No to się porobiło porąbanie. Doktor politolog, który powinien się znać cokolwiek na polityce, choćby teoretycznie, okazał się znajomym z imienin u cioci.
Lecą bomby, podkładane są miny, miotacze ognia wypalają wszystko do gołej ziemi, dywersja na tyłach i przodach. Katiusze prują nocną ciszę zalewając wsie i miasta żywym ogniem prymitywnej propagandy dla maluczkich a pan Marek zakładając sandałki, spaceruje sobie po polu minowym, zbierając kwiatki na wianuszki.
Panie Marku z racji wykształcenie winien pan wiedzieć, ze zbieranie kwiatków na wianki, może się odbywać tylko w normalnym kraju a nie tam, gdzie zgoda oznacza rzeź watahy a miłość do przeciwnika wyraża się szeptem wrzaskliwym " Nie zaznasz spokoju Kaczyński"!.
Zgodnie z przysłowiem starożytnych Indian, że saper myli się tylko raz, pan się pomylił. To przykre, ale nie ma pan już j.j.
Inne tematy w dziale Polityka