Niedawno pisałem, że D.Tusk i R.Sikorski nie pojadą do Brukseli. Ale jak się okazuje, w pierwszym przypadku się pomyliłem. Bo premier Donald Tusk jednak tam pojedzie, to znaczy otrzymał stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.
Stanowisko jest bardziej administracyjne niż decyzyjne, niemniej wysokie (chyba trzecie w hierarchii unijnej po komisarzu i przewodniczącym parlamentu europejskiego). I człowiek powinien się cieszyć, że Polak je otrzyma. A mimo to jakoś brak tej radości. Naszły mnie natomiast wspomnienia.
I tak przypomina mi się rok 2005, kiedy to PiS i PO wygrały wybory łeb w łeb. I prowadzone były rozmowy o koalicji PO-PiS, która dawała szansę na przeprowadzenie gruntownych reform w Polsce. A na które po czterech latach rządów postkomunistów wszyscy czekaliśmy. Zarówno zwolennicy PiS jak i PO. Do koalicji jednak nie doszło. Po wielu latach, Jan Rokita, ówczesny prominentny polityk Platformy, w wywiadzie opublikowanym w Polityce, wyjaśnił, dlaczego tak się stało. I ujął to następująco: ‘[Tusk] Zażądał ode mnie symulowania negocjacji rządowych z Marcinkiewiczem. Przez dwa tygodnie, do wyborów prezydenckich. Uważał, że symulacja powoływania rządu jest niezbędna do utrzymania jego własnych szans’.
No i jak wszyscy wiemy do koalicji nie doszło. Z czyjej winy? Jakżeby inaczej, z winy PiS-u, twierdził potem niejednokrotnie D.Tusk.
Potem przyszedł rok 2010 i katastrofa w Smoleńsku. Bardzo wymowne było zdjęcie premiera D.Tuska, w ogromnym żalu, tulącego się do W.Putina, które publikowała prasa. Lata minęły i co się okazało? Okazało się, że inne zdjęcia dokumentują coś zupełnie odmiennego. Otóż pokazują, jak chwilę wcześniej premier D.Tusk zaciska dłonie (robi ‘żółwiki’) w geście satysfakcji i zrozumienia. Z czego ma satysfakcję premier i w jakiej sprawie tak się rozumie z Putinem? Tego nie wiemy. Ale na zdjęciach tych, nie ma śladu żalu, który się objawił na jego twarzy chwilę potem.
W zeszłym roku, przez jakiś czas, było głośno o tym, że D.Tusk wybiera się do Brukseli. Wtedy jeszcze chodziło o komisarza UE. Ale D. Tusk uciął te spekulacje. To było w czerwcu ub.r. jak w programie „Tomasz Lis. Na żywo” w TVP2, D.Tusk oświadczył: Podjąłem decyzję, że chcę być dalej polskim premierem. Do 2015 roku będę się angażował wyłącznie w sprawy kraju. … co jest ważniejsze także dla mnie jako człowieka, to muszę powiedzieć bardzo otwarcie, że ja większego zaszczytu, większej satysfakcji i determinacji nie będę miał w życiu niż w roli premiera Rzeczypospolitej. Piękne słowa. Ale ponieważ to było nie tak dawno to i słowa te, jeszcze nie tak całkiem przebrzmiały.
A wczoraj z kolei na zdjęciach z Brukseli widzieliśmy niekłamaną radość na twarzy D.Tuska. Owszem radość jest jakoś tam uzasadniona, bo otrzymał stanowisko w UE. Ale w takim razie, co jest prawdziwe? Tamte słowa, że chce być premierem Rzeczpospolitej i że daje mu to pełnię satysfakcji, czy też wczorajsza radość z powodu otrzymania stanowiska w UE? Mowa ciała podobno nie kłamie, więc ta radość na twarzy była niewątpliwie prawdziwa.
No tak, ale wcześniej mówił zupełnie co innego. A przecież niegdyś (co prawda w innej, ale równie ważnej a może i ważniejszej dla Polski sytuacji) ówczesny rzecznik rządu Paweł Graś kategorycznie zapewniał - Pan premier nigdy nie kłamie.
Jak to jest, więc z Donaldem Tuskiem? Kiedy jest szczery a kiedy zupełnie odwrotnie?
I czy nie, dlatego zmącona jest radość z sukcesu Polski, że taki akurat z naszych rodaków, będzie reprezentował nas w Brukseli?
http://www.tvp.info/11391853/informacje/polska/tusk-chce-byc-dalej-polskim-premierem/
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zeznania-ws-smolenska-premier-nigdy-nie-klamie-to-oczywiste,264429.html
Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka