seafarer seafarer
209
BLOG

Znowu w Casablance

seafarer seafarer Rozmaitości Obserwuj notkę 4

To było dawno, 35 lat temu. Po skończeniu Szkoły Morskiej zaokrętowałem na statek PLO, który pływał na linii do Casablanki (Polskie Linie Oceaniczne były jeszcze wtedy kompanią żeglugową z prawdziwego zdarzenia a nie tylko z nazwy i miały statki :)). Statek ten nazywał się Kołobrzeg II i zawijał do portu w Casablance średnio raz w miesiącu.

Byłem wtedy młodym III-cim oficerem* , ciekawym świata. A Casablanca to brzmi tak egzotycznie. I faktycznie port ten i miasto były egzotyczne i tętniły życiem. Port był otwarty a w nim zawsze pełno ludzi. Nie tylko dokerów, ale także handlarzy i przekupniów, którzy oferowali do sprzedaży i na wymianę tropikalne owoce, lokalne pamiątki, wyroby z drewna i ze skóry. A gdy handel czy wymiana zawiodła to domagali się ‘prezentów’. Po pracy wychodziliśmy do miasta a tam było jeszcze gwarniej. Niedaleko portu jest Medina, stara dzielnica miasta z wąskimi uliczkami, straganami i sklepikami. Uliczki te zawsze były zatłoczone turystami. Właściciele sklepów energicznie zapraszali przechodniów do środka. Nierzadko natrętnie, ale przyjaźnie.  W sumie biedny kraj, ale pełen życia i nadziei na lepsze jutro. A przede wszystkim wyczuwalna była nić sympatii i zaufania między Europejczykami a miejscową ludnością arabską, (co nie znaczy, że na kieszonkowych złodziei nie trzeba było uważać ). Sympatia i zaufanie, które powstają wtedy, gdy jest obopólna korzyść.

Potem moje losy na morzu potoczyły się tak, że żaden statek, na którym pracowałem do Casablanki już nie zawijał. Lata mijały. Gdy ja pływałem po różnych częściach światach to na świecie też różne rzeczy się działy. I był również atak terrorystów arabskich na niewinnych ludzi w wieżowcach WTC w Nowym Jorku. A potem inne ataki w Europie, również terrorystów arabskich i również na niewinnych ludzi.

Jednak kilka dni temu, znowu przypłynąłem do Casablanki. Z Francji płynęliśmy tutaj cztery dni i w drodze ciekaw byłem, jaka jest ta Casablanca po latach. Ale jeszcze na morzu okazało się, że jest inna. Od armatora przyszedł telex, że w portach marokańskich obowiązuje podwyższony, 2-gi stopień ochrony**. W związku z tym musiałem poinformować załogę, że podczas postoju w Casablance będą obowiązywały wzmożone rygory bezpieczeństwa w tym całodobowe wachty na pokładzie. Nie byli zachwyceni dodatkowymi obowiązkami oraz tym, że będą musieli stać przy trapie***.

Gdy cumowaliśmy, pilot zapewniał, że w porcie i mieście jest bezpiecznie. Ale jakoś tak nerwowo. Tak, jak zapewniamy o czymś, gdy chcemy, aby tak było a prawda jest inna. No i faktycznie jest inaczej. Kiedyś port był otwarty. Teraz każde nabrzeże jest odgrodzone żelazną bramą i zasiekami, a na każdym rogu znajdują się posterunki ‘security’. Procedura wyjścia do miast też jest skomplikowana. Wymagana jest przepustka i aby ją uzyskać trzeba osobiście zgłosić się na posterunek policji portowej z dwoma dokumentami, paszportem i książeczką żeglarską.

A w mieście? Też nie tak samo. Co prawda stara Medina ze swoimi wąskimi uliczkami oraz straganami nadal istnieje.  I turyści też są, ale jakby mniej, o wiele mniej. Co jednak najbardziej się zmieniło to atmosfera. Kiedyś była sympatia i zaufanie. Nawet natrętne zapraszanie do sklepu czy domaganie się ‘prezentów’ traktowane było jako swojego rodzaju rytuał, traktowany z przymrużeniem oka przez obydwie strony. Dzisiaj już tak nie jest. Zamiast sympatii i zaufania jest napięcie i nieufność. I gdzieś w podświadomości czai się oskarżenie i podejrzenie.

Oskarżenie przecież niesłuszne, bo ci ludzie, mieszkańcy Casablanki, właściciele sklepów i straganów na starej Medinie są niewinni. Oni z terroryzmem nie mają nic wspólnego. Ale sympatii i zaufania już nie ma. I kraj nadal biedny, ale życia i nadziei mniej.

Niedźwiedzią przysługę wyrządzili Arabom muzułmańscy terroryści.

 

* -  na statku  oprócz kapitana jest jeszcze trzech (na mniejszych statkach – dwóch) oficerów pokładowych;  I-szy zwany chiefem, oraz II-gi i III-ci. We flocie handlowej zarówno kapitan jak i oficerowie to stanowiska cywilne i z wojskiem nie mają nic wspólnego mimo wojskowo brzmiących nazw.

** -   w 2004r został wprowadzony Międzynarodowy Kodeks Ochrony Statku i Portu w celu zabezpieczenia statków i portów przed atakami terrorystycznymi. Kodeks ten przewiduje trzy poziomy ochrony: 1-szy, 2-gi i 3-ci.

*** -   Trap – rodzaj schodów, po których wchodzi się z lądu na statek, gdy ten stoi przy nabrzeżu.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości