Stary Prokocim Stary Prokocim
387
BLOG

E-mail na Placu Czerwonym

Stary Prokocim Stary Prokocim Humor Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

image


Któregoś dnia, pod koniec października, na Placu Czerwonym w Moskwie pojawiło się coś dużego, niekształtnego i paskudnego: e-mail. Za diabła nie szło tego ani otworzyć, ani usunąć, ba! nawet przesunąć. W takiej atmosferze przyszło świętować radosną rocznicę wygnania Polaków z Kremla i rocznicę stalingradzkiej wiktorii. Dla kremlowskich przywódców nie była to sytuacja komfortowa, niemniej mieli trochę szczęścia, najpierw krótki listopadowy dzień, a potem śnieżyca spowodowały, że fakt istnienia paskudztwa udało się jakoś zatuszować, niemniej po Moskwie już zaczęły krążyć słuchy, że w najbardziej reprezentacyjnym punkcie Moskwy znajduje się Ciało Obce. Niemniej, póki nie było pewności, że władze sobie tego ciała nie życzą, sytuacja była wprawdzie niezręczna, lecz nie niebezpieczna. Na razie, bo e-mail nie mógł sobie tam leżeć bezkarnie do czasu majowych świąt. Czy ktoś może sobie wyobrazić kompanię reprezentacyjną armii rosyjskiej omijającą e-mail krokiem defiladowym? Toż to świętokradztwo! Lud rosyjski wcale nie jest tak głupi, uległy i ciemny jak o nim gadają. Szybko wyszłoby na jaw, że władze nie mogą sobie z rupieciem poradzić. Na razie wystarczyło rozsiewanie plotek, że to tylko remont na Placu Czerwonym i symulacja ćwiczeń z katapultą na wypadek ewakuacji Moskwy podczas ewentualnego, jądrowego konfliktu.

Niestety, taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie, bo lud rosyjski utwierdzony w plotkach, że ktoś gra władzom na nosie, natychmiast traci szacunek do takiej władzy, a to już jest niebezpieczne.

Pierwszym ekspertem zatrudnionym do operacji usuwania e-maila był Amerykanin, rusofil - James Fitzgerald Outlookin, mający rosyjskich przodków wywodzących się z Alaski. Był on twórcą łatwych w użyciu aplikacji komputerowych takich jak czytnik poczty i jemu podobne. Aplikacje były wyjątkowo łatwe do zaszyfrowania dla Amerykanów i do rozszyfrowania dla Rosjan, a nawet co zdolniejszych amatorów.

Outlookin postanowił wywiercić malutką dziurę w e-mailu, by go otworzyć i przeczytać. Niestety, okazało się, że informacji w nim zawartych nie da się tak łatwo przeczytać, bo e-mail jest zaszyfrowany. Z tym być może by sobie i Outlookin poradził, ale pracujący przy wierceniu dziury szybko zaczęli chorować i nawet umierać.

- E-mail jest zawirusowany! Ta wieść gruchnęła jak wieść z jasnego nieba, słońce świeciło coraz mocniej, czasu było coraz mniej, wiosna zbliżała się do Placu Czerwonego, e-mail nie mógł tam pozostać do maja.

Outlookin nie mógł dłużej służyć pomocą, najpierw upadł jego autorytet jako eksperta, a potem on sam udławił się sardynką. Zwerbowano więc innego eksperta, zwolennika rozwiązań siłowych, generała Siergieja Fiodorowicza Thunderbirdowicza, brutalnego trepa pochodzącego z obwodu twerskiego. Ten zbombardował e-mail na wszystkie możliwe sposoby tak, by go unicestwić, zamienić w kupę gruzów i te gruzy wywieźć poza Plac Czerwony. Rozwiązanie to miało jedną wadę: utwierdzało lud moskiewski w podejrzeniach, że e-mail jest na Placu Czerwonym przedmiotem niepożądanym, więc akcja jego rozwalenia i usunięcia musiała się powieść. I nawet, że …udało się zrobić w nim znaczną wyrwę i wtedy okazało się… że uczestnicy bombardowania umierają na chorobę popromienną.

E-mail jest promieniotwórczy!

Trzeba było działać natychmiast. Szybko sklecono prowizoryczny sarkofag, ale nie dało się już ukryć, że w centrum Moskwy ktoś robi sobie z władzy jaja. Do d***y z taką władzą! Thunderbirdow zatem poślizgnął się na wysokiej jakości mydle dla skóry tłustej o obniżonym pH 5,5 i pękła mu podstawa czaszki. Ale na tym nie koniec. Wymieniono całe nieudolne kierownictwo rosyjskiego państwa, a także władze kościelne. 

Nowy ekspert przeznaczony do walki z e-mailem, Stiepan Iwanowicz Googlenko, pochodzący z Krymu, a mający 12,5% ukraińskiej krwi oświadczył, że walka z e-mailem była błędem, gdyż jest on błogosławieństwem Świętej Rusi, błogosławieństwem, które należy czcić.

Nowo wybrany patriarcha Wszech Rusi Pankracy Ikonostats dodał, że Plac Czerwony jest jedynym miejscem godnym przechowania e-maila. Ikony są w ogóle wymysłem chrześcijaństwa wschodniego i zostały nielegalnie zawłaszczone przez zachłanny świat Zachodu. I właśnie dlatego Święta Ruś rości sobie prawo do władzy nad całym światem symbolizowanym przez jakiekolwiek ikony.

Dlatego e-mail otoczony zostanie Świętym Sarkofagiem, będzie czczony i będzie miejscem modlitw i początkiem walki o świat, gdzie wszystko, co symbolizują ikony znajdzie się pod władzą moskiewskiego patriarchatu.

I to się nawet moskiewskiemu ludowi spodobało…

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości