Z przed chwili, z Dziennika:
"Zapytałem polityków opozycji, jak miałoby wyglądać pytanie w referendum nad wprowadzeniem euro. I ani ja, ani Kaczyński z Gosiewskim nie potrafiliśmy takiego pytania wymyślić" - tłumaczy DZIENNIKOWI Donald Tusk. "Referendum nie będzie" - ucina premier.
Mnie zaś wydawało się, że trudno o łatwiejszy przykład pytania referendalnego. W osłupieniu więc pytam fanów tych polityków, fanów którzy na pewno potrafią się lepiej ode mnie wczuć w logikę politycznego myślenia: skąd te zamroczenie myśli? W czym trudność postawienia tego pytania? Może Pan Premier stał się Praktykującym Filozofem? A może to tylko chodzi o zakamuflowaną informację o odbytej w nieoczekiwanym gronie rzeczonych Trzech Panów udanej libacji świątecznej, zakończonej nieudaną próbą wyartykuowania pytania na zadany temat?