ZiggyM ZiggyM
5908
BLOG

Dlaczego naprawdę wywołano Powstanie Warszawskie?

ZiggyM ZiggyM Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 158

 Zwycięskie wojsko nie rusza do bitwy, dopóki nie ma zapewnionych warunków do zwycięstwa. Natomiast wojsko skazane na klęskę najpierw rusza do bitwy, a potem spodziewa się wygrywać.

- Sun Tzu, Sztuka Wojny, rozdz. IV, werset 14

No to Niemcy nas wyrżną.

- Gen. Tadeusz Pełczyński w odpowiedzi pytanie "A co, jeśli Sowieci nie przyjdą nam z pomocą?"


We wtorek rozpoczną się w Polsce oficjalne obchody 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego - najgłupszego przedsięwzięcia militarnego ostatnich 500 lat, jedynej w nowożytnych dziejach operacji wojskowej rozpoczętej już z założeniem, że skończy się klęską (normalne państwa i organizacje paramilitarne prowadzą działania po to, by wygrać, a nie po to, by przegrać i następnie mieć pretensje do wszystkich naokoło).


Będę brutalnie szczery z Wami, Drodzy Czytelnicy : świętowanie tego narodowego samobójstwa jest kretynizmem i świadczy wyłącznie o głupocie polskich polityków i mediów. Inaczej się tego nie da nazwać. Ponieważ będą oni, jak co roku, serwować Polakom standardowe brednie o tym, że Powstanie musiało wybuchnąć i że temu powstaniu zawdzięczamy wolność, ja napisałem tę notkę jako antidotum dla piorącej Polakom mózgi propagandy apologetów decyzji o wszczęciu PW.


Zapewne większość z Was już wie, Drodzy Czytelnicy, o totalnym nieprzygotowaniu AK do tej operacji (słaby stan uzbrojenia, amunicji i wyszkolenia strzeleckiego, brak możliwości ewakuacji rannych, brak uzgodnienia współpracy z którymkolwiek z członków Wielkiej Trójki). Wiecie zatem, że nie miało ono w takich okolicznościach żadnych szans zwycięstwa, było skazane na klęskę*. Zadajmy sobie zatem pytanie, dlaczego w ogóle wybuchło ?

Dzięki dostępnym źródłom, w tym relacjom z narad KG AK oraz Rady Jedności Narodowej (polskiego parlamentu podziemnego) oraz opracowaniom rzetelnych historyków, jakimi byli prof. prof. Jerzy Kirchmayer i Paweł Wieczorkiewicz oraz jakim jest prof. Jan Ciechanowski (sam uczestnik Powstania) wiadomo dziś, w jakich okolicznościach i z jakich powodów podjęto tę tragiczną w skutkach decyzję.

W jakich okolicznościach wybuchło PW?

Przypomnijmy, jak wyglądała sytuacja militarna Warszawy i jej okolic w przededniu wybuchu PW. Niedaleko na wschód od Pragi Sowieci i Niemcy toczyli bitwę pod Radzyminem - największą bitwę pancerną stoczoną na ziemiach polskich, wygraną ostatecznie (5 sierpnia) przez Niemców.

Ci ostatni, podobnie jak KG AK, wiedzieli jednak, że prędzej czy później Sowieci i tak zepchną ich dalej i dalej na zachód, że front będzie się dalej przesuwał. Przygotowywali Warszawę do obrony przed spodziewaną ofensywą Armii Czerwonej, jednak ich odwrót z miasta był i tak nieunikniony, tym bardziej, że ACz nigdy nie zamierzała go zdobywać bezpośrednim atakiem (który byłby bardzo krwawy), lecz poprzez wzięcie jej w kleszcze. Co skończyłoby się fatalnie dla Niemców, gdyż wcześniej na froncie wschodnim wielokrotnie pozwalali się zamknąć w takich kleszczach, czego najlepszym przykładem była przełomowa bitwa pod Stalingradem.

KG AK i RJN spodziewały się więc odwrotu niemieckiego, ale poza gen. gen. Tadeuszem Pełczyńskim i Leopoldem Okulickim, płk Antonim Chruścielem i paroma innymi zapaleńcami, nikt nie zamierzał atakować Niemców frontalnie, póki ci pozostawali jeszcze w Warszawie, zamierzano tylko atakować ich tylne straże i tylko dopiero wtedy, gdy rozpoczęliby odwrót. Jedyne spory dotyczyły tego, gdzie dokładnie atakować te tylne straże.

Aż do 31 lipca Komendant Główny AK, gen. Tadeusz "Bór" Komorowski, był przeciwny wszczynaniu powstania w Warszawie, wiedząc o braku szans takiej operacji i nieuniknionych ogromnych stratach ludzkich i materialnych. Jednocześnie pod naciskiem Pełczyńskiego i Okulickiego zgadzał się, by oficerowie przeciwni wszczynaniu powstania byli stopniowo usuwani z KG AK i odsuwani tym samym od procesu podejmowania decyzji.

Na porannej naradzie KG AK Pełczyński i Okulicki po raz kolejny zażądali natychmiastowego wydania rozkazu rozpoczęcia powstania. Płk Chruściel - dowódca warszawskiego okręgu AK - przyniósł na to spotkanie pogłoskę o tym, jakoby na Pradze widziano już sowieckie czołgi, co miało oznaczać, że był to ostatni moment dla AK, by wystąpić w Warszawie w roli "gospodarza" stolicy.

"Bór" jednakże nadal się opierał, twierdząc słusznie, że powstanie nie miałoby szans powodzenia, a tylko spowodowałoby hekatombę stolicy. Narada została zamknięta, po czym "Bór" udał się na spotkanie z RJN, aby zreferować jej sytuację. W tym drugim gronie panował zgodnie pogląd, iż "Bór" ma rację, czekając z wydaniem rozkazu do walki do rozpoczęcia wycofania się ze stolicy niemieckich wojsk. Zwłaszcza stanowczo wyrażał taki pogląd Kazimierz Pużak.

Tymczasem Pełczyński i Okulicki, wściekli, że "Bór" nadal im się opierał, przygotowywali się na popołudniową naradę, chcąc wymusić wreszcie na nim wydanie rozkazu do rozpoczęcia powstania. W sukurs przyszedł im płk Chruściel, przynosząc na popołudniową naradę kłamliwą informację (którą przedstawił jako sprawdzoną i pewną) o tym, że na Pradze widziano czołgi sowieckie.

Na tej odprawie KG AK - ostatniej przed wybuchem PW i odbywającej się w niepełnym składzie - Pełczyński i Okulicki, opierając się na tej sfabrykowanej przez Montera operacji, wymusili na "Borze" wydanie rozkazu do Powstania grożąc mu, iż jeśli on tego nie zrobi, to oni sami to zrobią, tzn. zagrozili mu otwarcie buntem i samowolką. Porównywali go przy tym do gen. Jana Skrzyneckiego. "Bór", jako że był człowiekiem chwiejnym i łatwo ulegającym wpływom innych, ugiął się pod tym szantażem i wydał stosowny rozkaz na następny dzień na godzinę 17:00.

Krótko po tym przybył szef wywiadu AK, płk Iranek-Osmecki, przynosząc sprawdzoną informację, że na Pradze widziano czołgi, ale niemieckie, nie sowieckie. Oznaczało to, że decyzja o Powstaniu została podjęta na podstawie całkowicie fałszywych przesłanek, ale "Bór" nie chciał jej już odwołać, twierdząc, załamany, że "nic już nie da się zrobić". Już czuł się przegrany i ubezwłasnowolniony.

W takich oto warunkach zapadła ta brzemienna w skutkach decyzja.Nasuwa się jednak pytanie:

Dlaczego gen. gen. Pełczyński i Okulicki tak bardzo chcieli wywołać Powstanie ?

Niektórzy, jak np. Jan Sidorowicz, twierdzą, że gen. Okulicki był sowieckim prowokatorem. Trudno jest to zweryfikować, brzmi to raczej jak teoria spiskowa.

Bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie najprostsze (tzw. brzytwa Ockhama) : Pełczyński i Okulicki wierzyli święcie, że ta zbrojna demonstracja zmieni decyzję Wielkiej Trójki podjętą w Teheranie o tym, by Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, a jej wschodnie województwa na zawsze zaanektowane przez ZSRR (linia Curzona). Polska miała dostać za to nieokreśloną wtedy jeszcze rekompensatę terytorialną na zachodzie.

Sam Okulicki mówił : "W Warszawie rzekami poleje się krew i mury będą walić się w gruzy, aż światowa opinia publiczna wymusi na trzech mocarstwach zmianę decyzji z Teheranu."

Niestety, nie wymusiła, bo inne narody miały swoje własne problemy do rozwiązania i wojnę do wygrania. Zarówno opinia światowa, jak i wielcy przywódcy, w rękach których był los Polski, byli nieskłonni do wzruszeń. PW było dla nich tylko burzą w szklance wody.

Czasami zdarza się po prostu, że fantaści bujający w obłokach i wierzący święcie w powodzenie ich totalnie nierealnych planów zdobywają wpływ na decyzje, od których zależy los milionów ludzi, co zawsze kończy się katastrofą. Tak było w wypadku PW. I tak niestety jest również w dzisiejszej Polsce.


*Tym, którzy tego nie wiedzieli lub nadal nie wierzą w brak szans na zwycięstwo PW, polecam lekturę inwentarzy warszawskiej AK w przededniu PW i innych źródeł na ten temat, a także postów użytkownika Wolf na forum dyskusyjnym www.dws.org.pl i forum.historia.org.pl.

ZiggyM
O mnie ZiggyM

Nie toleruję na blogu żadnych komentarzy chamskich, obraźliwych, ani zawierających argumenty ad personam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura