Nie wiem czy komukolwiek przyszło do głowy tak pomyśleć:
Ja sprzedałem suwerenność swojej ojczyzny.
Zaskakujące prawda? Ale jak to przeanalizować to nie ma w tym nic zaskakującego ani nowego. Demokracja to narzędzie które daje każdemu możliwość wypowiedzenia się w głosowaniu. Ha! ale tu właśnie jest koniec, bo dalej sprawują władzę nasi przedstawiciele. Oni nie koniecznie zgadzają się z naszymi poglądami, intencjami ale za to nam mówią, nas przekonują że taaaak. A tu już nie ma demokracji, bo zamienia się w sejmokrację. Tam znowu większości posłów wydaje się, że mają coś do powiedzenia ale tak naprawdę wierzą w to co im mówią ich przywódcy: przewodniczący klubów, szefowie partii więc sejmokracja staje się dyktaturą, bo działanie kilku osób w państwie, zgrywanie wszystkiego do jednego punktu zbiorczego nie jest niczym innym niż dryfowaniem w kierunku dyktatury. A masy (społeczeństwo, pierwotny suweren) myślą że mają władzę. I tak doszliśmy do punktu wyjścia, że sprzedaliśmy własną suwerenność głosując na tych a nie innych posłów. A teraz pozostanie mnie podobnym czekać na potknięcie albo naszego Prezydenta, (może jednak nie podpisze) albo któregoś kraju – może nie ratyfikuje.
Równowaga musi być w społeczeństwie, dokąd prowadzi ta globalizacja władzy?
Czyż Polacy to gęsi? Własnej władzy nie mają?
Inne tematy w dziale Polityka