Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska
837
BLOG

Pół Polski bez prądu? Czas na mikrogenerację!

Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska Polityka Obserwuj notkę 84

 Awarie sieci energetycznych sparaliżowały szmat kraju. Zima, ehe, zaskoczyła energetyków. 

Takie spektakularne awarie są domeną dużych, scentralizowanych systemów energetycznych, gdzie prąd z dużych elektrowni płynie do konsumenta długie kilometry sieciami przesyłowymi, wrażliwymi na śnieg i wichury. W Polsce, dodatkowo, płynie siecią w dramatycznym stanie, wymagającą gruntownej modernizacji. Zespół ekspercki pod przewodnictwem prof. Żmijewskiego oszacował, że owa modernizacja w okresie 2010–2030 pochłonie 100 mld euro.

Niemało, niechybnie odbije się na naszych rachunkach za prąd.

Inwestycje w modernizację sieci to konieczność. Wobec wczorajszego paraliżu energetycznego powstaje jednak pytanie, czy warto nadal stawiać na energetykę scentralizowaną, dotychczas niepodzielnie z tych sieci korzystającą. A co z odnawialnymi źródłami energii, przydomowymi elektrowniami, które w razie awarii systemu uchronią małe miejscowości przed egipskimi ciemnościami?

Zderzmy pokrótce dwa modele energetyki: dużą, zawodową energetykę scentralizowaną oraz energetykę rozproszoną, mikrogenerację.

Mikrogeneracja (przydomowa produkcja energii i ciepła oparta na słońcu, wietrze, biomasie) może stać się istotnym elementem bezpieczeństwa energetycznego polskich domów. Są miejsca, gdzie przydomowe źródła już dziś podłączane są do sieci, co umożliwia sprzedaż nadwyżek wyprodukowanej energii (zazwyczaj powyżej ceny rynkowej) Takie rozwiązanie zastosowano m.in. w Niemczech, Australii, Waszyngtonie i Sacramento. Wielka Brytania szykuje się do uruchomienia programu w 2010.

W Polsce funkcjonują natomiast, nieliczne jeszcze, lokalne programy dopłat do OZE dla inwestorów indywidualnych. Taki program prowadzą Kielce czy Kleszczów.

W sprzyjających warunkach mikrogeneracja zapewnić może nawet samowystarczalność energetyczną. Niezależne energetycznie są austriackie Guessing iKötschach-Mauthen,

Energetyka scentralizowana

Na co stawia rząd? Gdzie kieruje wysiłek propagandowy i legislacyjny? Na CCS (czyli wychwytywanie i składowanie CO2 w pokładach geologicznych) oraz atom. Czyli petryfikuje system scentralizowany. Ubezwłasnowolnia to odbiorców energii w de facto monopolistycznej strukturze. Konsolidacja pionowa sektora energetycznego zostawiła na rynku 4 podmioty (Polska Grupa Energetyczna, Tauron, Energa oraz Enea) kontrolujące poprzez sieć powiązanych spółek produkcję, dystrybucję i obrót energią. Zawyżają one cenę energii, nakładając na nią wysoką marżę.

A teraz PGE ma zamiar realizować w Polsce inwestycje jądrowe. Nie dziwota, że atom jest tak silnie wspierany, skoro pozostaje w interesie energetyki zawodowej.

W interesie energetyki zawodowej nie leżą natomiast pompy ciepła, solarki na naszych dachach ani biogazownie. Stąd zapewne w rządowych wystąpieniach tak niewiele o odnawialnych źródłach energii.

W systemie scentralizowanym nie ma miejsca na prywatną inicjatywę (pozostajemy biernym odbiorcami prądu). Mikrogeneracja nie tylko zwraca nam energetyczną wolność i – przynajmniej częściowo – uwalnia od cenowego dyktatu dużych graczy, ale też sprzyja racjonalnym zachowaniom konsumenckim (właściciel przydomowej elektrowni uczy się efektywnego wykorzystania prądu i ciepła, które udało mu się wyprodukować).

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka