adam kadmon adam kadmon
78
BLOG

Witryna Poetów nr.44 , autorska

adam kadmon adam kadmon Kultura Obserwuj notkę 0

DOROTA  BRYLSKA

z RADOMIA

W PRZEDSIONKU WIELKIEJ

POEZJI . więc :

„Radomianka ur.06.02.1968 roku w Jedlni- Letnisko.

Poetka, pisząca o emocjach, które towarzyszą nam od narodzin, aż do śmierci. Satyryczka i autorka tekstów piosenek. Jej wiersze, to dojrzałe myśli przepełnione wrażliwością postrzegania świata zewnętrznego.

Często ze wzruszeń, westchnień i uniesień powstają twórcze perełki.

Ma na swoim koncie udział w antologiach – między innymi

,,Kawiarenka poetycka’’ (wyd. 2015), międzynarodowa antologia ,, Przezorność’ (wyd. 2016), debiutancki tomik poezji pt: ,,Bukiet słów’’ (wyd. 2016), oraz ,, Życie odmienione przez przypadki’’(wyd. 2017).

(ak)

 

 

Zdjęcie użytkownika Poezja na każdy dzień.
·
WRZEŚNIOWE DNI

Znów wrzosem zapachniała jesień.
Jabłka w sadach gotowe do spadu.
Bolesnym smutkiem płacze polski wrzesień.
Myśli o wojnie powracają wspomnień echem.
Senną nocą śmierć kroczy w czarnym mundurze.
Ogniem swastyk zapłonął świt blady.
Zdeptano cnotę męstwa wrogiej stali cielskiem.
Zawisł nad Polską knut germański.
Świst kul z erkaemów grał nocne serenady.
Na drogach popłoch i bitewny kurz.
Na barykady i do okopów poszedł lud Warszawy.
Znów słychać żołdackich butów stuk o bruk.
A oni szli… szli synowie Vaterlandu
Gdy pokój wydał ostatnie tchnienie.
Matko ile łez wylałaś
gdy ujrzałaś polskie poświęcenie?
Słowa cichły… kawalkada bomb leciała.
Burzyła nasz, prawie każdy dom.

Lecz minął krwawy czas dla Polski.
Twoją wolność odkupiły białe, leśne krzyże i jesienny wrzos.

 

Obraz: Jan Chrzan „Umierający syn”

 

 

 

 

 

 

Dorota Brylska

 

 

 

OCALIĆ PAMIĘĆ

 

 

 

Wróciła tam, po latach
żeby urodzić się znów
wśród gablot ubrań i włosów.

Wróciła tam,
żeby przejść ciasnym korytarzem pamięci
usiłując sobie przypomnieć
jak starsza siostra drżała
w kolejce do pieca.

Co rano strażnik wynosił popiół
…Nieistniejących.
Nie pamięta już jej koloru oczu.
Wróciła tam…
żeby sobie przypomnieć.

 

(wiersz z nowego tomiku ” Życie odmienione przez przypadki”)
Fot. via Morrigan’s Mind Arts

 

 

 

 

Zdjęcie użytkownika Natchnienia sercem pisane -moje wiersze.

  

 

 

 

KURHAN

 

 

 

 

Kiedyś dostanę bilet do nieskończoności
Ruszę w podróż błękitną przestrzenią.
Poczuję rękę Boga, przy płaszczu odepnie guziki.
Uczynki rozłoży na części pierwsze.
Zabiorę w kufer, to co było niemądre.
O resztę nie będę jak żebrak prosić.
Zamilkną myśli pod drewnianym wiekiem,
w które obleśny grabarz niechybnie uderzy.
Grawerem napiszą epitafium na zimnym kamieniu.
Otulą tablicę kurhanem ciężkiej ziemi.
Nie będzie preludium, lecz zagrają sercem dzwony.
Ciche jęki przeminą po mnie.
Czarny ptak wysoko wzleci,
zatoczy koło nad głowami i odleci.
A ja, niby nie ja… Niby oddech, a bez tchnienia…
Spojrzę jeszcze raz niebytem.

Darem była chwila, co nazwali ją życiem.

 

 

Zdjęcie użytkownika Poezja na każdy dzień.
PŁATEK  ŚNIEGU

 

 

 

Jestem parafrazą zmarzniętej łzy.
Umieram rozkoszą bez skargi
w cieple twoich dłoni.
Przepływam między palcami
jak czas…
nam przeznaczony.

 

 

(wiersz z nowego tomiku „RYTUAŁY. ANTOLOGIA POEZJI MIŁOSNEJ”)
Fot. Loui Jover Art

 

 

 

 

 

Dorota Brylska

 

 

 

 

TAJEMNICE ALKOWY

 

 

 

 

 

Wdzierasz się we mnie rozkoszą
falujących drżeń.
Liryką pożądania wczytujesz się
w mapę lubieżności.
Zrzucasz z ust jedwabne koronki
utkane milczeniem.
Namiętność, podniecenie…
Nie wiem, gdzie niebo, a gdzie ziemia.

W dzikim szale piorunem rażona
ciszę budzę krzykiem spełnienia.

 

(wiersz z tomiku „RYTUAŁY. ANTOLOGIA POEZJI MIŁOSNEJ”)

 

 

 

Zdjęcie użytkownika Poezja na każdy dzień.

SAMOTNOŚĆ

 

 

 

 

 

Wokoło betonowe ulice i cisza,
która odbija się o szare mury miasta.
Cisza w pokoju, cisza…
Na ścianie jakiś obraz
patrzy martwymi oczami.
Uśmiecha się sztucznym uśmiechem.
Drwi
z mojej samotności.
Chłód przebiegł
pomiędzy stołem a krzesłami.
Otuliłam ramiona szalem wspomnień.
Przycisnęłam do piersi skrywaną fotografię
pielęgnowaną przez lata niczym relikwię.

Priorytetom
wyrwano skrzydła.

 

 

 

(wiersz z nowego tomiku „Życie odmienione przez przypadki”)
Fot. Anne Hoffmann-Herzmensch

 

 

 

Zdjęcie użytkownika Poezja na każdy dzień.
·
MAŁE ANIOŁY

 

 

 

W jednej łzie zamknęłam ludzki strach,
ból i nienawiść.
Niezapomnienie.
Trawił mnie ogień z piekła Holokaustu,
gdzie jedyną drogą do światłości był
ceglany komin.
W walizkach złożone w kostkę
sukienki, okulary, buty…
I życie.
Niepokój, którego nie mogłam spłoszyć
w ciemnym i głuchym bloku.
Tam latorośl zaciskała rączki,
jakby kurczowo trzymała się życia.
W wyciągnięte w próżnię paluszki
łapała skrzydła.

Małe anioły oświęcimskie.

 

 

 

(wiersz z nowego tomiku „Życie odmienione przez przypadki”)
Fot. Pinterest

 

 

 

 

ZBYT  POŚPIESZNIE

 

 

 

 

Zbyt pospiesznie przestają pachnieć fiołki,

milkną ptaki w koronach drzew.

Zbyt pospiesznie w kwitnieniu przekwitam.

W wiosennym porywie wzleciałam,

osuwam się szelestem liści.

Cisza kołysze grafitowe niebo.

Gasną księżyce i wszystkie gwiazdy.

Myśli już nie budzą języka.

Jak muszka zasypiam w jantarze.

 

 

 

 

 

NIESKRĘPOWANA

 

 

 

 

 

Efemeryczna miłość

żyje chwilą

nie znosi rutyny

komiwojażera.

Przemija niepostrzeżenie

i wolna umiera.

 

 

 

 

 

 

POZA RAMĄ

 

 

 

 

 

Malowałeś mój obraz
kolorami pragnień i fantazji.
Ze złotych ram do ciebie wychodzę.
Maluj mnie
dotykiem motylim i śpiewem
krzykliwych pawi.

 

 

 

(wiersz z nowego tomiku „Życie odmienione przez przypadki”)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

STANISŁAW  BARAŃCZAK   na deser

_________________________________________

 

 

 

Stanisław Barańczak, fot. Elżbieta Lempp

Stanisław Barańczak, fot. Elżbieta Lempp

 

 

 

Urodzony 13-11-1946, zmarły 26-12-2014.

Poeta, esseista, tłumacz, przedni, wykwintny artysta z wyboru  i z okoliczności.                                           Członek NOWEJ  FALI, działacz KOR-u.

Zwracam uwagę na domniemany konflikt między M. Słomczyńskim,                         a  St. Barańczakiem. I vice versa. O język przekładów, o ducha istoty materii w translatorskiej sztuce, gdzieś w obu przypadkach. Bo warto. 

(ak)

 

 

 

 

 

 

To się wytnie

 

 

 

 

Gdyby Piast nie karczował to gdzie byśmy byli,
chyba ciągle na drzewach. Żeby zejść z gałęzi
i rozwinąć gałęzie przemysłu drzewnego
trzeba uciąć tę gałąź. Zresztą drzewo pyli.
Więcej palet i krzeseł, dużo mniej alergii
na kłamstwa ekologów. Stół nie jest z niczego

a wszystko jest na sprzedaż, więc czas wybrać stronę,
jesteś facet czy sosna czy ta chorągiewka
na wietrze, który wieje wbrew dobru Ojczyzny?
Tak było od pradziejów, że my albo one,
chcesz gniazd jakichś dzięciołów czy statków i mieszkań?
gdyby Piast nie karczował to gdzie byśmy wszyscy

 

 

 

Pan tu nie stał

 

 

 

Pan tu nie stał, zwracam panu uwagę,
że nigdy nie stał pan za nami
murem, na stanowisku naszym też
pan nie stał, już nie mówiąc, że na naszym czele
nie stał pan nigdy, pan tu nie stał, panie,
nas na to nie stać, żeby pan tu stał
obiema nogami na naszej ziemi, ona stoi
przed panem otworem, a pan co,
stoi pan sobie na uboczu
wspólnego grobu, panie tam jest koniec,
nie stój pan w miejscu, nie stawiaj się pan, stawaj
pan w pąsach na szarym końcu, w końcu
znajdzie się jakieś miejsce i dla pana

 

 

Co będzie świadectwem

 

 

 

 

Krystynie i Ryszardowi Krynickim 

 

Nie nasze podręczniki historii, których nikt
nie otworzy, bo i po co, nie
gazety, które nigdy nie były otwarte
na rzeczywistość (jeśli nie liczyć niektórych
nekrologów i prognoz pogody), nie listy,
które tak często były otwierane, że
niczego w nich nie mogliśmy pisać otwarcie,
i nawet nie literatura, też zamknięta
w sobie, w szufladach urzędników albo
w tekturowych trumienkach okrojonych wydań

jeśli co pozostanie, to otwarte oczy
tego dziecka, co dzisiaj nie może zrozumieć
naszego świata zamkniętego- i
otwiera usta, aby zadać nam pytanie;
i jeśli nie przestanie powtarzać swych pytań,
da kiedyś naszej prawdzie otwarte świadectwo

 

 

 

 

Spójrzmy prawdzie w oczy

 

 

 

 

Spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne
oczy potrąconego przypadkowo
przechodnia z podniesionym kołnierzem; w stężałe
oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami
dalekobieżnych pociągów; w krótkowzroczne
oczy wpatrzone z bliska w gazetowy petit;
w oczy pośpiesznie obmywane rankiem
z nieposłusznego snu, pośpiesznie ocierane
za dnia z łez nieposłusznych, pośpiesznie
zakrywane monetami, bo śmierć także jest
nieposłuszna, zbyt śpiesznie gna w ślepy zaułek
oczodołów; więc dajmy z siebie wszystko
na własność tym spojrzeniom, stańmy na wysokości
oczu, jak napis kredą na murze, odważmy sie spojrzeć
prawdzie w te szare oczy, których z nas nie spuszcza,
które są wszędzie, wbite w chodnik pod stopami,
wlepione w afisz i utkwione w chmurach;
a choćby się pod nami nigdy nie ugięły
nogi, to jedno będzie nas umiało rzucić
na kolana.

 

 

 

Widokówka z tego świata

 

 

 

 

Szkoda, że Cię tu nie ma. Zamieszkałem w punkcie,
z którego mam za darmo rozległe widoki:
gdziekolwiek stanąć na wystygłym gruncie
tej przypłaszczonej kropki, zawsze ponad głową
ta sama mroźna próżnia
milczy swą nałogową
odpowiedź. Klimat znośny, chociaż bywa różnie.
Powietrze lepsze pewnie niż gdzie indziej.
Są urozmaicenia: klucz żurawi, cienie
palm i wieżowców, grzmot, bufiasty obłok.
Ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
słychać, co można widzieć,
gdy się jest Tobą.

Szkoda, że Cię tu nie ma. Zawarłem się w chwili
dumnej, że się rozrasta w nowotwór epoki;
choć jak ją nazwą, co będą mówili
o niej ci, co przewyższą nas o grubą warstwę
geologiczną stojąc
na naszym próchnie, łgarstwie,
niezniszczalnym plastiku, doskonaląc swoją
własną mieszankę śmiecia i rozpaczy
nie wiem. Jak zgniatacz złomu, sekunda ubija
kolejny stopień, rosnący pod stopą.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Tobie mija
czas-i czy czas coś znaczy,
gdy się jest Tobą.

Szkoda, że Cię tu nie ma. Zagłębiam się w ciele,
w którym zaszyfrowane są tajne wyroki
śmierci lub dożywocia-co niewiele
różni się jedno z drugim w grząskim gruncie rzeczy,
a jednak ta lektura
wciąga mnie, niedorzeczny
kryminał krwi i grozy, powieść rzeka, która
swój mętny finał poznać mi pozwoli
dopiero, gdy i tak nie będę w stanie unieść
zamkniętych ciepłą dłonią zimnych powiek.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Ty się czujesz
z moim bólem-jak boli
Ciebie Twój człowiek.

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura