Sylwester Śmiech Sylwester Śmiech
336
BLOG

Wielka ucieczka z hitlerowskiego więzienia dzięki Batalionom Chłopskim!

Sylwester Śmiech Sylwester Śmiech Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Przed 75 laty partyzanci z Batalionów Chłopskich bez ani jednego wystrzału odbili wszystkich więźniów z aresztu w Krasnymstawie. Uciekły co najmniej 234 osoby. Mieczysław Wójtowicz, pseudonim "Skała", świetnie znał język niemiecki, dlatego stanął na czele dziesięcioosobowej grupy uderzeniowej. Dostała z pozoru niemożliwe zadanie: zdobyć więzienie w Krasnymstawie bez walki i uwolnić wszystkich osadzonych. Dwie pozostałe grupy: konwojowa i osłonowa, miały inne cele. Pierwsza miała czekać obok cmentarza i zabrać oswobodzonych w bezpieczne miejsce. Osłonowa z kolei powinna pilnować, by Niemcy nie nadeszli z pomocą od strony centrum miasta i szosy Krasnystaw - Lublin. Trzeba wiedzieć, że w całym garnizonie krasnostawskim stacjonowało pół tysiąca żołnierzy i dwustu policjantów, żandarmów oraz esesmanów. Z kolei partyzantów z Batalionów Chłopskich podzielonych na trzy grupy było raptem 89. Mieli jeden ciężki karabin maszynowy, dwa RKM-y, kilkanaście mniejszych karabinów i granatów. Grupa osłonowa dysponowała też dwiema furmankami, które w razie czego miały zabrać rannych. Zbliża się północ z 19 na 20 września 1943 r. Bechowcy z oddziału "Skały" skradają się przy murze więzienia. W tym czasie Wójtowicz razem z dowódcą całej akcji, porucznikiem Stanisławem Sokołowskim ps. "Rolnik", idzie do domu strażnika Gładysza. To Polak, którego bechowcy uważają za swojego. Zapewnia partyzantów, że nocną zmianę na bramie więzienia ma niejaki Stanisław Garbal, który bez problemu otworzy wrota Gładyszowi. Okazuje się, że Garbal, być może powodowany strachem, tego wieczora nie przychodzi do pracy. Na służbę zamienia się z Janem Misiem, służbistą, który na akcję raczej nie spojrzy przez palce. Słysząc stukanie do bramy, rozpoznaje głos Gładysza i dlatego otwiera. Strażnik nawet się nie opiera, tylko oddaje broń. Porucznik Sokołowski przecina kable telefoniczne, a grupa uderzeniowa błyskawicznie rozbraja polskich strażników. W tym czasie uchylają się drzwi od pomieszczenia, gdzie śpią dwaj niemieccy strażnicy. Gdy widzą, co się dzieje, zamykają się od środka i przerażeni chowają pod łóżkami. Partyzanci otwierają kolejne cele, oswobodzeni wybiegają na dziedziniec, gdzie partyzanci formują z nich 40-osobowe grupy. Każda otrzymuje szczegółowe wytyczne, w którym kierunku ma uciekać, by uniknąć pościgu. Do tej pory najazd na kryminał przebiega o dziwo bez żadnych komplikacji. Więźniowie z dziedzińca wybiegają przez bramę w stronę wsi Zakręcie i Stężyca. Mają na nogach drewniaki, które niemiłosiernie tłuką o bruk. Hałas budzi naczelnika Wittycha, więc zdenerwowany otwiera prowadzące na podwórze okno swojego mieszkania. Wittych krzyczy: - Was ist da? Was ist da unten? Wójtowicz odpowiada mu po niemiecku: Mach das Fenster zu und halte die Schnauze, sonst kriegst du Kugel ins Kopf! Co tłumaczy się "Zamknij okno i trzymaj pysk na kłódkę, bo dostaniesz kulkę w łeb!" Wittych rozumie, że to nie przelewki. Znika za zamkniętym oknem. Mimo że ma broń, nie strzela, tylko chowa się na strychu. Partyzanci nie mają czasu się nim zająć, bo muszą jeszcze wyczyścić więzienne archiwa. Zabierają do worków wszystkie dokumenty z przesłuchań, tak by Niemcy nie zorientowali się, kto im uciekł. Cała akcja trwa 48 minut. Za mury wybiega co najmniej 234 więźniów. Są jednak szacunki, że zbiegło nawet 300 osób. Nie pada ani jeden strzał. Gdyby było inaczej, z pewnością do więzienia błyskawicznie dotarłyby pierwsze oddziały niemieckie oddalone o jakieś dziesięć minut drogi piechotą. Tymczasem Niemcy zjawiają się na miejscu dopiero w godzinę po uwolnieniu osadzonych. Za śledztwo w sprawie ataku na kryminał wzięło się gestapo z zadaniem wyłapania partyzantów i uciekinierów oraz przykładnego i bezwzględnego ich ukarania. 

Historyk, Nauczyciel, Doktorant KUL, Wychowawca.  Współpracownik Klubu Inteligencji Katolickiej i Instytutu Myśli Roberta Schumana.  Koordynator organizacji Młodzi Dla Polski w Lublinie.  W przeszłości: Przewodniczący Komisji ds. Ruchu Naukowego Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej. Członek organizacji społecznych i charytatywnych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura