W dzisiejszym wydaniu gazety "Fakt", Stefan Niesiołowski ujawnia jak zabolały go opinie red. Łukasza Warzechy, a to wzywające do wyeliminowania "skromnej" osoby marszałka z polityki, a to wyrażające radość, że radni Barczewa sprzeciwili się nadaniu marszałkowi honorowego obywatelstwa.
"To szerszy problem prowadzenia przez niektórych dziennikarzy kampanii politycznej, degradacja do roli partyjnych propagandystów, niezdolnych w swoim zaślepieniu do trzeźwej oceny i elementarnej bezstronności. Jest pan bliski takiego partyjnego dziennikarstwa rodem z PRL-u." - stwierdza Niesiołowski.
I kto to mówi?
Każdy, kto chociaż trochę interesuje się polską sceną polityczną, z pewnością pamięta "rozdarcie moralne" polityka szukającego partii (burty?), do której można się przyczepić i krzyczeć: Płyniemy!
Czyż to nie w czasie kiedy Niesiołowski starał się o ciepłą synekurę w partii J. Kaczyńskiego, oceniał wtedy konkurencyjną Platformę Obywatelską tak:
"Ugrupowanie nowe, programowo nieokreślone, udające, że nie jest partią polityczną i celowo unikające zabierania głosu we wszystkich ważnych kwestiach społecznych, ekonomicznych i politycznych - lecz za to dające popisy hipokryzji i cynizmu, dość skutecznie żerujące na znanych fobiach, ignorancji i naiwnej wierze ludzi zniechęconych do polityki. Liderzy PO już zaczynają napotykać trudności z przekonaniem wyborców do szczerości intencji swych polityków - dobrze przecież znanych, i to nie zawsze z najlepszej strony. Teraz owi politycy nagle zapewniają, że stali się inni, uczciwsi, bardziej autentyczni i bardziej prawdomówni niż wszyscy pozostali. PO najprawdopodobniej skończy tak jak wszystkie ruchy, które spaja jedynie cynizm, hipokryzja i konformizm. Ciekawe tylko, czy nastąpi to jeszcze przed wyborami, czy zaraz po. " ?
Chciałoby się wręcz zapytać - dobrze się pan tam teraz czuje, panie Niesiołowski?
Stefan Niesiołowski czuje się upoważniony do udzielenia red. Warzesze reprymendy za język i formę wypowiedzi:
"Dodam jeszcze, że do tego wszystkiego bywa pan obrzydliwy zupełnie bezinteresownie, np. zajmujac się fizjologią piosenkarki Madonny.".
I znowuż powraca pytanie: Kto to mówi?
Czy osoba, z której ust gładko płyną słowa "pornogrubas", "opasły lizus", "prostak", "podła kanalia", jest osobą upoważnioną do wydawania takich ocen?
Regularnie czytam teksty Łukasza Warzechy, zarówno w salonie24 jak i w gazecie "Fakt", i choć często nie zgadzam się z opiniami tego dziennikarza, cenię sobie jego publicystykę. Nie zauważyłam zmienności poglądów na zamówienie, hipokryzji, manipulacji, wręcz przeciwnie - właśnie trzeźwe oceny red. Warzechy (choćby wypadek Zientarskiego) skłaniają do poznawania jego opinii.
Co innego natomiast pokazują publiczne wypowiedzi, postawa i zachowanie marszałka Niesiołowskiego. Cynizm, hipokryzja i konformizm - to jego własne słowa - znakomicie odzwierciedlają jego działanie.
Ironiczna riposta Warzechy na słowa Niesiołowskiego w "Fakcie" jest bardzo celna, warto ja przeczytać w całości.
Ale muszę skrytykować redaktora Warzechę za następujące słowa w tytule odpowiedzi: "Czcigodny Panie Marszałku".
Panie redaktorze, nawet odnosząc się do kogoś ironicznie, takich słów jak "czcigodny" wobec pewnych osób po prostu używać nie należy.
Parafrazując słowa Stefana Niesiołowskiego, chciałoby się powtórzyć za mentorem:
Stefanie Niesiołowski! Jest pan jednym z negatywnych zjawisk, jakie my, wyborcy , musimy tolerować w systemie demokratycznym. Oby jak najkrócej.
Inne tematy w dziale Polityka