sine sine
444
BLOG

Echo i Narcyz: studium mitologicznej nimfomanii i narcyzmu

sine sine Kultura Obserwuj notkę 29

Echo niewątpliwie pochodziła z dobrej rodziny. Tata, Eter, wywodził się ze sfer wyższych nawet niż olimpijskie, zamieszkiwane przez gorszy sort z Zeusem na czela. Mama Gaja – wiadomo. Z takim pochodzeniem Echo mogłaby zostać astrofizyczką lub geolożką. Niestety, została nimfą, co w pewnej mierze zawdzięcza nimfomanii. Oraz jałowej gadatliwości.

Zeus, mimo olimpijskiego pochodzenia, które mogłoby sugerować olimpijski spokój, spokojne nie był. Był za to z niego niezły pies na baby. Posuwał wszystko, posuwając się nawet do przybierania postaci łabędzie, byle coś posunąć. Co oczywiście budziło określone i negatywne reakcje jego ślubnej. Echo, zapewne pod wpływem narastającej w niej nimfomanii, usiłowała kryć Łabądka przed Herą, odwracając jej uwagę różnymi przydługimi dywagacjami. Udawało się… do czasu. Gdy Hera wreszcie skumała w czym rzecz, nieco się wkurzyła i ogłosiła urbi et orbi: 

»Przez mowę mię zdradziłaś: stracisz mowę«  ( patrz:Owidiusz, „Przemiany”)

Od tego czasu biedna Echo była skazana na powtarzanie tego, co powiedzieli już inni. Pozbawiona własnego głosu skupiła się na nimfomanii, w czym wydatnie pomogło jej pojawienie się nowej miłości, niejakiego Narcyza. Ale była to miłość trudna do skonsumowania, gdyż Narcyz kochał tylko siebie, a Echo nie mogła z nim flirtować inaczej, niż powtarzając końcowe fragmenty jego własych, narcystycznych wynurzeń.  

Źle się to skończyło dla obojga. Choć autoerotyzm był już znany starożytnym, to Narcyz nie mógł skonsumować ani samego siebie, ani też swojego lustrzanego odbicia w wodzie. W depresji popełnił samobójstwo. Echo, która nie mogła skonsumować Narcyza, ani nawet skupić na sobie jego uwagi, uwiędła, tracąc swoją cielesność. 

Plutarch – gdyby oczywiście chciało mu się napisać paralelne żywoty Echo i Narcyza – skupiłby się niewątpliwie na konstatacji, że próba połączenia nimfomanii z narcyzmem prowadzi do opłakanych skutków (patrz: Owidiusz o Echo opłakującej Narcyza): 

Gdy Narcyz raz ostatni nad krynicą staje;

»Żegnam cię — rzekł — napróżno kochany młodzianie!«

I Echo mu toż samo daje pożegnanie.

Ale mitologia – podobnie jak życie – oferuje swoim bohaterom żywoty alternatywne, by nie rzec – wirtualne.

Podobno Echo po śmierci Narcyza nie sczezła cieleśnie, pozostając tylko nieutulona w swojej nimfomanii. Z tego też powodu przystała do grupy balangowiczów niejakiego Pana, która hulała po różnych greckich półwyspach. Czy się ustatkowała na starość, nie wiadomo. Ale Pan spłodził jej córkę o imieniu Iambe. Ta z kolej zaczęła pisać nieprzyzwoite satyry, które spotkały się z uznaniem Demeter obchodzącej żałobę po córce.  

Świntuszenie tudzież boska protekcja spowodowały, że Iambe przeszła do historii poezji, gdyż niejaki Archiloch z Paros nazwał iambe (jamb) stworzoną przez siebie stopę metryczną.  

*Wszelkie podobieństwa i nieprawdopodobieństwa powyższego tekstu do czegokolwiek i kogokolwiek są przypadkowe i niezamierzone. Ale, Panie i Panowie, strzeżcie się przemawiającej cudzymi głosami hybrydy nimfomanii z narcyzmem.

sine
O mnie sine

Nic ciekawego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura