Jako wierny i wytrwały czytelnik DZiennika,jako wytrwały uczestnik forum tego pisma, zostałem dziś zablokowany, w imię partykularnych, mierniutkich i łatwych do rozszyfrowania, interesów tej gazety. Gazety,która całą wieczność tolerowała, wręcz nakręcała spiralę smutnego, pstrokatego,bezczelnego
chamstwa na swoich stronach internetowych, pod warunkiem,że nie były naruszane jej żywotne interesy, jej wiarygodność.
Wiarygodność posypała się właśnie,a pan naczelny redaktor doznał, nie , nie iluminacji; doznał w swoim męskim organiżmie bólów menstruacyjnych, palpitacji intelektu i poważnego szmeru w kiszce sercowej. Tylko współczuć.
Gdyby to pismo było iskierką podziemia,kontestującą tutejszą rzeczywistość, mówilibyśmy o wszystkim : o braku wyczucia, utracie instynktu, o łatwiżnie, w jaką każdy da się przy właściwych warunkach,wmanewrować.
Ale mówimy tu o piśmie profesjonalnym w każdym,zdawałoby się calu, o piśmie z pewnym trudem wyrosłym na dwugłos dla GW. Co z tego zostało ? Żałosna, pozbawiona godności, afera z Kataryną. Z kim ?
Z osobą, której jest obcy koniunkturalizm za wszelką cenę.
Broniąc Kataryny, bronimy raczej własnego prawa do nieskrępowanej wypowiedzi. Sorry, panowie publicyści; wszyscy jakkolwiek, jesteśmy ludżmi. Nie tylko wy. I za swój własny humanizm,humanizm swojego chowu,daję wam słowo, nie bierzemy pieniędzy. Skoro chcecie z nami wojny,zacznijcie się bać.
Inne tematy w dziale Polityka