Bronisław Niezgoda-Dywanowski Bronisław Niezgoda-Dywanowski
299
BLOG

Lato, lato, już po lecie.

Bronisław Niezgoda-Dywanowski Bronisław Niezgoda-Dywanowski Polityka Obserwuj notkę 9

 Gówniane lato było tego roku, tak jak gówniany jest cały rok 2010. Zresztą od 2008 roku wszystko jest dziadowskie i gówniane. Nie, żebym się marszczył i krwią zalewał, osobiście mi to pyka, u mnie bez większych zmian, jako człowiek uniezależniony od kolejnych idiotów dostających w swoje łapy bat i lejce, wszystko mi dynda i zwisa. No, nie tak do końca, człowiek nie szyba,  ma swoje uczucia i gdy patrzę, jak wszystko pyzieje i zwija w rulonik, to jednak żal ostatnich lat całkowicie spieprzonych. W cuda nigdy nie wierzyłem, w gusła, horoskopy i podobne duperele a jednak, gdy popatrzę na ostanie trzy lata, to zaczynam wierzyć, że istnieje przeznaczenie.

No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, ze z chwilą otrzymania bata przez obiecywaczy debilizmów, nad Polskę nadciągną wszystkie plagi egipskie połączone z innymi plagami, jakie tylko świat poznał od Wielkiego Wybuchu, którego nigdy nie było? Jak wytłumaczyć fakt, że od trzech lat Polska jest smagana trąbami, chłostana powodziami i zasypywana śnieżycami? Pytam się za co? I niech się nie ważą w tym miejscu nawet pisnąć słówko, jacyś oszołomieni klimatolodzy, którzy się tak skompromitowali ociepleniem Matki Ziemi, że nie powinni wyłazić z swoich mysich dziur przez następne pół wieku i jeden dzień dłużej. Fakt, jest faktem, od trzech lat dostajemy PO dupie, że ino śmiga.

Weźmy dajmy na to, takich piłkarzy, czy pamięta ktoś żywy, żeby  powtórzyli wynik z Haitii? A oni owszem potrafili, dostali od Hiszpanów sześciopak i zadowoleni z siebie, jeszcze wywiadów udzielili. Kurde, czy jest ktoś na sali, kto jest w stanie wskazać choć jedną dziedzinę, która rozkwitła pod batem II Irlandii? Proszę o jedną, o jedną choćby taką tyci, tyci, malusią( jednorękich cmentarnych pomijam). Nie męczcie się, nie znajdziecie, nie ma nic. Nawet biedronki tracą kropki na swoich pancerzach,  zboże rośnie korzeniem do góry a Moskwa dalej nie wierzy łzom.

Szczerze? Mamy do czynienia z pechowcami, największymi pechowcami od czasu Wielkiego Wybuchu, który może był, ale to bez znaczenia i tak nic nie pomoże. Wszystko czego dotkną wraz zamienia się w g....o. Sprawa jest bardzo prosta, z pechem jeszcze nikt nie wygrał i my też jesteśmy bez szans.

Czy na pewno bez szans?:)

 

Prawie statystyczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka