Posłowie Ligi Polskich Rodzin postanowili wsłuchać się w głos narodu i złożyli wniosek o przeprowadzenie referendum. Działacze LPR chcą zbadać opinie Polaków dotyczącą trzech spraw: udziału polskich żołnierzy w misjach wojskowych w Iraku i Afganistanie oraz programu „Zero Tolerancji” Romana Giertycha wdrażanego w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Przeprowadzenie badania w takich sprawach może wydawać się dziwne, jednak moim zdaniem jest ono sprawnym - choć ryzykownym – posunięciem politycznym. Słuchając wypowiedzi lidera Ligi – Romana Giertycha – wątpliwości dotyczące motywacji posłów rozwiewają się. Nie ulega wątpliwości, że najważniejszą częścią badania opinii publicznej będą pytania dotyczące działalności Giertycha w MEN. Wicepremier zapowiedział bowiem, że jeśli jego poczynania nie uzyskają akceptacji ustąpi ze stanowiska. Źle odbierany przez dużą część społeczeństwa polityk dużo ryzykuje stawiając w ten sposób sprawę. Może jednak też bardzo dużo zyskać.
Jeśli w referendum Polacy opowiedzą się negatywnie o pracy Giertycha w MEN-ie, a wicepremier odejdzie z rządu, będzie to oznaczało polityczną śmierć Ligi. LPR, jako najmniejsza partia koalicyjna, musi być wyrazista i mieć jak najsilniejszą pozycję w rządzie. To mogą zagwarantować tylko politycy sprytni i kontrowersyjni. Takim jest z pewnością lider Ligi. Gdyby on odszedł z rządu partia zostałaby zupełnie zmarginalizowana i szybko przestałaby istnieć w sondażach. Swoją zapowiedzią odejścia Giertych może wpędzić się w kozi róg. Zły wynik referendum postawi go w sytuacji, w której musi w sposób zupełnie jawny złamać dane słowo, albo skazać swoje ugrupowanie i siebie na polityczny niebyt.
Jest jednak druga strona tej sytuacji. Często ryzykowne posunięcia wiążą się z nadzieją osiągnięcia dużego sukcesu. Tak też jest w tym przypadku. LPR na badaniu opinii publicznej może zalegitymizować działalność swojego lidera w Ministerstwie, zaznaczyć obecność na scenie politycznej i pokazać, że z kondycją tej partii nie jest źle, a sondaże pokazujące, że LPR w przypadku wyborów nie wchodzi do Sejmu są totalną pomyłką. Jeśli Lidze się powiedzie, być może będzie to elementem ofensywy politycznej partii. Być może jest to także element gry wewnątrz koalicyjnej. Takie postawienie sprawy przez Romana Giertycha może być przejawem, wietrzonej przez media, próby wchłonięcia Ligi przez PiS. Możliwe, że po „przegranym” referendum, Giertych odejdzie z rządu jako lider LPR i ratując się przed polityczną nicością zostanie wicepremierem, wiceszefem Pis-u. Oznaczałoby to, że badanie jakiego domagają się posłowie LPR jest ostatnią deską ratunku dla istnienia LPR na scenie politycznej.
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka