speedy gonzales speedy gonzales
147
BLOG

Żeby Polska...

speedy gonzales speedy gonzales Polityka Obserwuj notkę 1

 

Niniejszy tekst jest w pewnym sensie radą dla środowiska politycznego PiS. Nie ze względu na określone sympatie polityczne, ale specyficzną sytuację polityczną i potencjalne jej konsekwencje.

Moim zdaniem Jarosław Kaczyński popełnił błąd. Błąd, za który cały czas płaci PiS, a zatem i scena polityczna. Błędem tym nie są jednak rzekome dyktatorskie zapędy, lecz zgoda na takie, a nie inne ukształtowanie czołowych postaci sztabu wyborczego. Nietrudno sobie wyobrazić z czego ten błąd wynikał. Był to jak wiadomo czas trudny, czas tragiczny. Nie można mieć zatem żadnych pretensji, ale niestety błąd został w pełni wykorzystany i jego konsekwencje są co najmniej poważne. Siłą możliwości tego wykorzystania są jak wiadomo media., traktujące społeczeństwo jako osoby, które kupią wszystko, więc argumentacja nie musi być zbyt rozbudowana. Jak można przecież mówić o dobrych intencjach kogoś kto sam rozpoczyna usilne działania ewidentnie zmierzające do rozbicia własnej formacji, zdając sobie w pełni sprawę jak niezwykle przychylnie media potraktują tego typu retorykę, robiąc to w najbardziej newralgicznym momencie w sensie strategicznym, wmawiając mediom, jakże chętnym do słuchania koncepcję pewnej przegranej i w zasadzie beznadziejności sytuacji tego ugrupowania bezpośrednio przed wyborami, zmuszając władze tej formacji do jakiejś reakcji bez adekwatnego powodu, a następnie wysuwając permanentnie pretensje, że owa reakcja nastąpiła. Nasuwają się skojarzenia że słynną już pierwszą decyzją prezydenta, absolutnie nie prowokacyjną i równie absolutnie szczerym zdziwieniem, że otóż wywołała ta decyzja jakiekolwiek perturbacje, oczywiście bez żadnego wspomagania, wpływu na służby porządkowe, bez żadnego dzielenia społeczeństwa w mediach, bez obrażania przeciwników już nie tylko politycznych, ale światopoglądowych, bez nawoływania do agresji, nienawiści itd. Jest to zatem ewidentnie wina tych gorszych, którzy wszczęli awanturę. Teraz również jest winna tylko i wyłącznie jedna strona. Jak widać schematy się powiela. I to nie pierwszy raz. Czyż nie przyjęto takiej samej strategii permanentnego ataku po przegranych wyborach prezydenckich 2005? Prowokacja niestety przyniosła zamierzony skutek, udało się wciągnąć przeciwnika do wymiany ciosów, a wtedy, dokładnie tak samo jak dzisiaj rozpoczęto całą kampanię wmawiania, iż to właśnie ów przeciwnik jest agresywny, nienawistny, a zatem odpowiada za taka retorykę publiczną. I pomyśleć, że w początkowej fazie winą przeciwnika było to, że wygrał.

 Szum medialny i powtarzane ciągle te same tezy powodują, iż takie schematy mogą być skuteczne. Po prostu staranne fabrykowanie opinii. Dzisiaj ten szum medialny może być potencjalnie jeszcze większy, więc dlaczego nie skorzystać z wypróbowanych wzorców?

Właśnie z tym schematem związany jest według mnie drugi błąd. Być może nie pojedynczej osoby, lecz bardziej formacji. Błąd oczywiście polega na wciągnięciu się w tą retorykę, bo taki jest cel owego schematu. Czy można było tego uniknąć? Przecież każda reakcja byłaby w zasadzie podobnie wykorzystana, przecież przy tak funkcjonujących mediach ta taktyka była łatwa w przeprowadzeniu i do przewidzenia.

 Nie wiem, czy można było tego uniknąć, ale chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. Jak to się ma do sytuacji państwa? Nie ma bowiem według mnie dzisiaj wagi kwestia sympatii politycznych. Dlatego nie patrzyłbym na wypowiedzi publiczne przez standardowy pryzmat polityczny pozyskiwania zwolenników. Nie jest dla kraju istotą podział między PiS, a PO jakkolwiek wyraźny by on nie był. Dzisiaj istotą jest realna sytuacja i to co z niej może wynikać, a realiami jest to co robi obóz władzy. Właśnie zakomunikowanie ludziom tego co się dzieje powinno być moim zdaniem bardzo wyraźną osią obrony, czy linią retoryki PiS. Nie chodzi o wyolbrzymianie, chodzi o fakty. Chodzi o to, aby z tymi faktami dotrzeć do społeczeństwa.

Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że w tym sensie nie piszę jako zwolennik PiS, piszę jako osoba zszokowana działaniami władzy i chciałbym, aby zdecydowanie więcej osób zdawało sobie z tego sprawę. Jest to po prostu kluczowe dla interesu kraju. Jakie działania mogą nawiązywać do tego opisu? Chociażby takie jak podniesienie VAT-u o jeden procent co dotyczy przede wszystkim najbiedniejszych, ale najbiedniejsi to nie ich grupa docelowa, więc można ich… nie docenić. Podobnie niedocenione musi czuć się NATO przy obecnych wydatkach Polski na armię (przynajmniej o połowę niższych od minimalnych). Tutaj to niedocenienie może być wręcz niebezpieczne, chyba, że o brak takiego zabezpieczenia chodzi. Perełką dyplomatyczną, bezprecedensową w skali światowej było spotkanie Ławrowa z ambasadorami, będące swoistym SMS-em Rosji do państw zachodnich o treści „mamy Polskę”. Również w sposobie działania wielu instytucji państwowych można zauważyć różnicę. Różnicę objawiającą się w pogoni za maksymalizacją przychodów, nie zawsze w sposób merytorycznie uzasadniony. Gdzie są zatem granice niedbałości o interesy państwa, rację stanu, bezpieczeństwo międzynarodowe? Może ich nie ma?

Wynika z tego, że władza walczy, walczy za wszelka cenę i ma przecież do tej walki broń. Tyle tylko, że nie walczy o kraj w sensie międzynarodowym, ani w sensie wewnętrznym, nie walczy o jego obywateli. Walczy o możliwość prowadzenia swojej aroganckiej polityki, lekceważącej jakiekolwiek wartości, nie liczącej się z żadnym interesem publicznym, czy racją stanu bez względu na konsekwencje. Do takiej zaborczości i ignorancji w stosunku do finansów państwa, jego kondycji w przyszłości potrzebne są środki, więc trzeba je gromadzić. Właśnie ta ewidentna tymczasowość, nieliczenie się kompletnie z tym co będzie dalej jest tutaj najbardziej szokująca. I to jest ten realny problem. Problem nie PiSu, lecz Polski i z tą informacją powinno się dotrzeć do społeczeństwa. Nie z reakcjami na prowokacje, które powinny zostać zupełnie zignorowane.

Paradoksem tej sytuacji są teoretycznie gorsze notowania PiS, ale ten paradoks to dziecko mediów. Mediów zachowujących się skrajnie ignorancko. Ignorancko nie dlatego, że mają swoje (ewidentne) sympatie polityczne, nie dlatego, że jest to wynik różnych powiązań, ale dlatego, że zdają sobie sprawę ze skali braku odpowiedzialności za kraj. To jest równie szokujące. To, że nie ma dla nich granicy.

PS. A osoby dołączające do grona niezadowolonych z PiS? Czy nie jest to zwrot taktyczny? Może również w tym nie byłoby nic dziwnego, przecież taktyka w polityce jest często spotykana. Jednak nie przy tych okolicznościach i sposobie sprawowania rządów. Przecież w tej sytuacji, znając kontekst polityczny to nie jest brak odpowiedzialności. To takie samo funkcjonowanie bez granic.

Tylko jak w warunkach pełnej demokracji, polityki miłości i wolnych mediów dotrzeć z tymi informacjami do ludzi?

 

"Od tej pory książka moja wybitnie zyskała na treściach ogólnych" Jan Kobuszewski, kabaret Dudek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka