Nie wiadomo jak długo nie byliśmy w tym składzie. Porządkowaliśmy wspólną niegdyś przestrzeń. Ulicom przyporządkowaliśmy nowe domy. A w mieszkaniach osadzili ich stałych mieszkańców.Porządki w pamięci, w szafach, w komórkach..
- Pamiętam takiego faceta - odezwała się Ciotka I - który chodził po śmietnikach i wypełniał gratami swoje mieszkanie. Potem go stamtąd zabrała opieka społeczna. Z mieszkania wywieźli dwie ciężarówki rzeczy. - No i co? - zapytałam. - No, i szybko potem umarł.. - westchnęła Ciotka I. - A wykształcony był facet. Skończył ASP. Pięknie malował..
Zapadła chwila ciszy. Bo nagle się okazało, zaczęło przypominać, że Torbiarzy i Dziwolągów było trochę więcej. To fakt. Więcej o nich wiedzieliśmy, gdy chodziliśmy do tych samych szkół i tymi samymi ulicami. Był taki Janek zwany Pawim Oczkiem, który przez swoje kalectwo straszył małe dzieci. - Jego mama umarła - powiedziała cicho Ciotka I. - A on? - On teraz podobno też.. - Popatrzyliśmy na stół przed sobą. To się powtarza: jedyna opiekunka. Często widuję jeszcze takie pary. Matka i upośledzone, nawet duże dziecko. Ciszę przerwał Szwagier in Spe. - Koło mnie mieszka taki facet - odezwał się - który już zawalił rzeczami cały ogródek. Czego on tam nie ma, żelazo, opony.. A teraz układa rzeczy na dachu. Kiedyś trzymał tam kozę. (Tak, chory..). Gazety o nim pisały. - O, to myśmy też mieli Pania Torbową - odezwała się Ciotka II - zebierała szmatki po śmietnikach.
- Czekaj czekaj! - podskoczyła Ciotka III - a co to był za Rudy, co mieszkał w waszym bloku? - Aaa! - uśmiechnęła się Ciotka I - on to w ogóle z nami mieszkał. A jego kolegę spotkałam, jak wyprowadzałam się z S. Wiesz, wywalałam z domu wszystko. Maszynkę do robienia kiełbas nawet wywaliłam. - Pozostałe Ciotki popatrzyły po sobie. Można się było spodziewać buntu, wynikającego z wychowania w lekko wojennych warunkach. A Ciotka I ciągnęła tymczasem - Wyniosłam na śmietnik jedno radio, drugie.. Żadne nie działało. Spotykam żebraka. Patrzy, ja co tu mam, patrzy. Myślałam, że on chce wziąć radio. A on pyta z nadzieją: - A telewizor będzie??
Melancholijny nastrój, towarzyszący roztrząsaniu tego, jak odchodzą lokalne legendy, a także Bardzo Potrzebne Rzeczy - magiel, który można zaadaptować na kwietnik, wściekle ciężkie żelazko i stare radio - przerwał dialog na temat handlowy. Ciotka I z satysfakcją powtórzyła, że wyrzuca wszystko, co niepotrzebne i jest w nadmiarze. Ostatnio odkryła w domu zbędną dekorację:
Ciotka I: Mam rogi do sprzedania.
Ciotka II: Duże?
Ciotka I: O, takie.
Ciotka II: Ale rogi czy łopaty?
Ciotka I: Rogi.
Ciotka II: A! Czyli rogacz, nie łoś.
Ciotka I, beztrosko: Tak, to jeszcze rogi mojego ojca..
I jakiś czas potrwało, zanim zrozumiała, skąd nagle wybuch chóralnego śmiechu.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości