Ochrona dla Julii Pitery ma pomóc w budowaniu mitu nieprzejednanej lwicy walczącej bezwzględnie z korupcją.
Media znów piszą o minister Julii Piterze. Tym razem nie jest ona główną bohaterką artykułu o kolejnym odkrywczym raporcie, tylko o wykorzystywaniu elitarnej jednostki policji jak agencji ochrony. Pitera oraz jej samochód – jak donosi „Dziennik” – jest pod stałą obserwacją tajniaków z wydziału patrolowo-wywiadowczego. Funkcjonariusze jeżdżą za Piterą po całej Polsce nie licząc się z kosztami.
Samochodu i samej pani minister policja pilnuje w związku z incydentem, do którego doszło pod koniec 2007 roku – ustalił „Dziennik”. Spalił się wtedy samochód minister, stojący pod jej blokiem. Prawdopodobnie został podpalony. Choć w wyjaśnienie tej sprawy zaangażowało się Centralne Biuro Śledcze oraz policja nie udało się ustalić sprawców zniszczenia pojazdu, ani ustalić ich motywów. Komentatorzy podkreślali wtedy, że minister w rządzie Tuska powinna otrzymać ochronę, gdyż podpalenie samochodu mogło być ostrzeżeniem od środowisk, którym walcząca z korupcją Pitera może zagrażać. Sama minister powiedziała, że zastraszyć się nie da i za ochronę podziękowała. Jak widać, tylko oficjalnie. W rzeczywistości oddała się pod opiekę wyspecjalizowanej jednostki policji.
Spalenie samochodu Julii Pitery mogło być próbą wywarcia presji, by Pitera korupcji nie szukała specjalnie gorliwie. Jednak objęcie jej ochroną przez ponad półtora roku jest grubą przesadą. Jej dotychczasowa działalność nie zagroziła raczej nikomu, kto mógłby się posunąć do prób nielegalnego wywierania nacisków na ministra. Zajmuje się ona głównie opisywaniem przypadków korupcji, o której wszyscy wiedzą, i rozliczaniem poprzedników z zakupów przysłowiowego łososia. Jej działalność nie uderza w rzeczywiście groźne środowiska biznesowo-polityczne, które są źródłem największych patologii w kraju, i które mogłyby się posunąć do zastraszania członka rządu. Chyba, że Pitera i ochraniające ją jednostki podejrzewają o takie próby osoby ze środowiska PSL-u, którym Pitera poświęcała w ostatnich miesiącach szczególnie dużo uwagi, szukając i piętnując przypadki nepotyzmu i kolesiostwa lub działacza PO, którzy mogą chcieć naciskać na Piterę, by nadal nie dostrzegała takich samych patologii w środowisku Platformy Obywatelskiej.
Jak do tej pory Pitera najwięcej czasu poświęca na tropienie nieprawidłowości w działaniu innych niż PO partii politycznych oraz na tłumaczeniu, że kolesiostwo i przypadki wykorzystywania stanowiska nie są złe, gdy dochodzi do nich w Platformie Obywatelskiej. Całodobowa ochrona minister Pitery ma więc chyba głównie na celu budowanie mitu nieprzejednanej lwicy walczącej bezwzględnie z korupcją. Ma to przekonać Polaków, że rząd Donalda Tuska – zgodnie z zapowiedziami premiera – jest zdeterminowany, by zwalczać łapownictwo.
Pitera powinna przejąć się jednak także słowami premiera o konieczności oszczędzania i przesiąść się z samochodu na rower lub jeździć komunikacją miejską. Pokazałaby wtedy nie tylko, że bezwzględnie walczy z korupcją, ale także, że jest miłośnikiem idei taniego państwa. A i ochraniający ją policjanci mogliby dużo lepiej spełniać swoje obowiązki. W końcu – jak sama Pitera przyznała – piesi funkcjonariusze są dużo skuteczniejsi.
Więcej na www.polskieradio.pl/publicystyka/opinie/artykul89301.html
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka