Będąc w ostatnich dniach sierpnia 1980 roku w Gdańsku, miałam wrażenie, że strajki które już wtedy ogarnęły całą już niemalże Polskę, zakończą się jakimś porozumieniem, zgniłym kompromisem, bo już wtedy po kapitulanckim przemówieniu Gierka w dniu 26 sierpnia było niemożliwe jakiekolwiek rozwiązanie siłowe.
Z perspektywy dnia dzisiejszego, patrząc na nasycenie ówczesnego kierownictwa ruchu strajkowego agenturą SB z Wałęsą i Jurczykiem na czele, wydaje mi się, że cały ten sierpień był całkowicie kontrolowany przez agenturę. Dopiero totalna lustracja by pokazała jak sierpień 1980 roku był „spontaniczny”.
Patrząc na dzisiejsze „ legendy” sierpnia 80, kłócące się wzajemnie, która to z nich miała większy udział w powstaniu „Solidarności”, obiektywnie mówiąc, nie byłoby absolutnie żadnego tam niezależnego ruchu związkowego bez zgody Biura Politycznego KPZR w Moskwie.
Myślę, że można śmiało zaryzykować twierdzenie, że to decyzja Moskwy zadecydowała o powstaniu „Solidarności”. Przypomina mi się scena, jak podczas roznoszenia ulotek ze strajkującej stoczni, milicjanci się tylko przyglądali i wogóle udawali jakby tego nie widzieli. Ponadto nie byli uzbrojeni nawet w pałki milicyjne, co w tamtych czasach było najbardziej widocznym atrybutem władzy ludowej. Niemniej jednak od czasu do czasu w pobliżu stoczni przejeżdżało parę zomowskich bud, ale nie zachowywali się prowokacyjnie.
Tak więc Wałęsa i ta cała reszta „legendarnych” postaci, miała tyle wspólnego z powstaniem „Solidarrności”, co kot ze zniesieniem jajka. Ówczesna władza ludowa, gdyby nie sprzeciw Moskwy, zakończyłaby cały ten sierpień krwawym kryterium ulicznym, tak jak w grudniu 1970 roku. Dzisiaj wiemy że na czele strajku stali dwaj agenci SB Wałęsa i Jurczyk. Gdyby na czele strajku udało się stanąć Andrzejowi Gwieździe, Zachód kolejne krwawe stłumienie strajku, nazwałby wewnętrzną sprawą Polski, tak jak po ogłoszeniu stanu wojennego.
Jak wszystkim wiadomo, stan wojenny skończył się aresztowaniem prawie wszystkich legend, tak że Solidarność miała w punkcie wyjścia przetrącony kręgosłup. Do Świąt Bożego Narodzenia incjatorzy stanu wojennego mieli sytuacje pod całkowitą kontrolą. Wiemy już, że Jaruzelski domagał się wejścia wojsk Układu Warszawskiego na terytorium Polski, jednak spotkał się ze zdecydowaną odmową towarzyszy radzieckich. Breżniew rozkazał Jaruzelskiemu rozwiązać problem Solidarności własnymi polskimi środkami.
Twierdzę dlatego stanowczo, że 16 miesięcy względnej wolności, podarował nam Związek Radziecki, który sobie nie życzył żadnych siłowych rozwiązań, tylko kazał rozwiązać problem środkami politycznymi. Tzw. opozycja demokratyczna z lat 70-tych ubiegłego stuecia, z Michnikiem, Kuroniem, czy Geremkiem na czele, niczego dla Polski nie wywalczyli. Niczego też nie wywalczył dla powstania Solidarności Kościół Katolicki.
To jest największa niewiadoma w najnowszej historii Polski, dlaczego Breżniew zgodził sie na powstanie antykomunistycznego ruchu solidarnościowego. Nie będę się więc wymądrzać na ten temat, gdyż prawie nic nie wiem. Jedyną wskazówką o jakiej wiemy już teraz, jest fakt, że przywództwo ruchu zostało przejęte przez tajną policję, podporządkowaną całkowicie KGB. Ale to jest jeszcze za mało, by dać nam w jakimś stopniu poznanie kalkulacji towarzyszy radzieckich, którzy się zdecydowali na ten śmiały jak na ówczesne czasy eksperyment ograniczonej wolności politycznej w Polsce.
Na pewno do wyjaśnienia pomogła by nam totalna lustracja, by się dowiedzieć, ile tak naprawdę tych pseudo-legend pracowało dla sowieckiego KGB, zarówno z tzw. opozycji demokratycznej, jak również z Episkopatu. Wiemy jak w trakcie tych wyjątkowych 16-tu miesięcy wolności straszono nas inwazją wojsk radzieckich.
Zatrzymaniu inwazji wojsk Układu Warszawskiego w grodniu 80 roku, bezpośrednią zasługę przypisuje sobie niejaki Zbig Brzeziński, ówczesny doradca d/s Bezpieczeństwa Narodowego prezydenta USA Jimmy Cartera, ale opowiastki Zbiga możemy spokojnie włożyć sobie między bajki, bo gdyby nas ZSRR wraz z sąsiadami chciał najechać, to Carter czy Reagan palcem by nie kiwnęli, by ratować Polskę. Byłaby dokładnie taka sama sytuacja, jaka jest obecnie. Skończyłoby sie na nie mających większego znaczenia sankcjach ekonomicznych, co też później pokazał stan wojenny w Polsce.
Tzw. prowokacja bydgoska była według mnie raczej pierwszą próba zorganizowania stanu wojennego, gdyż Jaruzelski nie był w pelni do tego przygotowany. Myślę, że twarzysze radzieccy kazali mu się jeszcze porozumieć z ruchem solidarnościowym i tak w pełni kontrolowanym przez agentów SB podlegających KGB. Tutaj znowu kłania sie po raz kolejny problem totalnej lustracji.
Patrząc od strony wewnętrznej, mogła to być rozgrywka pomiędzy Służbami Wojskowymi i Cywilnymi, która z nich uzyska wiekszą przychylność towarzyszy radzieckich. Ale o tym dowiedzielibyśmy się tylko po totalnej lustracji.
Pomimo tej prowokacji tajnych służb, ZSRR ciągle pozwala na istnienie Solidarności, której przywództwo jest nasycone agenturą. Już wtedy Ludowe Wojsko Polskie było prawie że przygotowane na ogłoszenie stanu wojennego na terenie całego kraju. Wiem to od oficerów od stopnia majora wzwyż z różnych rejonów Polski, z którymi rozmawiałam. Otrzymywali wtedy takie same rozkazy, jak przed wprowadzeniem stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
Dopiero pierwszy Zjazd Solidarności w Gdańsku, dał Jaruzelskiemu upragnione zielone światło do rozprawy z Solidanością. Myślę że wtedy właśnie towarzysze radzieccy zdecydowali o siłowym wariancie rozwiązania. Dlaczego?
Zadecydowała o tym wyłącznie uchwała zjazdu o odezwie do narodów Europy Wschodniej. Biorąc pod uwagę bezprzeczne nasycenie agenturą SB podległą KGB kierownictwa Solidarności, wydaje mi się że była to świadoma prowokacja. Gdyby chciano uwalić tę uchwałę w samym zarodku, na pewno by to zrobiono i świat by o niej nie usłyszał. Nie przypominam sobie, jakie też było stanowisko Episkopatu w sprawie tej uchwały.
Wiem z prawie 100%-ą pewnością, że autorem i pomysłodawcą tej uchwały był bardzo zasłużony dla SB agent Lesław Maleszka. Nie wiem i mnie to specjanie nie interesuje, czy Maleszka dalej pracuje w gazecie Szechtera, ale biorąc ciągle pod uwagę stopień nasycenia kkierownictwa Soidarności agenturą SB, wydaje mi sie to w pełni świadomą prowokacją, dokonana przez polska SB czy też WSI, obliczoną na sprowokowanie najazdu wojsk Układu Warszawskiego.
Skoro procedury dotyczące wprowadzenia stanu wojennego były przygotowane już w marcu 1981 roku, więc stan wojenny mógł już być wprowadzony w trakcie I–go zjazdu Solidarności. Sposobność była ku temu znakomita, gdyż wszyscy bez żadnego wyjątku przywódcy związkowi, jak również tzw. opozycji politycznej, byli zgromadzeni w jednym miejscu, w Hali Oliwii w Gdańsku. Lepszej okazji na złapanie wszystkich ptaszków w jednym gnieździe, Jaruzelski już nie będzie miał. Biorąc pod uwagę autorstwo projektu, uchwała miała właśnie wywołać wydanie zgody przez Moskwę na ogłoszenie stanu wyjątkowego, czy jak to tam zwał.
Dlaczego wtedy nie ogłoszono stanu wyjątkowego, po tak ewidentnej prowokacji SB i wszelkich innych służb?
Wydaje mi się, że problem walki z własnym narodem, tzw. polskie czynniki chciały koniecznie rozwiązać przy tzw. bratniej pomocy wojsk Układu Warszawskiego. Dopiero zdecydowana odmowa Moskwy na żądanie polskich zwolenników rozwiązania problemu Solidarności, zmusiła Jaruzelskiego i jego kliki, do poszukiwania własnych, „ polskich” rozwiązań.
Ciągle pozostają dla mnie najważniejsze pytania bez odpowiedzi:
Dlaczego ZSRR pozwolił na 16-miesięczny eksperyment wolnościowy w PRL, oraz dlaczego nie interweniowały bezpośrednio wojska Układu Warszawskiego, czyli nie było zgody Moskwy?
Inne tematy w dziale Polityka