seaman seaman
1008
BLOG

Kiedy sędzia siada na ołtarzu

seaman seaman Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Jako element władzy środowisko sędziowskie zdziczało z powodu  braku społecznej kontroli, czyli praktycznie bezkarności. Tylko zdziczeniem można bowiem wytłumaczyć postępowanie koryfeusza kasty, który na złość władzy wypuszcza brutalnego bandziora. Jedynie zdziczenie mogło spowodować, że sędziowie bez skrępowania i publicznego odcięcia się przyjęli deklarację koleżanki po fachu, że są nadzwyczajną kastą ludzi. Umiłowana przez  sędzię konstytucja przestaje być umiłowana, gdy lewacka hołota uniemożliwia katolikom religijne praktyki zagwarantowane w tejże umiłowanej konstytucji. Jeśli nie mamy tu do czynienia z wykluczeniem intelektualnym (urzekło mnie to  eleganckie określenie na idiotyzm), to musi być zdziczenie.

Sędziowie jako środowisko porzucili tak wysoko niesioną niegdyś na sztandarach nieskazitelność charakteru, jako gwarancję niezależności i niezawisłości. A także apolityczności. Dzisiaj już nie deklarują nieskazitelności swoich charakterów, wręcz przeciwnie, pragną o niej zapomnieć od czasu, gdy skład Sądu Najwyższego pod światłym kierownictwem sędzi Katarzyny Tyczka-Rote przywrócił do zawodu sędziego-złodzieja. W tym ostatnim przypadku mamy do czynienia ze szczególnie kuriozalnym splotem okoliczności, gdyż sędzia złodziej, który sądzi złodzieja jest uwikłany w podwójny konflikt interesów – jako sędzia i jako złodziej. Kwadratura praworządności.

Nawiasem mówiąc, przypuszczam, że gdyby sędziowie byli bez przerwy na cenzurowanym, czyli wystawieni na osąd publiczny jak na przykład politycy, to mielibyśmy do czynienia ze strony tego środowiska z podobnym zgorszeniem i złodziejstwem, jak to często bywa w polityce. Tymczasem sędziowie bezwstydnie biorą czynny udział w polityce, lecz odżegnują się od odpowiedzialności i kontroli społecznej. Zawsze się zresztą odżegnywali i z tego między innymi powodu zdziczeli jako władza.

Dokładnie i analogicznie jak tamta, komunistyczna władza w 1953 roku. To jest dość ryzykowna analogia, ale nie bardziej ryzykowna niż wypuszczenie na wolność jakiegoś szalonego zwyrodnialca pod pretekstem walki o wolne sądy. Wtedy to prymas Stefan Wyszyński w czasie procesji Bożego Ciała wygłosił kazanie, w którym znalazło się i to stwierdzenie: Uczymy, że należy oddać, co jest Cezara Cezarowi, a co Bożego Bogu. Ale gdy Cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno!

Otóż dzisiaj niektórzy sędziowie siadają na ołtarzu w tym sensie, że za nic mają inne władze, a nade wszystko za nic mają prawo i  zwyczajną przyzwoitość. A nie chodzi tu bynajmniej o władzę PiS, o czym przekona się każda inna władza, która tę partię ewentualnie zastąpi po wyborach. I nie tylko w Polsce. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej osiąga szczyty arogancji i bezczelności, kiedy jednoosobową decyzją usiłuje zamknąć kopalnię Turów. Podobne problemy z niepraworządnością środowisk prawniczych mają inne kraje ze Stanami Zjednoczonymi na czele. To jest już trend światowy, tym groźniejszy, że uzurpatorzy w togach sprzymierzają się najczęściej z dewiacyjną postbolszewią spod znaku wydumanej krzywdy wszelkiej mniejszości, ratowania planety przed człowiekiem, a szczególnie pod hasłem uwolnienia człowieka od własnego rozumu.

I wszyscy oni, te sędziowskie postelity i ci postbolszewicy, każdy z osobna i razem wzięci chcą być bezkarni i żeby im zawsze wszystko było wolno. Jako duchowi spadkobiercy bolszewików tak właśnie pojmują wolność. Mają zresztą prawo tak myśleć, a nawet praktykować te fiksacje oraz dewiacje we własnym domy. Ale gdy dochodzi do wybryków na publicznej scenie, trzeba im wszystkim i każdemu z osobna powtórzyć za klasykiem krótko: Wara wam od normalnych!

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo