Terroryści dotarli już do Warszawy, uderzyli dzisiaj ok. 7.00.
Sprecyzuję: jeden terrorysta uderzył drugiego terrorystę.
Uderzył go w tramwaj. Swoim tramwajem.
Działo się to na Al. Solidarności, „terrorysta” linii 26 w „terrorystę” linii 13.
Przypuszczam, że czynni uczestnicy „zamachu” naoglądali się filmików propagandowych ZTM na małych ekranikach:
„- Pan motorniczy uratował jadących samochodem! [nie rozjechał ich, mimo że wjechali mu pod koła]
- Babciu, czy dostanie medal jak dziadek?”
A uczestnicy bierni? Zostali wyrzuceni do autobusów, niektórzy przespacerowali całe skrzyżowanie z Okopową, aby wsiąść do tego samego tramwaju, bo nic się w zasadzie nie stało.
Pozornie nerwowo jest w Warszawie, ale nigdy poza Euro 2012 nie widziałem na raz tylu patroli. Wreszcie się ruszyli…, ale czy musieli za to umierać ludzie?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo