W jednym z niedzielnych telewizyjnych "politic talk show" komentowano m. in. sprawę Marcina Mastalerka. Obecny w studiu Mariusz Błaszczak powiedział był, że wykopanie (określenie moje) Mastalerka z list wyborczych PiS to wynik m. in. cosensusu we władzach partii. Jeden z obecnych w studiu polityków przytomnie zakpił z tej tezy mówiąc, że "Consensus" to chyba nowe imię Jarosława Kaczyńskiego.
Jarosław "Consensus" Kaczyński - brzmi istotnie pysznie.
Jednak jakoś nikt nie zwrócił uwagi na inną część wypowiedzi Mariusz Błaszczaka, który mówiąc o głosowaniu w sprawie Mastalerka stwierdził, że zapadło ono jednomyślnie, co świadczy o tym, że PiS jest partią demokratyczną.
Że decyzja zapadła "jednomyślnie" wcale nie wątpię. Nie podejrzewam Jarosława Kaczyńskiego o rozdwojenie (a nawet roztrojenie) jaźni. Mówi i myśli zawsze samodzielnie.
Wracając jednak do poprzedniego wątku - taka jednomyślność wcale nie musi świadczyć o "demokratyzacji"partii. Dla mnie, z wykształcenia historyka, jednomyślność to cecha (przypadłość) partii, które nazywamy autorytarnymi czy wręcz totalitarnymi. Które na sztandarach i owszem miały wypisane demokratyczne hasła, jednak z ich realizacją bywało różnie. Czego dowodzi chociażby polityczna historia XX wieku.
Czyżby kroiła się nam powtórka w stylu "jedno państwo, jedna partia, jedna myśl (wodza)"?
P.S. Co do sprawy Mastalerka. Jak dla mnie to "samobój" PiS-u. Który na wyniku wyborów pewnie nie zaważy, ale może co poniektórych zniechęcić do głosowania na tę partię. Bo oto kopniaka dostaje człowiek, który obok Beaty Szydło był medialną twarzą największego sukcesu wyborczego PiS-u ostatnich lat. Dla ludzi - chociażby takich jak ja - szukających swojej drogi na nadchodzące wybory i chcących (być może) głosować na PiS to światło ostrzegawcze. Niektórzy wręcz powiedzą, że to potwierdzenie tezy, że wybór między PO a PiS-em to jak wybór między dżumą a cholerą.
Ja w każdym razie zaczynam się powaznie zastanawiać...
Inne tematy w dziale Polityka