Spartakus Spartakus
479
BLOG

Śniadanie z mistrzem zarządzania gospodarką

Spartakus Spartakus Polityka Obserwuj notkę 6

W sobotę na antenie tvn24 odbyło się spotkanie Premiera z ludem.
Do rozmowy wybrano ludzi kultury. Taki wybór był doskonałym polem do gry dla premiera.

Pytania z ich strony były łatwe do przewidzenia,  a zastrzeżenia i ataki łatwe do odparcia.

Zaproszeni celebryci należą do nielicznej grupy znanej z kosmicznych gaż, niejednokrotnie przyprawiających o zawrót głowy i o zawiść przedstawicieli innych grup zawodowych.
Poza celebrytami istnieje jeszcze grupa artystów niekomercyjnych ale oni nie występują z zasady w tvn24.
Merytorycza wiedza artystów na temat gospodarki jest na poziomie zwykłego przechodnia w dowolnym miasteczku.
Premier był wykuty na blachę, wyszkolony przez ekspertów od marketingu politycznego i wyćwiczony w gestach bezradnego zagubienia i niesmiałych żarcikach, które zawsze  wywołują sympatię u oglądaczy.

Spuszczał niewinnie oczęta, wachlował rzęsami, rumienił się jak panienka, wdzięczył się, kajał w trudnych momentach i czarował całym swoim wdziękiem.

Zapewniał o swojej bezgranicznie dobrej woli ale nie wspomniał się ani razu na temat swoich kwalifikacji, jakie uprawniałyby go do zajmowania tak istotnego w państwie stanowiska.
Nazywa siebie liberałem, ale na pytanie o podniesienie podatków i traktowanie kultury jak fabryki gwoździ pan premier zapewił, że pieniądze znajdą się w kasie (!).
Nie ujawnił tylko kto zarządza tą kasą i kto je będzie rozdzielał, pewnie miał na myśli odpowiedniego (swojego) ministra.
Zademonstrował kompletny brak zrozumienia tematu.

Ale jakie przygotowanie w dziedzinie, którą zarządza ma nasz Pan Premier?
Poza dyplomem z historii nie legitymuje się żadnym wykształceniem.
W zwykłym urzędzie lub przeciętnej firmie szeregowy kierownik musi mieć odpowiednie dyplomy i certyfikaty.
Ale widocznie te standardy nie dotyczą zarządzania państwem dzisiaj iprzyszłościa kolejnych pokolen.

Bez żenady zwalał winę na opornych podwładnych urzędników.
Jako prezes dowolnej firmy nie przetrwałby do pierwszej wypłaty.

Rozmówcy próbowali dać z siebie wszystko, Hołdys przygotował nawet konkretne argumenty, ale premier gładko wychodzil z każdego niewygodnego pytania za pomocą sztuczek wyuczonych na kursach pt. "Jak wcisnąć wyborcom każdy kit".

Z uporem powtarzał zaklęcia w stylu " wiara"," zaufanie", "wszyscy wokół są przeciw" i powłoływał się na przykłady bliżej nie zdefiniowanych "innych krajów".

Dlaczego nie zaproszono ekspertów do spraw gospodarki, z którymi premier mogłby  naprawdę zmierzyć się na argumenty?

Obawiam się, że w rozmowie z ekonomistami takimi jak Krzysztof Rybiński, Robert Gwiazdowski, Zyta Gilowska czy L. Balcerowicz - nasz kochany premier nie miałby najmniejszych szans i odpadłby w pierwszej rundzie powalony na łopatki.

Spartakus
O mnie Spartakus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka