Impresja na temat nowych zasad w salonie24:
Impresja 1. Zdarzyło się raz w dużym mieście, jeszcze za PRL-u...
Konferencja międzynarodowa, setki wybitnych specjalistów gości w mieście stołecznym, odczyty, spotkania panelowe, rytualne powitania, przemowy, podziękowania, jednym słowem - nuda. Uroczysty bankiet w hotelu, sztuczne uśmiechy, wymuszone rozmowy, nudy ciąg dalszy.
Znudzeni uczestnicy zjazdu wymykają się z sali, a tu...
W hotelowym piekiełku zwanym też piwnicą gra zespół muzyczny, migają kolorowe światła, na parkiecie jednak pusto. Najsłynniejszy w Polsce specjalista siada markotnie z boku, zamawia coś do picia. W końcu kilku także wybitnych, ale lokalnych, zbiera na odwagę i przysiada sie do mistrza. Powoli atmosfera rozluźnia się, coraz więcej par rusza w tan, wybitny specjalista ożywa, wiruje na parkiecie w jedną stronę, jego marynarka w drugą, w chwilach odpoczynku przy stolikach wymieniane są szczere poglądy, nawiązywane kontakty, rano jeszcze "panie profesorze", teraz już "panie Romku", będzie dobrze, pan profesor deklaruje swoją pomoc, na koniec uśmiechnięty oświadcza: A już myślałem, że więcej w tym mieście moja noga nie postanie, same sztywniaki, miasto emerytów, czy co?
Impresja 2.
Jest taki kawał, o Polaku, kuszeniu i piekielnym dziale marketingowym... :)
W salonie24 także pojawił się problem piwnicy. Zniknął czyściec dla zbanowanych, teraz już tylko raj - strona główna, lub zsyłka w czeluście piekielne, nawet dla zwolenników zbanowanych - prosto do piwnicy.
A może zejdźmy wszyscy do piwnicy?
Czyż najfajniejsze imprezy nie odbywają się właśnie w piekiełkach i piwnicach? Po co nudzić się na mdłej i politpoprawnej stronie głównej, która niestety straciła swój klimat wraz z odejściem wielu blogerów, skoro w czeluściach piekiełka/piwnicy będzie można (oby) znaleźć i klimat i atmosferę, a także blogerów z krwi i kości? Na omijanie trolli i chamskie komentarze każdy już sobie wypracował własną metodę, ale chyba lepiej nawet i pomęczyć się z trollami niż zamiast soczystych jak befsztyki postów, czytać ziejącą nudą ocenzurowaną stronę główną.
To pisałam ja, prosto z piwnicy, poznańska zwolenniczka kartofli
[w impresji1 zmieniono imę pana profesora:)]
Inne tematy w dziale Rozmaitości