Włóczykij nie lubi widoku nocnych mgieł, tych nad Górami Wałbrzyskimi i Sowimi. Kojarzą się z tułaczką.
Jest w nich coś groźnego.
Czasem jest tak, że szlak, który miał się skończyć koło 17, kończy się o 22. Wrcamy ciemną dróżką, byle prędzej, byle nie przerwać nocnej ciszy lasu. Każdy patrzy tylko pod swoje stopy, żeby nie wpaść nieprzytomnie w strumyczek, przecinający dróżkę. A dróżka niebieska od światła księżycowego.
Kiedy już wrescie wyjdziemy na pole, można obejrzeć się za siebie, i wtedy w oddaleniu widać góry, które właśnie pokonaliśmy. Ciemne czubki zanurzone w kłębkach mgły.... Myślę wtedy o strachu wędrowca, który musi właśnie wrócić do tego lasu, jak to w Sowich, pełnego bunkrów, i zawalonych sztolni, które pochłonęły tyle ofiar ludzkich. Z podobnych powodów tak samo zapamiętałam mgły w Bieszczdach, tych dzikich - w porównaniu z bliskimi Sudetami - górach. Momentalnie przychodzily na myśl ich ponure tajemnice, akcja Wisła, i odwrotnie, upowskie historie z udziałem kresowych sąsiadów.
We mgle nocnej jest też coś pięknego.
Kiedy miałam z dziesięć lat, byliśmy na oazie rodzin. Tam był zwyczaj, że o zmierzchu stawaliśmy wszyscy w kręgu i śpiewaliśmy jakąś pieśń wieczorną, której jedna ze zwrotek brzmiała tak: "W ciszy nocnej i mgle Panie mój wołam Cię". Była wtedy rzeczywiście taka cisza... Wyciągałam wtedy głowę najwyżej jak umiałam, nad ramieniem Dorosłego, i patrzyłam w stronę ciemnych Karkonoszy, które stamtąd były widoczne jak na dłoni. Było bezpiecznie, stać w kręgu, w milczeniu, wśród naprawdę fajnych znajomych, mieć siebie nawzajem i nic się nie przejmować zmrokiem, który schodzi na nieznane jeszcze, obce góry.Tak samo, jak miesiąc temu, gdy oglądałam mgły nad nocną Ślężą ponad kierownicą Srebrnego, a drugi Włóczykij pilnował kierunku; żeby trafić przed nocą do domu, do Barysiówki. Wiadomo było, że za rogiem jest Dom i nie trzeba błądzić. Aż się zdziwiłam tym odkryciem. Mgła "przykrywała" nowy dzień, który miał się pojawić już niedługo.
Bo w górskiej mgle nocnej jest też tajemnica.
Tej lubię się przyglądać przez okno w nocnym pociągu zakopiańskim. Kiedy wszyscy śpią i niczyj cień nie przysłania szyby, patrzę na migające, pomniejsze, nieznane mi jeszcze górki Beskidu. Te mgły zachęcają do odkrywania nieznanych szlaków. Fajne mgły. Bo one potem rano robią się z szarych bialutkie i można na nie patrzeć piekącymi z niewyspania oczyma, i wśród jednakowych gór i pagórów rozpoznać ulubiony Turbacz.
Mgły nocne, które nie wiadomo co kryją w sobie, naprawdę fajnie ogląda się ze starymi Przyjaciółmi u boku...
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości