sgosia sgosia
135
BLOG

Odkodowanie "Kodu" Browna cz.2

sgosia sgosia Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Jak obiecała postaram się przy pomocy książkiJosha McDowellai nie tylko, chcę obalić rewelacje Browna.

Do kogo pisze? Na pewno nie do ludzi, którzy podobnie jak ja, wiedzą, ze to stek bzdur. Pisze do tych, którzy mając mniej wiadomości dali sie nabrać na te rewelacje.

Zacznę od tego kim jest autor "poszukiwań odpowiedzi". Josh McDowell, gdy był młodym człowiekiem uważał siebie za agnostyka i wierzył, że chrześcijaństwo jest bezwartościowe. Na uczelni spotkał grupę głęboko wierzących chrześcijan, którzy postawili mu intelektualne wyzwanie: udowodnić lub obalić roszczenia chrześcijaństwa dotyczące jego wyjątkowości. Josh przyjął je i odkrył mocne i przekonujące dowody potwierdzające wyjątkowość chrześcijaństwa. Jak widać można jego wywodom zaufać, bo sam tematy religijne dokładnie zgłębił.

W swej książce Brown świadomie miesza rzeczywistość z fikcją i w ten sposób wprowadza ludzi w błąd. Niestety, wielu ludzi jest przekonanych, że to wszystko, co pisze, jest prawdą. Przykre jest przede wszystkim to, że pisze kłamstwa na temat Jezusa i Kościoła. Umberto Eco – laicki intelektualista, niekatolik, bezlitośnie skrytykował "Kod da Vinci" i nazywał książką bez znaczenia.

Na pierwszy ogień wezmę Opus Dei. W "kodzie" czytamy:

„Opus Dei, papieska prałatura personalna, to żarliwie religijne stowarzyszenie katolików, które niedawno było na cenzurowanym po doniesieniach prasowych o indoktrynacji, stosowaniu przymusu oraz niebezpiecznych praktyk umartwiania ciała. Ostatnio, kosztem 47 milionów dolarów, ukończono budowę siedziby Opus Dei przy Lexington Avenue 243 w Nowym Jorku”.

Tymczasem nie ma instytucji kościelnej bardziej przejrzystej niż Opus Dei. O tej organizacji wiadomo wszystko. Regularnie publikuje się nazwiska dyrektorów regionów i delegacji. Publicznie znani są też dyrektorzy ośrodków prałatury w każdym mieście. Mamy stronę internetową w 25 językach, gdzie można znaleźć bardzo wiele informacji o prałaturze i jej członkach, z numerami telefonów włącznie. A siedziba w Nowym Jorku na Manhattanie to duży i okazały budynek, ale na tym terenie to rzecz normalna i  tam właśnie wydaje się niewielki.

Postać szalonego mnicha jest zdumiewającym nadużyciem dobrego imienia tej organizacji zwłaszcza, że nie ma w niej zakonników.  Zrzesza ona osoby o konserwatywnych poglądach, bardzo religijne.Większość członków to prości ludzie. Oczywiście, do Opus Dei należą także przedsiębiorcy, politycy i ludzie wolnych zawodów, ale większość wywodzi się z niższych klas społecznych. Szczególnie w Ameryce Łacińskiej członkowie prałatury to zwykli ludzie, często gospodynie domowe, tubylcy. Księża stanowią ledwie 3%. Jeśli ktoś nie boi się Kościoła katolickiego to i Opus Dei nie ma co się bać.

 Pisząc tekst poza w/w książką korzystałam z wiadomości ze strony http://www.opusdei.pl/art.php?p=23853

 

sgosia
O mnie sgosia

"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało." Maxence van der Meersch

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Technologie