seafarer seafarer
1016
BLOG

1-szo majowy pochód. Wspomnienie

seafarer seafarer Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

Wczoraj był 1-szy maja. U nas w Gdyni padał deszcz, ale dzisiaj się wypogodziło i mamy piękny majowy dzień. Od dwóch miesięcy mamy epidemię i nikomu w głowie, jaki wczoraj był dzień. Ja też jakoś zapomniałem. Ale kiedyś było inaczej, gdy nikt nie zapominał co to za dzień.

Poniżej fragment wspomnienia o tamtych czasach, który zamieściłem tutaj na blogu, osiem lat temu:
====================================================================
Statek przypłynął do portu dzisiaj wcześnie rano. Gijon (Hiszpanie wymawiają Hichon) to port hiszpański w zatoce Biskajskiej. Odprawa trwała krótko. Port nie pracuje, święto. No więc korzystając z wolnej chwili, pojechałem do miasta.

W mieście leniwy świąteczny poranek. Piękna pogoda, platany już zielone, ludzie spacerują, dzieci biegają wesoło. W Polsce też jest pewnie piękna pogoda. I ludzie też pewnie świętują ten dzień. Tak zwykle, normalnie. Idąc z dziećmi na spacer, spotykając się ze znajomymi, jadąc na działkę. I siedząc w kawiarni, przy kawie i lampce wina Rioja, patrząc na biegające wokół beztrosko dzieci, myśli powędrowały do Polski. Ale do Polski, w której było inaczej …

To były lata osiemdziesiąte, stan wojenny. Wtedy byłem w domu. I wtedy też był piękny, słoneczny majowy poranek. W tamtym czasie na 1-go maja władza organizowała pochody.  Żona ubrała dzieci i pojechaliśmy do miasta na pochód ... Ale pochód, na który jechaliśmy to nie był ten pochód, na który władza chciała, aby ludzie szli.

Ubieranie dzieci zajęło nieco czasu, toteż jadąc do centrum Gdyni niepokoiłem się czy jeszcze zdążymy. Tym bardziej że po drodze na ul. Czerwonych Kosynierów (obecnie ul. Morska) widziałem ludzi wracających z pochodu. Nieśli zwinięte flagi i szli jakoś tak pochyleni, jakby się przemykali i wstydzili, że byli na pochodzie...

Ale za chwilę, byliśmy już na ul. 3-go Maja przy kościele Najświętszego Serca (tam, gdzie był ks. Jastak). I już wiedziałem, że się nie spóźniliśmy. Pod kościołem był czarny, gęsty tłum. I ludzie też mieli flagi. Ale byli wyprostowani i trzymali te flagi rozwinięte, wysoko w górze i transparenty Solidarności. 

Oficjalne pochody 1-szo majowe w Gdyni odbywały się zawsze na ul. Świętojańskiej. Ten oficjalny pochód szedł od Urzędu Miasta w dół w kierunku placu Kaszubskiego. Na wysokości Skweru Kościuszki była trybuna, na niej stali przedstawiciele władz partyjnych i państwowych i przyjmowali idący pochód.

Tłum, który z każdą chwilą gęstniał na ul. 3-go Maja też chciał iść w pochodzie ul. Świętojańską. Ale nie w dół, aby defilować przed trybuną z partyjnymi notablami, tylko w górę, w kierunku Urzędu Miasta, tam gdzie stoi krzyż (wtedy jeszcze zwykły drewniany), który upamiętnia tych którzy zginęli w 1970r., zabici przez ‘ludową i robotniczą’ władzę.

Jednak ulicę 3-go Maja od ul. Świętojańskiej oddziela szeroka dwupasmowa ulica Władysława IV. A tam było ZOMO i rozpędzało tłum. Jednak tłum był większy niż siły ZOMO. Mimo polewania wodą i pałowania przebił się na drugą stronę do ul. Świętojańskiej. I poszedł Świętojańską, w górę w kierunku krzyża.

Przy Urzędzie Miasta była następna blokada. W poprzek ulicy znowu stało ZOMO w pełnym rynsztunku, z pałkami i tarczami. Ale ZOMO-wcy stali tylko na ulicy i tylko ulicę blokowali. O tym, żeby zablokować chodniki, chyba nie pomyśleli.

Idący, całą szerokością ulicy tłum, napotykając kolejną przeszkodę, na chwilę się zatrzymał. Ale tylko na chwilę. Z przodu natychmiast poszła, półgłosem przekazywana informacja. Przejść na chodniki, przejść na chodniki. I zanim ZOMO-wcy zorientowali się, co się dzieje, znaleźli się w środku tłumu. W środku tłumu ludzi z wysoko podniesionymi flagami i transparentami Solidarności. I tak doszliśmy do krzyża.  Prawdę mówiąc tłum, który doszedł do krzyża już nie był taki gęsty. ZOMO-wców wokół, było prawie tyle samo co nas.

Po odśpiewaniu Boże coś Polskę, ktoś rozpoczął modlitwę Ojcze nasz. I ludzie zgromadzeni pod krzyżem uklękli. W tym momencie ZOMO-wcy zaczęli wsiadać do milicyjnych nysek i odjechali. I wtedy moja córka, sześcioletnie wówczas dziecko, powiedziała: Tatuś zobacz, nastraszyli się Bozi i uciekają*.

Dzisiaj, w słoneczny dzień 1-go Maja, dzieci w Polsce biegają beztrosko**.

I oby zawsze już tak było.
============================================================
* Niestety nie uciekali, jechali do Gdańska, tam obchody 1-majowe tego dnia miały bardziej burzliwy przebieg.
** Wczoraj nie biegały beztrosko, ale z powodu, na który ziemska władza nie ma wpływu.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura