Jeśli oburzeni zachowaniem niemieckiej policji w Sylwestra myślą, że nasi mundurowi pokazaliby się z lepszej strony, to zapraszam do lektury tego tekstu.
Na początek przypomnę nauki Wiktora Suworowa płynące z lektury „Żołnierza wolności”. Obowiązkiem patrolujących żołnierzy Armii Czerwonej było wykrywanie wszystkich przestępstw… jeśli nie wykraczały poza limit. Gdy nasz bohater z kolegami wyrobił przepisaną normę, rozsiedli się na ławeczce z butelkami, a inny żołnierz mógł sobie niedaleko pogwałcić nie niepokojony. Dla spokoju ducha zaliczałem takie zachowanie do kultury radzieckiej, kultury Wschodu i liczyłem, że w niepodległej III RP takiego zachowania ubędzie.
Pierwsze sygnały od bezpośrednich świadków miałem już przed laty: w Al. Ujazdowskich samochód osobowy potrącił kobietę, a że działo się to na wysokości Ambasady Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, naiwni myśleli, że wartownicy sprowadzą pomoc. Nic z tych rzeczy, oni są z Batalionu i z posterunku nie zejdą. Nawet nigdzie nie zadzwonili, więc szczęście, że już raczkowały komórki.
Kumulacja mundurowego cwaniactwa i nieróbstwa miała miejsce na moich oczach przed Świętami. Gdy Barbara Labuda lata świetlne temu uruchomiła ogólnopolski program „pajacyków”, prawica zawyła. Teraz, przy tym, co dzieje się w Warszawie, projekt Labudy można uznać za szczyt logistycznego wyrachowania. Starszym Czytelnikom przypomnę, że jaskrawo ubrani pracownicy tarasowali drogę przed szkołami podstawowymi na hasło „Bezpieczna droga do szkoły”. Obowiązywała zasada: jedna szkoła- jedno przejście- jeden pajacyk. Pod rządami Platformy wróciliśmy do poziomu Milicji Obywatelskiej. W jednej z dzielnic Warszawy do obstawy zebry wyznaczono 2 (słownie: dwóch) strażników miejskich (jeden umiał czytać, a drugi pisać). W dzielnicy tej od lat grasuje pedofil. Aby pokazać, że władza samorządowa coś robi, po każdym kolejnym ataku strażnicy miejscy pojawiają się pod szkołami. Po 2 (słownie: dwóch) dniach znikają. Gdy pilnują przed szkołą zebry, rozkazy wypełniają bardzo skrupulatnie tzn. gdy jest inne wykroczenie niż nie przepuszczenie pieszych na zebrze udają, że go nie widzą. Ci których obserwowałem ja, dzielnie zatrzymywali (we dwóch) samochody przed pasami, ale rowerzysty na chodniku nie widzieli. Potem nie widzieli drugiego rowerzysty na chodniku. Potem nie zauważyli trzeciego, ale już wtedy mieli towarzystwo, bo zatrzymując ruch przed zebrą zatrzymali także policyjny radiowóz nr rej. HBPZ /…/ i policjanci nie mogli nie widzieć rowerzysty przejeżdżającego przez pasy dla pieszych i mijającego ich o 2 metry. To razem było ich pięciu z pomrocznością jasną.
Drogie warszawiaczki! gdy będziecie molestowane, nie liczcie na mundurowych na służbie, bo przykład idzie z Niemiec.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo