Sosenka Sosenka
991
BLOG

Człowiek o duszy anioła

Sosenka Sosenka Gospodarka Obserwuj notkę 45

W wieczór sylwestrowy widziałam dwoje młodych ludzi stojących pod drzwiami zakładu pogrzebowego, telefonujących z komórki. Jechałam mimo i tak sobie myślałam - nikomu nie życzę "okazji", ale wreszcie nastały czasy, że wszystko można załatwić właśnie wtedy, gdy jest to konieczne.

Ale nie tylko u prywaciarza...

Dziś w Wydziale Gospodarczym Urzędzu Miejskiego funkcjonowały dwa typy petentów. Zakwalifikowanych do kategorii G i do kategorii W. Kategoria G miała do dyspozycji kole 8 okienek, ale co druga osoba wzywana przez komputer nie stawiała się na stanowisko. Kategoria W miała do dyspozycji jedno okienko, a na kolejkę czekało się tam (z kwitkiem) około pół godziny. Poszłam na skargę, z sugestią, by przy taki niskiej frekwencji G odebrać im jedno okienko na korzyśc kategorii W. Panie, które o to zapytałam, czyniły mi gorzkie wyrzuty, dlaczego to przychodzę ze skargą do nich. - Punkt informacyjny jest na końcu - objaśniły urażonym tonem. Jako żywo, stara klientka, nie przypominałam sobie tam żadnej informacji "ogólnej", ale poszłam na koniec. I oczywiście znalazłam informację Urzędu Skarbowego.

Zgrzytnęłam zębami.

Ale nie minęło 15 minut, jak do sali wszedł najwyraźniej wkurzony kierownik i szast-prast, kategoria W otrzymała drugie okienko. Pan, który obsługiwał mnie, cierpliwie korygował to, co napsułam w formularzu. Nie wierzyłam własnym oczom. Ale i podszedł do nas kierownik. - Pamiętasz, że obsługujesz tylko kategorię W? - zapytał -  bo ludzie się skarżą, że za długo to trwa - powiedział przy mnie. - To j a się poskarżyłam - odpowiedziałam z dumą. Ale zrobił minę :) Pana z okienka pochwaliłąm za cierpliwość, aż się spłonił, i z ulgą opuściłam Wydział.

Potem udałam się do ZUS. Nie było to łatwe, bo po drodze, w samym centrum miasta spotkałam trzy automaty sprzedające bilety MPK, i wszystkie trzy były zepsute. W jednym nawet się nie świeciło, drugi wypluwał kartę, a trzeci, zainstalowany w pojeździe, resetował transakcję. Zadzwoniłam do firmy od automatów, a była to - jak mi wyjaśniono - Mennica Polska SA. Ufff, zanim ktokolwiek odebrał telefon... Ale odebrał, i bardzo miłym głosem odpowiedział na zgłoszenie, zapisując nazwy ulic i numer tramwaju.

ZUS uważam obecnie za symbol bałaganu (jego rzecznik prasowy napisał kiedyś dla "Naszego Dziennika" taki ładny felieton pt.: "ZUS ułatwia życie przedsiębiorcom", śmieję się z tego do dzisiaj), ale i kultury osobistej pracowników. Porządek, czysto, jasno, miła obsługa, cierpliwość (!), treściwa informacja (problem są z powiadomieniami pisemnymi). Co prawda to Urząd Miejski powinien mnie był uprzedzić, że nie muszę przychodzić dziś do ZUS, ale mniejsza z tym. Zostałam obsłużona, jak zawsze, cicho, kulturalnie i fachowo. Oni tu zresztą zawsze pomagają wypełniać te wszystkie ZUA, ZIUA i DRA, i nie jęczą "ma pani przecież wzór wypełniania, o, tam, na ścianie". Więc życzyłam pani szczęśliwego nowego roku. Jej reakcja świadczyła o tym, że pracownicy ZUS nieczęsto spotykają się z ludzką sympatią...

Potem wróciłam na Rondo Powstańców Śląskich. Chodnik zamknięty, bo budowa. Nad chodnikiem napis: "Przejście sąsiednim chodnikiem". Poszłam w tamtą stronę. Sąsiedni chodnik też zamknięty, nie wiedzieć czemu, bo przejść się da. Więc żeby bezpiecznie dojść do tego punktu,  musiałabym przejść dookoła całe rondo (3 x światła). Zrobiłam więc kolejny donos, do ZDIUMu (Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta). Znowu powitała mnie miła obsługa. Pogwarzyliśmy, urzędnik poradził mi donieść o tym jeszcze jakiejś innej komórce administracyjnej, ale ostudziłam jego zapał, gdyż zauważyłam, że rozmawiam z komórki, a to kosztuje.

Mam nadzieję, że dziura w chodniku, którą zgłosiłam do Działu Infrastruktury Przystankowej 31 grudnia (godzina 13.50 przed samym Sylwestrem, a oni jeszcze pracowali i odbierali telefony!!!), już jest zabezpieczona. Teraz ten pan już wie, że istnieje ulica, na której taką dziurę znalazłam: dziura ta mieści się naprzeciwko biura Nadzoru Transportu Terenowego czy czegoś takiego. Przekazałam mu zatem bardzo przydatną informację :)

Wiem, że Pyzol odpowie, iż wszystkie te gesty ze strony urzędników są normalne, że za to w końcu biorą pieniądze. Ale ja wciąż nie mogę się im nadziwić i uważam, że trzeba pisać o dobrych uczynkach.

Człowiek o duszy anioła, a przynajmniej o anielskich aspiracjach. Urzędnik państwowy!

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Gospodarka