Wczorajszy, bardzo udany debiut Jarosława Kaczyńskiego w roli blogera wywołał plusy dodatnie i plusy ujemne.
Chłopie, coś Ty narobił,? Całą Agorę i Onet zwaliłeś nam na głowy.
Pierwszy wpis wywołał szok i niedowierzanie, tak samo u zwolenników, jak i nadmuchanych przeciwników. Z tym, że u tych pierwszych, wzbudził prawdziwą radość i sympatię u tych drugich trzęsawkę i paraliż przysadki mózgowej. Jak to? Facet bez konta i prawo jazdy klika sobie w najlepsze PO ich internecie? To niebywałe chamstwo i prowokacja, haniebna, obrzydliwa i nikczemna.
Wieczorem dopiero się ocknęli i dawaj Wania, huzia na Józia.
O wielkim szoku można mówić obserwując zachowanie dzieci "O...u", które jak funkcyjni komsomolcy zlecieli się na miotłach, by swoimi mądrościami wzbogacić prezesowi bloga. Warto zauważyć, że dopiero wieczorem odzyskali władzę w palicach i po przeczytaniu sms z centrali mogli z siebie coś wydukać. A jak bogate myśli sierotki PO II Irlandii wypisywały na blogu prezesa, można się z tymi kwiatkami zapoznać czytając te seplenienia. Nikt nie będzie miał trudności z rozpoznaniem wypotek funkcyjnych "O...u", bowiem specyficzny prymitywizm wypowiedzi, nie pozostawia złudzeń, że piłka jest okrągła a getry dziurawe dwie, lub dwa.
Pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi
Bo chodzi o to, że Kaczyński jest jeden a latających sfrustrowanych nudziarzy tysiące. Słowa te dedykuję( ...), zresztą wiadomo o kogo chodzi, więc nie będę mu robił reklamy za gratisa.
p.s. Prezes to ma klawe życie, nikt mu bloga nie zroluje i słusznie, bo Polska jest najważniejsza.
Wszystkiego Dobrego.
Inne tematy w dziale Polityka