HENIEK ma 71 wiosen, chałupę, obok niej łąkę -nieużytek, a na niej oczko wodne. W tym oczku trzyma ryby, które sam kupił, więc ma. Oczko, nie posiadające dopływu ,jest wodą stojącą Na mapach nie ma żadnego oczka, tylko nieużytek. Wpadły draby z Polskiego Związku Wędkarskiego do Heńka, złapały Heńka na łapaniu ryb w swoim stawie, na swojej ziemi i poleciały z ryjem do prokuratora, ten do sądu, a sąd zasądził Heńkowi karę i grzywnę, którą warunkowo umorzył. No to poleciał prokurator do sądu z ryjem i wyrok zaskarżył. Odbyła się druga rozprawa , Heńkowi zasądzono wyrok bez zawiasów, grzywnę w kwocie 1000 zł i 30 godzin pracy społecznej, bo przecież łowił swoje ryby , w swoim stawku, na swojej ziemi, ale PZW dowiódł, że to teren zalewowy jest, więc i woda płynąca. Specjaliści, straż wodna, prawnicy, uważają już nie tylko sam wyrok , ale i sprawę - za ABSOLUTNY ABSURD, co nie zwalnia Heńka z obowiązku nałożonego karą Wysokiego Sądu. Jeśli tego nie uczyni, może trafić do kryminału nawet na pół roku, on - inwalida pierwszej grupy, za to ,że swoje ryby, w swoim oczku, na swojej ziemi łapał. Bo nie ważne czyje co je, ważne tylko co je PZW . I wcale nie najważniejsze jest, że żywcem do kamery, PZW głupa palił i gadał, że nie winien, bo winien sąd , który ukarał Heńka - na ich wniosek.
A to Polska właśnie.