Vega-nie. Po premierze.
Wzorem Niezawisłego zacznę od autocytatu:
„Wręcz przeciwnie. Jak prawdziwy veganin pójdzie na całość... mięso, jaja, futra, jedwab i eksperymenty medyczne na elektoracie. Nadwyrężywszy swój wizerunek w oczach nadwiślańskich elit filmem „Botoks”, który uderzył w kastę medyczną i nie został entuzjastycznie przyjęty przez tzw. krytykę, Vega musi dokonać „autolegitymizacji”. Choć nie wykluczam, że marzy mu się finał w stylu Michaela Moore`a na czerwonym dywanie w Cannes.”
No, z tym Michaelem Moore`m to przesadziłem, przyznaję. Na swoje usprawiedliwienie zacytuję z Twitera:
„Tomasz Raczek@TomaszRaczek
Widziałem już POLITYKĘ Patryka Vegi.
1. To nie jest komedia. W gruncie rzeczy film jest ponury i długi.
2. To nie jest film, który w jakikolwiek sposób mógłby wpłynąć na wynik wyborów.
3. To nie jest „Wesele”, choć Vega bardzo chciałby być Wyspiańskim.
Więcej na YouTube.
Raczek też przesadził. Z tym Wyspiańskim.
Skoro po premierze milczy nawet nasza natchniona filmolożka i krytyczka @maia14, to chyba veganie przegrali z mięsożercami.
Zakończę też cytatem. Z Jonasza Kofty.
„Bo gdy się milczy, milczy, milczy,
to apetyt rośnie wilczy
na poezję, co być może drzemie w nas...”
Czyżby było po premierze Kidawie-Błońskiej?
Komentarze