być może m.in. wpłynie pośrednio na kondycję przynajmniej niektórych sędziów, którzy dotychczas kwestie niezawisłości wobec organów innych władz traktowali instrumentalnie i konformistycznie.
Marek Palczewski
Autor jest medioznawcą, pracownikiem Katedry Dziennikarstwa SWPS w Warszawie
19/09/2012
Cały artykuł czytaj na: SDP.PL
Komentarze