Za wyczyny Putina są nakładane sankcje na oligarchów. Liczymy, że skoro wszyscy oni to kleptokraci, to ich straty wpłyną jakoś na Putina. A to nie początek jego rządów , nie czasy Bierezowskiego gdy faktycznie, uderzenie oligarchów po kieszeni mogło spowodować wymianę urzędników przy władzy. Teraz oligarcha może mieć choćby i 10 mld zamiast posiadanych 20 wskutek sankcji. Czy ucierpi coś poza jego ambicją? Putin jednym ruchem może mu zabrać wolność, życie , rodzinę. Jakie znaczenie ma przy tym strata 1/3 czy 2/3 majątku... Myślę, że sankcje to dla nich wręcz nobilitacja i gwarancja przychylności władzy. Niewesoło czułby się osobnik nieobjęty sankcjami, wśród kolegów sankcjami objętych.
Sankcje "personalne", zamrażanie majątków konkretnym osobom nie brzmią poważnie. A co jeśli dany człowiek nie ma nic w przykładowym GB na siebie? Domy , konta, to wszystko miliarderzy wschodni mają zwykle na firmy cypryjskie o nie do końca znanej strukturze własności. Firmom takim nic sankcje nie zabiorą. W najgorszym wypadku jeśli żona i dzieci uniesieni patriotycznym wzmorzeniem przestaną latać do Londynu na zakupy, firma dom sprzeda. Gdy masz do dyspozycji pół świata przeżyjesz bez dostępu do Londynu. Choć rozumiem, że to taki wstęp do sankcji, nie działa on na adresatów odstraszająco.
Nadal wierzę, ze Putinowi nie opłaca się podbijać Ukrainy. Co wojska rosyjskie miały by robić w Kijowie po zdobyciu tego 3 milionowego miasta? Atak wojskowy najlepiej przeprowadzać z zaskoczenia. Natomiast presje powinno się przeprowadzać dokładnie tak, jak to Rosja robi obecnie. Sam , choć z dala od wydarzeń, nie mogę spać spokojnie sprawdzając czy jednak nie doszło do wojny...
Jakie są na prawdę oczekiwania Putina i na ile są one oderwane od rzeczywistości? Wnioskowanie do powrót do świata z 1997 roku jest, oczywiście, wstępem do negocjacji. Nie ma tu szans na spotkanie się "w połowie drogi". O ile mogę sobie wyobrazić ustępstwa gospodarcze Zachodu, to ustępstwa polityczne, wycofywanie wojsk NATO, formalne obiecywanie nierozszerzania.... to trudno sobie wyobrazić.
Gdyby cała sprawa miała się zatrzymać na formalnym zajęciu republik donbaskich i tak przecież już wcześniej kontrolowanych przez Rosję, to Putin , patrząc długofalowo, wychodzi na durnia. Tyle gardłowania o tym, jak ważne dla bezpieczeństwa Rosji jest nierozmieszczanie wojsk NATO na wschodniej flance sojuszu... a efektem rozróby jest właśnie rozmieszczenie tam większej ilości wojsk.
Wyobrażalne ustępstwa Zachodu, to wycofanie wojsk dodanych w tym roku w zamian za wycofanie wojsk rosyjskich z granic ukraińskich. Dodanie Putina do G7 ? Nawet nie chciał by tam teraz przyjeżdżać, jego ambicja nie przeżyła by spotkania z ludźmi, którzy nie traktowali by go z odpowiednim uznaniem.
Jakiś układ o rakietach średniego zasięgu ? Wzajemne inspekcje wyrzutni by sprawdzić czy z Redzikowa nie mogą startować Tomahawki? To możliwe i było by sukcesem pozwalającym wyjść z twarzą z tej konfrontacji.
Ryzykiem jest to, że towarzystwo Putina wydaje się mieć okres fascynacji tylko kleptokracją za sobą. To 70-latkowie w wieku takim, że helikoptery , odrzutowce , rezydencje i to co w nich można robić, nie cieszą tak jak kiedyś. Za to pojawiają się pytania o to, co się osiągnęło w życiu. Bycie wielce skutecznym złodziejem może nie wydawać aż takim sukcesem. Ale możliwość powiedzenia sobie i wnukom , że, może i coś tam się przytuliło niezgodnie z prawem ale to wszystko po to, by ostatecznie poświecić się dla chwały Matuszki Rosji. Stracić miliard i urlop na Tamizą ale powiększyć obszar ojczyzny? Tak, to może być przekonujące u schyłku życia.
Nie sądzę by otoczenie Putina miało na niego jakiś wpływ. Może poza jakąś selekcją informacji jakie doń spływają. Patrząc na twarze jego podwładnych w czasie pokazowych narad mam wrażenie, że otoczenie Putina też się boi tego, co on zrobi.
Inne tematy w dziale Polityka